Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Gapiński: W Łodzi zostanę do końca życia [WYWIAD]

rozm. Anna Gronczewska
Tadeusz Gapiński
Tadeusz Gapiński Krzysztof Szymczak/archiwum
Rozmowa z Tadeuszem Gapińskim, byłym piłkarzem, przez wiele lat kierownikiem drużyny Widzewa Łódź.

Łódź to Pana rodzinne miasto. Co Pana zdaniem jest w niej szczególnego?

To po prostu moje miasto. Wiąże się z nim wiele wspomnień. Człowiek często wraca do tych swoich młodzieńczych lat. Pamiętam, jak kiedyś wyglądała Łódź.

Gdzie się Pan wychowywał?

Na Karolewie. Tam się urodziłem, wychowałem. Tramwaj kursował do Dworca Kaliskiego. Trzeba było do niego kawałek dojść. To był wtedy koniec Łodzi. Pamiętam też dawny Widzew. Wiadukt przy ulicy Rokicińskiej. Tam też znajdował się kiedyś koniec miasta... Potem z Karolewa jeździłem na treningi na stadion Widzewa. Wcześniej zresztą grałem w Łódzkim Klubie Sportowym.

Pamięta Pan też pewnie dawną ulicę Piotrkowską...

Oczywiście! To była ulica, która przyciągała wszystkich łodzian. Tam kwitło życie! Gdy ktoś mieszkał na peryferiach, to wyjście na ulicę Piotrkowską było takim wejściem do lepszego świata.

Wychował się Pan na Karolewie, ale kojarzony jest z Widzewem, ze znajdującym się tam stadionem. To do Widzewa ma Pan największy sentyment?

Na pewno mam taki sentyment do Widzewa. Ale jak wcześniej wspomniałem, wychowałem się na Karolewie, mieszkałem też na Bałutach, a teraz na Widzewie. I chyba największy sentyment mam właśnie do Karolewa. Często tam bywam i patrzę jak wszystko się zmienia. Niewiele zostało z czasów mojej młodości... Tam spędzałem dzieciństwo, uczyłem się grać piłkę w lesie. Dziś w tym miejscu stoi dom spokojnej starości...

Ale na pewno szczególnym miejscem dla Pana musi być stadion Widzewa...

Rzeczywiście. Gdy grałem na tym stadionie, to była na nim jeszcze stara, drewniana trybuna, żużlowa bieżnia, piaskownica do skoku w dal. Potem ten stadion zmieniał się przez lata. Zlikwidowano bieżnię, zrobiono typowo piłkarskie boisko. Rozebrano starą, drewnianą trybunę. Dobudowano budynek klubowy z kawiarnią. Tam odnosiłem swoje największe sukcesy. Może nie jako piłkarz, ale działacz, kierownik drużyny.

Młodzi łodzianie garną się dziś chętnie do sportu?

Teraz biorę udział przy organizacji turnieju Skrzydlewska Cup. I gdy patrzę na tych młodych piłkarzy, którzy w nim uczestniczą, to widzę niesamowitą ambicję. Umiejętności są na dalszym planie, ale ci młodzi ludzie pokazują wielkie serce. Walczą do upadłego. Widać, że ta gra sprawia im przyjemność. Bardzo się starają. Cieszą się ze zwycięstw, płaczą po porażkach. To naprawdę coś wspaniałego. Gdy się popatrzy na zawodowy futbol, to widzimy, jak piłkarze przed kamerami telewizyjnymi całują symbole klubowe, a za dwa-trzy miesiące negatywnie wypowiadają się o swoim klubie, grają już gdzie indziej. Nie ma takiego przywiązania do barw klubowych, jak kiedyś. A tu mamy turniej masowy, jeździmy po całym województwie i przyjemnie jest być w środku, patrzeć jak walczą ci chłopcy. Z jakim zaangażowaniem, radością.

Myśli Pan, że w przyszłym sezonie Łódź będzie miała dalej piłkarską drużynę w ekstraklasie?

Bardzo bym chciał. A czy się uda? Szanse są niewielkie, ale są. Dlatego trzeba walczyć do końca.

A jak Pan patrzy na współczesną Łódź?

Może to taki charakter społeczeństwa, bo na wszystko się dziś narzeka. A ja widzę, że wiele rzeczy zmienia się na lepsze. Też się męczę jeżdżąc samochodem po centrum, stoję w korkach. Ale wiem, że za rok, dwa będę jeździł dobrymi drogami. Jestem łodzianinem z krwi i kości. Cieszę się, że Łódź się rozwija, powstają nowe budynki, nowe drogi. Dobrze, że mamy nowe centra handlowe, jak Manufaktura czy Port Łódzki. Za kilka lat na pewno Łódź będzie jeszcze ładniej wyglądała. I każdy powinien zrozumieć, że teraz się trzeba pomęczyć, by potem nasze miasto wypiękniało.

Co sprawiło, że tyle lat jest Pan wierny Łodzi?

Tak się ułożyło. Miałem propozycję gry w innych klubach, ale jednak zostałem w Łodzi. Tu miałem rodzinę. Z Łodzi pochodzi moja żona. Wydawało mi się, że nie ma lepszego miejsca na świecie. Tu przeżyłem wiele różnych rzeczy. Była radość, trochę smutku. Łódź jest moim miastem i pewnie w niej zostanę do końca życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki