Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jajcarze - subiektywny poczet wielkopolskich aktorów [ZDJĘCIA]

Stefan Drajewski
Andrzej Malicki (z lewej) i Michał Frydrych, aktorzy Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie
Andrzej Malicki (z lewej) i Michał Frydrych, aktorzy Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie Mirosław Skrzypkowski
Są aktorzy, którzy na co dzień bywają weseli, a rozkwitają w rolach dramatycznych. I na odwrót, są tacy którzy bawią publiczność, a po zejściu ze sceny są bardzo poważni, zasadniczy, wręcz smutni

Komedie i farsy wyparowały z teatrów poznańskich. Gatunki te utrzymują się jeszcze w teatrach w Kaliszu i Gnieźnie. Czasami wydaje mi się, że dyrektorzy wstydzą się je grać. Nie powiem, że przepadam za tymi gatunkami sztuki, ale kiedy pomyślę o "Polityce" czy "Pięknej Lucyndzie" w Teatrze Nowym za dyrekcji Eugeniusza Korina, to łza się w oku kręci (ze śmiechu). Korin miał dar wyszukiwania tekstów zakurzonych, zapomnianych i nadawania im nowego życia. Kiedy pomyślę, że mamy aktorów, dla których warto byłoby sięgnąć po komedię lub farsę… Lepiej nie myśleć.

- Są aktorzy, którzy rodzą się komikami - powiedziała mi kiedyś Antonina Choroszy, aktorka Teatru Nowego w Poznaniu. I dodała: - Muszę jednak przyznać szczerze, że nie należę do wesołków. Wydaje mi się, że każdy z nas ma w sobie jakąś barwę. Ja mam tę ciemniejszą, smutniejszą…

Kto, ma w sobie tę jaśniejszą, która pomaga rozbawić publiczność? W Teatrze Nowym w Poznaniu na pewno Daniela Popławska, Michał Grudziński, Mirosław Kropielnicki i Mariusz Puchalski; w Teatrze Polskim - Teresa Kwiatkowska, Mariusz Adamski i Łukasz Chrzuszcz; w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu - Agnieszka Dulęba-Kasza i Szymon Mysłakowski; w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie - Andrzej Malicki. Oczywiście, jest to lista osobista i nieskończona. Każdy może dopisać swojego komedianta, który go rozbawił.

Niestety, teatralni komicy nie mają zbyt wiele ku temu okazji, by sobie pograć. Ostatnie komedie wystawione na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu to "Gąska" (2004) i "Szczaw, frytki" (2013), a w Teatrze Nowym "Przyjęcie dla głupca" (2006) i "Poper" (2013). Aczkolwiek "Szczaw, frytki" i "Poper" są raczej tragikomediami i śmiech więźnie publiczności w gardłach.
Żal, że aktorom nie jest dane zagrać na swojej naturalnej nucie, na szczęście są na tyle dobrzy, że z powodzeniem odnajdują się w innych gatunkach.

Mirosław Kropielnicki
Był moment, kiedy wsadzono go do szufladki z napisem "aktor komediowy". On sam przyznaje, że nagrody dostawał za role komediowe i dramatyczne. Prawdą jest, że tych komediowych ról w jego dorobku nie ma za wiele, ale kiedy się pojawią - rozkwita. W "Pięknej Lucyndzie" wspólnie ze Zbigniewem Grochalem grali "Złotą Młodzież". Pojawiali się na scenie w nieoczekiwanych momentach i znikali. W zasadzie epizod, a został w pamięci.

Po premierze "Maszyny zmian" (grał tam Pana Ziro), recenzentka napisała: "Najbardziej bronią się na scenie Bożena Borowska i Mirosław Kropielnicki. Oni czują farsę w paznokciach i włosach, mają ją w porach skóry. Pozostali mają lepsze i gorsze sceny: krążą gdzieś między niepotrzebnym dramatyzmem a komediowymi gagami."

Przez blisko 17 lat grał Allana Feliksa w komedii Woody'ego Allena "Zagraj to jeszcze raz, Sam". Był genialny, bo i komedia pyszna, i partnerzy znakomici.

Kropielnicki występował jako Truffaldino w "Słudze dwóch panów" i Lloyds w "Czego nie widać. Aktualnie można go oglądać w roli Francois w "Przyjęciu dla głupca" i tytułowej roli w tragikomedii "Poper".

Poza Teatrem Nowym Kropielnicki występuje w sztuce "Seks dla opornych" - słodko-gorzkiej komedii małżeńskiej. Gościnnie aktor wystąpił w serialu "Świat według Kiepskich".

Michał Grudziński
Patrząc na niego, można odnieść wrażenie, że jest wyjątkowym smutasem; słuchając - że jest wiecznym malkontentem. Kiedy wychodzi na scenę w komedii - bawi do łez.

Pierwszy raz widziałem go na scenie w "Awanturze w Chioggi". Grał Beppe. Przypominał chełpliwego i tchórzliwego Capitano z commedii dell'arte. Potem przyszły role w takich komediach jak "Miłość pod Padwą" czy "Gbury". W latach 80. stworzył galerię znakomitych postaci: Wicherkowskiego w "Domu otwartym" Bałuckiego (po latach, przy okazji jakiegoś jubileuszu nie krył złości, że Nyczak nie obsadził go w roli Fikalskiego), Babę-Jagę w "Klonowych braciach" (przyniosła mu sławę ogólnopolską).

W następnej dekadzie był znakomitym Rotmistrzem w "Damach i huzarach" i Ministrem Kręciołkiem w "Polityce". Kiedyś w rozmowie powiedział mi: "Czasami w komedii pójdę za ostro. Ale robię to dla dobra przedstawienia. Niektórzy myślą, że w ten sposób chcę zwrócić uwagę na siebie. Zgoda, ale mi idzie o widza. (…) Reżyser musi mnie hamować".

Komediowość Grudziń-skiego zauważyli filmowcy, zapraszając go do dwóch diametralnie różnych seriali: "Świat według kiepskich" i "Rodzinka.pl". Od roku występuje w "Kabareciarni" Zenona Laskowika jako Rekwizytor.
Daniela Popławska
Stworzona do komedii. Szkoda tylko, że tego talentu nie może wykorzystać na scenie za często. Nigdy nie zapomnę Ciotki Utciszewskiej w "Pięknej Lucyndzie", o której to roli Olgierd Błażewicz pisał po premierze: "Praca nad kreacją tej postaci była szczególnie odpowiedzialna, gdyż wśród premierowej widowni znajdowała się aktorka, dla której Marian Hemar specjalnie tę rolę napisał - Włada Majewska.

Daniela Popławska jeszcze raz zademonstrowała swój nieprzeciętny wdzięk i wielką skalę swego niepospolitego talentu. W pamięci publiczności zachowała się jako Smeraldina w "Słudze dwóch Panów", Pani Ziro w "Maszynie do liczenia" czy Pani Dyndalska, siostra Majora, w "Damach i huzarach". Aktualnie można ją podziwiać w roli Szwarciski w "Poperze".

Komediowy talent Danieli Popławskiej wykorzystało Radio Merkury w roli Froncki ("Blubry Starego Marycha"), Niuńki ("Nasza mała szarpanina") i Heli ("Blubry Heli przy niedzieli").

Mariusz Puchalski
Błazen - najciekawsza postać, która mnie fascynuje - mówi aktor Teatru Nowego, a wcześniej Polskiego w Poznaniu - podobnie jak komedia dell'arte. Ktoś powiedział: prawdziwa mądrość chodzi w szacie błazna. To człowiek erudyta, który może się ukryć "pod płaszczykiem" drwiny czy kpiny.

Pamiętam go jako zabawnego Króla Mamerta w musicalu "Łyżki i księżyc" (z udziałem Małgorzaty Ostrowskiej i Lombardu), był Gerontem w "Szelmostwach Skapena" i Cześnikiem w "Zemście", gdzie nie tylko grał, ale i tańczył, Lloydem Dallasem w farsie Michaela Fryna "Czego nie widać". Po przejściu z Teatru Polskiego do Teatru Nowego wystąpił jako Pantalone dei Bisognosi w "Słudze dwóch panów", Bogart - "Zagraj to jeszcze raz, Sam" (po prawie 17 latach grania tej roli mówił: "Grając tak długo tę komedię, wzajemnie się dyscyplinujemy. Niemal po każdym spektaklu staramy się spotkać na chwilę i porozmawiać"). Wystąpił w "Maszynie do liczenia" (Szef, Pan Uan…), "Corco-dilii" (Przyjaciel).

Odkąd pojawił się w Poznaniu (1982 r.), chciał tworzyć kabaret. 10 lat później udało mu się zrealizować kilka programów: "Chamlet, czyli co się dzieje w państwie duńskim", "Kabaret Zapadnia", "Casting 1" i "Casting 2".
Teresa Kwiatkowska
Od dziesięciu lat w Poznaniu. Najpierw był poważny "Lament", a zaraz potem tragifarsa Nikołaja Kolady "Gąska". Tu pokazała, że potrafi grać farsowo, cokolwiek to znaczy. Na Festiwalu Komedii Talia zdobyła za rolę Ałły nagrodę.

Zaraz potem wcieliła się w rolę Podstoliny i stworzyła postać krwistej i fertycznej damy z aspiracjami do… W różnych rolach, kiedy pozwala na to tekst i charakter sztuki, daje sygnał, że chciałaby trochę więcej dzielić się śmiechem z innymi. Ostatnio najczęściej bawi publiczność w "Piszczyku".

Mariusz Adamski
Pojawił się w Teatrze Polskim zaledwie dwa lata temu. Zaczął na poważnie, bo w Hamlecie (Laertes). Dryg do komedii ujawnił w "Piszczyku", gdzie stworzył zabawną postać księdza Jacka. Talent komediowy potwierdził rolą Sędziego Głównego w tragikomedii Zoltána Egressy'ego "Szczaw, frytki".

Łukasz Chrzuszcz
W szkole teatralnej zagrał Tartufe w "Świętoszku" Moliera, Szczepana w "Dożywociu" Fredry, Iwana Iwanowicza w "Boboku" Dostojewskiego (to jest tragikomedia). Na zawodowej scenie jest mniej komediowy.

Swoją naturalną vis comica zasygnalizował w "Trupie" i "Amadeuszu", a rozwinął w "Piszczyku". W tej ostatniej roli musiał się zmierzyć z gigantami: Kobielą i Stuhrem. Starcie to wygrał, bo stworzył własnego Piszczyka. "Jego Piszczyk - napisałem po premierze - utkany jest z niego, z jego emocji, z jego postury, z jego charakteru, typu osobowości... Jest od początku do końca prawdziwy w każdej sytuacji, w jakiej przyjdzie mu mierzyć się ze światem, swoim szczęściem, pechem... Chrzuszcz dysponuje nieograniczonym wręcz arsenałem środków aktorskich, z których lepi swojego bohatera".

Szymon Mysłakowski
Komedie i śmieszność na scenie przychodzą mi dosyć łatwo - twierdzi kaliski aktor. - Może jest to gdzieś w mojej naturze? Czasami wieczorna farsa rzeczywiście nie współgra z moim samopoczuciem, ale przychodzi godzina 19, trzeba się skupić, wyjść do publiczności i zagrać.
Mysłakowski gra koncertowo. Potrafi rozbawić największego ponuraka w farsie "Szalone nożyczki".

Po premierze napisałem: "Bezkonkurencyjny okazał się Szymon Mysłakowski jako fryzjer, który zaliczył tę drugą połowę facetów w mieście, której nie udało się zaliczyć jego pracownicy, Barbarze Makowskiej (świetna w tej roli Agnieszka Dulęba-Kasza)". Równie koncertowo wypadł w innych farsach - "Czego nie widać" czy "Mayday".

Ale na farsach nie kończy się komedianctwo Mysłakows-kiego. Nigdy nie zapomnę postaci Syfona, którą wykreował w musicalu
"Ferdydurke" według Gombrowicza. Aktor nie ma z niczym problemu, czego dowiódł, grając w spódniczce i żakiecie w komedii Aleksandra Fredry "Gwałtu, co się dzieje" przepisanej przez Macieja Podstawnego.

Agnieszka Dulęba-Kasza
Artystka wszechstronna, oprócz aktorstwa i śpiewania, zajmuje się także projektowaniem i robieniem biżuterii… Kiedyś usłyszałem w teatrze o niej takie zdanie: "nasza komediantka". Zagrała do tej pory w trzech farsach w Kaliszu.
Widziałem ją w dwóch - była znakomita. Jako Mary Smith w "Mayday" wydawała mi się trochę zbyt hałaśliwa. W "Szalonych nożyczkach" wzniosła się na wyżyny, cały czas balansując na granicy. Pochwały od recenzentów zebrała też za rolę Brooke Ashton, Vick w "Czego nie widać".

Andrzej Malicki
Choćbym nie widział żadnego przedstawienia komediowego z udziałem Andrzeja Malickiego, to i tak podejrzewałbym go o to, że jest jednym z największych "jajcarzy" w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Widać to w jego oczach. Można to wyczytać z jego humorystycznych wierszyków, monologów, szopek… i jak mówią koleżanki i koledzy - point, którymi okrasza najsmutniejsze sytuacje.

Wracając jednak do sceny, widziałem go w bardzo wielu komediach Fredrowskich: "Zemście" (Dyndalski, Rejent), "Gwałtu, co się dzieje" (Filip Grzegotka), "Damy i huzary"(Kapelan), "Świętoszek" (Tartufe), farsach - "Z rączki do rączki" (Chapman), "Cha-cha" (Ojciec). Malicki ma na swoim koncie również wiele bajek, w których rozśmiesza dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski