Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Cocomo: Podejrzany klub go-go. Falstart prokuratury?

Łukasz Cieśla
To wcale nie tańce są najdroższe w klubach go-go. Najbardziej można się "spłukać" po zamówieniu drogich trunków
To wcale nie tańce są najdroższe w klubach go-go. Najbardziej można się "spłukać" po zamówieniu drogich trunków 123rf
Prokuratura zarzuciła oszustwo pięciu pracownicom poznańskiego klubu go-go, ale sąd nie chciał ich aresztować. Uznał, że dowody są za słabe.

Trudno przesądzić, że w minionym tygodniu w śledztwie ws. działalności klubu go-go Cocomo, doszło do przełomu. Prokuratura co prawda zarzuciła oszustwo pięciu pracownicom klubu, ale sąd uznał, że dowody mające świadczyć o ich winie są słabe. Odrzucił prokuratorski wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanych.

Zobacz także: Kim jest szef klubów go-go Cocomo Jan Szybawski? "Boję się tylko Boga" [WIDEO]

Sąd stwierdził, że nie istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że popełniły przestępstwo. Jak wskazał, klient, który jednej nocy wydał na alkohole i tańce prawie milion złotych, był na tyle świadomy, że sam 41 razy wstukiwał kod PIN swojej służbowej karty. Nie można więc przyjąć, że miał "wyłączoną" świadomość.

Falstart prokuratury?
Decyzja Sądu Rejonowego wywołała liczne komentarze. Część osób jest oburzona.

- Fakt, że ktoś jest pijany, nie oznacza jeszcze, że można go oszukać i naciągać na drogie alkohole. To niezgodne z prawem. Moim zdaniem doszło do wykorzystania nieświadomości tego mężczyzny. Poza tym w śledztwie pojawia się kilkunastu innych pokrzywdzonych, którzy podobnie opisują przebieg swojej wizyty w tym klubie. Zamówili alkohol, nagle stracili świadomość, a na drugi dzień zobaczyli, że mają "wyczyszczone" karty płatnicze - mówi jeden z prawników zaangażowanych w sprawę.

Czytaj też: Sprawa Cocomo: Nie ma aresztów dla kobiet z klubu go-go

Nie brakuje jednak opinii, że prokuratura pośpieszyła się, bo skierowała do sądu niezbyt mocne materiały dowodowe.
- W tej sprawie ewidentnie coś jest "na rzeczy". Ale prokuratura popełniła falstart. Być może śledczy chcieli pokazać opinii publicznej, że mocno pracują nad tą sprawą. "Poszli" z wnioskami o areszty, ale sąd je odrzucił. Zwrócił uwagę, że w sprawie tego rzekomo oszukanego nie ma opinii toksykologicznej, jakoby klientowi podano coś więcej niż alkohol - mówi kolejny prawnik.
Szampan jak w Formule 1
W tym tygodniu zarzuty miało usłyszeć łącznie siedem kobiet. Jednak dwie z nich nie zostały zatrzymane. Nie ustalono miejsca ich pobytu.

Dlatego na razie zarzuty przedstawiono pięciu kobietom pracującym w poznańskim go-go Cocomo. To tancerki i menedżerka z poznańskiego klubu działającego przy Starym Rynku. Żadna nie przyznała się do winy.

Czytaj też: Przeszukania w klubach go-go. Zatrzymano kolejne cztery osoby [ZDJĘCIA]

W śledztwie prowadzonym przez prokuraturę pojawia się kilkunastu pokrzywdzonych. Rekordzistą jest właśnie biznesmen, którego historia stała się podstawą do przedstawienia zarzutów. Być może śledczy sądzili, że jego przypadek zrobi wrażenie na sądzie. Ale tak się nie stało. Sąd stwierdził wręcz, że biznesmen sam może mieć kłopoty. Bo wydał prawie milion złotych ze służbowej karty kredytowej.

Ponoć w przypadku biznesmena było tak, że kiedy obsługa zorientowała się, że posiada kartę bez limitu, postanowiono nie wypuścić takiej "grubej ryby". Tancerki miały używać różnych sztuczek, by nakłonić go do kupna drogich alkoholi. Skończyło się na 99 butelkach oraz tańcach i drinkach. Biznesmen miał także skorzystać z usługi zwanej "Formuła 1". Polega na tym, że tancerki oblewają klienta spienionym szampanem niczym zwycięzcę wyścigu.

Patent "na oświadczenie"
Udało nam się porozmawiać z osobą związaną z półświatkiem i znającą funkcjonowanie klubów go-go.

Zaznaczyła, że nie chce odnosić się do działalności tego konkretnego lokalu.
- Bo po prostu nie wiem dokładnie, co tam się dzieje. Wiem za to, na czym opierają się zyski klubów oferujących tańce lub inne "usługi" dla mężczyzn. Pracownice takich przybytków głównie zarabiają na drinkach, bo dostają prowizje od ilości alkoholu wypitego przez klientów. Skąpo odziane kuszą ich, a oni dają "się złapać". W końcu naiwnych nie sieją. Najlepsze jest to, że oni zamawiają niby drogie szampany, a w butelce tak naprawdę jest znacznie tańsze wino musujące. Wlewa się je do butelek od drogich szampanów, korkuje specjalnym urządzeniem i podaje jako wykwintny alkohol. Proszę powiedzieć, kto z pijanych klientów połapie się, że podano mu gorszy trunek? Poza tym wielu z nich to tacy nowobogaccy, co to chcą pokazać dziewczynom, ile mają na karcie i jaki mają gest. Prawdą jest jednak także i to, że czasami do drinków są dosypywane różne środki, które mają otumanić tych panów. Osobiście mi ich nie żal, bo wiedzą, dokąd idą, co jednak nie oznacza, że nie są oszukiwani - mówi nam osoba znająca zasady funkcjonowania "klubów dla panów".

Kolejnym z patentów na wyciągnięcie pieniędzy od klienta, jeśli nie ma przy sobie karty płatniczej albo gotówki, jest podpisanie oświadczenia. Chodzi w nim o to, że klient podpisuje dokument, z którego wynika, że danej nocy bawił się na koszt klubu i odda dług. Tak mieli zostać potraktowani niektórzy klienci poznańskiego Cocomo. Na drugi dzień, jak mówili, budzili się z kartką o uznaniu długu.

Poznańska Prokuratura Okręgowa, która przejęła sprawę z prokuratury rejonowej, nie chce mówić o swoich ustaleniach. Zapowiada jednak, że złoży zażalenie do sądu drugiej instancji i będzie się domagać aresztowania pięciu podejrzanych kobiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski