Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pasja" Mela Gibsona. Kino pasyjne czy kontrowersyjne?

Jacek Sobczyński
"Pasja" Mela Gibsona
"Pasja" Mela Gibsona
Trudno znaleźć w kinematografii świata gatunek tak silnie zdominowany przez jeden film. Najbardziej znana jest "Pasja" Mela Gibsona. Niewielu wie jednak, że to jeden z najstarszych gatunków filmowych, który swoje złote lata przeżywał... jeszcze w XIX wieku

Ale korzeni pasji w kinie należy szukać o wiele dalej. W X wieku naszej ery po raz pierwszy pojawiła się forma dramatu liturgicznego - przedstawienia, ściśle połączonego z liturgią. Zwykle odgrywano go w kościele lub na cmentarzu, używając przy tym szat liturgicznych, zaś teksty były śpiewane. Dramaty ukazywały życie Jezusa, portretując jego wycinki w zależności od czasu, w którym je grano - mogły dotyczyć na przykład narodzin, śmierci lub zmartwychwstania Chrystusa. Przez kolejne wieki dramat liturgiczny stopniowo uniezależniał się od liturgii, by w końcu zostać absolutnie zakazanym - to było jedno z postanowień soboru trydenckiego w 1568 roku. Dzięki niemu powstała jednak zupełnie inna, obecna w kulturze do dziś forma - misterium Męki Pańskiej

I ją możemy już nazwać rewolucją. W misteriach nie grali mnisi, lecz osoby świeckie, z reguły należące do rozmaitych bractw religijnych. Można było wykonywać je w wielu językach, nie tylko po łacinie, co działo się w przypadku dramatów liturgicznych. Być może poszczególne sceny nie łączyły się dzięki związkom przyczynowo - skutkowym (powiązania miały raczej charakter alegoryczny, a czas pełnił rolę sakralną - nie pokazywał wydarzeń linearnie, lecz wieczność historii zbawienia), za to sposób, w jaki misteria były przedstawiane, miał w sobie coś z filmowego rozmachu. Twórcy misteriów stawiali na widowiskowość i atrakcyjne ukazanie znanej wszystkim historii. W Polsce przetrwały bardzo długo, zanikając w okresie reformacji i odradzając się ponownie w XX wieku. Ale wtedy już na Zachodzie powstawały pasyjne dzieła filmowe.

Dlaczego pasja stała się tak silnym fundamentem w budowie X Muzy? Pamiętajmy, że bracia Lumiere pokazali swój przełomowy "Wjazd pociągu na stację" w 1895 roku, a pierwsze filmy pasyjne widzowie mogli obejrzeć już dwa lata później. "Passion Play", "The Horitz Passion Play", "The Passion Play of Oberammergau", "La passione di Cristo" czy filmy pasyjne wyprodukowane przez Louisa Lumiere i jego wielkiego konkurenta Georgesa Meliesa niemal zdominowały najstarsze kino gatunków. Ich twórcy sięgali po tematykę uniwersalną, wiedzieli bowiem, że tak nowe medium jak kino może stać się dla widzów tajemnicą, warto zatem oswoić ich historią znaną i wzbudzającą silne emocje. Pojawiały się co prawda głosy krytyki, atakujące kinowe widowiska pasyjne jako coś nieodpowiedniego - w końcu kino było wówczas kojarzone z rozrywką jarmarczną, nierzadko niskiego sortu - ale fakt, że za kręcenie pasji brali się najwięksi innowatorzy X Muzy jednoznacznie świadczył o statusie tematu. Bo to nie kino naginało tematykę pasyjną do swojej formy, lecz odwrotnie, zachowując szacunek do prawdziwej historii Drogi Krzyżowej.

Do tej pory kino wyprodukowało ponad setkę obrazów bezpośrednio nawiązujących do ostatnich godzin Jezusa Chrystusa, czy to przeznaczonych na duże ekrany, czy formatów telewizyjnych. Rzecz jasna najgłośniejszym tytułem stała się gibsonowska "Pasja", która pojawiła się na światowych ekranach niemal dokładnie dekadę temu - w marcu 2004 roku. Dla wielu odbiorców film był absolutnym szokiem, Mel Gibson postawił bowiem na drastyczny realizm. Nigdy przedtem i potem kaźń Chrystusa nie została przedstawiona tak szczegółowo; sceny przemocy były tak przerażające, że bardzo wielu zarzuciło reżyserowi chorą fascynację okrucieństwem. Co na to Gibson? "Moim celem było jak najbardziej autentyczne przedstawienie Drogi Krzyżowej, minuta po minucie, sekunda po sekundzie" - mówił w wywiadach. A jednak "Pasja" ma niewiele wspólnego z dokumentem, to film niesamowicie wycyzelowany, zwłaszcza pod względem wizualnym. Gibson poprosił operatora Caleba Deschanela o to, aby jego film wyglądał niczym obrazy Caravaggia, włoskiego mistrza baroku, słynącego z realistycznych światłocieni i umiejętnego operowania mrokiem. I faktycznie, oglądając "Pasję" widz ma wrażenie obcowania z malarskim dziełem. Tylko czy podkreśla to ów realizm, na którym tak bardzo zależało Melowi Gibsonowi? Raczej nie.

"Pasja" została nakręcona w dwóch językach: po łacinie i aramejsku, by tylko wzmocnić naturalność przekazu. Grający Chrystusa aktor Jim Caviezel spędzał codziennie od 4 do 8 godzin na charakteryzacji. Rany na jego ciele były tatuowane zmywalnym tuszem, a realizacja samej sceny ukrzyżowania trwała dwa tygodnie, podczas których występujący w samej przepasce na biodra Caviezel o mało co nie zamarzł - film kręcono w środku zimy. Niewątpliwie pod kątem czysto finansowym warto było się poświęcić - kosztująca kilkadziesiąt milionów dolarów "Pasja" zwróciła się ponaddziesięciokrotnie, stając się filmem z pierwszej trzydziestki najbardziej kasowych hitów w historii kina. Do dziś jednak krytycy podają w wątpliwość jakość tego filmu. To, że "Pasja" robi wrażenie, jest niepodważalne, pytanie tylko, czy wyznający widzom swoją wiarę Gibson (a taki był ponoć jeden z motywów sięgnięcia artysty po ten temat) nie skręcił mimowolnie w stronę brutalnego, komercyjnego horroru. Dlatego wielu widzów uważało "Pasję" za film o ukrzyżowaniu człowieka - nie Jezusa, lecz właśnie człowieka, ponieważ ani na moment film nie podkreśla wyjątkowość Syna Bożego, nie zgłębia się w jego nauki, stając się wyłącznie kroniką z kaźni.

Potężne kontrowersje wzbudziły także dwa nieco starsze filmy z pasyjnymi wątkami. W "Ostatnim kuszeniu Chrystusa" (1988) Martin Scorsese sportretował Jezusa jako postać niezwykle ludzką, targaną wątpliwościami. Jego Chrystus, wisząc na krzyżu, spotyka anioła, który wyjaśnia mu, że może już z niego zejść i żyć jak zwyczajny człowiek, ofiara się dokonała, co w istocie jest tytułowym ostatnim kuszeniem, Jezus bowiem został w tym momencie oszukany. Martin Scorsese wielokrotnie podkreślał, że podstawą do nakręcenia filmu była nie Ewangelia, a powieść greckiego pisarza Nikosa Kazantzakesa, za którą zresztą autor został wykluczony z greckiej cerkwi prawosławnej. Jego intencją było przeszczepienie z książki postaci Chrystusa trudnej do pogodzenia z Jezusem wiary - to miał być taki sam człowiek jak wszyscy, pełen lęków i nadziei. Z kolei "Żywot Briana" komediowej ekipy Monty Pythona (1979) jest już satyrą pełną gębą; oto tytułowy Brian jest rówieśnikiem Chrystusa, który przypadkowo został wzięty za Mesjasza. Nie chce prowadzić ludu jako prorok, ale wszystkie okoliczności wręcz go do tego zmuszają. Konserwatywne środowiska ostro zaprotestowały przeciwko temu obrazowi, zarzucając mu obra-zoburczość i haniebne wyśmiewanie się z katolików - podczas Drogi Krzyżowej Brian zostaje poproszony o potrzymanie czyjegoś krzyża, po czym autentyczny łotr ucieka, zostawiając bohatera samego na pastwę losu, zaś już po ukrzyżowaniu wisielcy śpiewają zabawną piosenkę "Zawsze patrz na jasną stronę życia", rytmicznie poruszając do tego głowami i nogami. Choćby dlatego wyświetlanie "Żywotu Briana" zostało zakazane w wielu krajach, nawet w liberalnej Norwegii - szwedzki dystrybutor obrazu komików wymyślił naprędce hasło reklamowe: "Ten film jest tak śmieszny, że Norwegowie zakazali go wyświetlać".

Wątki pasyjne są obecne także w dwóch wielkich reprezentantach kina artystycznego. "Pasja" Stanisława Różewicza (1977) jest co prawda historią życia XIX-wiecznego działacza lewicy niepodległościowej, twórcy powstania krakowskiego Edwarda Dembowskiego, jednak tytuł jest nieprzypadkowy. Różewicz skupia się bowiem na męczeństwie walczącego o lud idealisty. Z kolei "Męczeństwo Joanny D'Arc" Carla Theodora Dreyera (1928) to jedno z najwybitniejszych dzieł kina niemego z wielką rolą Marii Falconetti. Akcja toczy się ostatniego dnia życia Joanny, kiedy 19-letnia Dziewica Orleańska została spalona na stosie za szerzenie herezji, a film Dreyera ukazuje jej drogę z więzienia na miejsce kaźni, wyraźnie nawiązując do Drogi Krzyżowej.

Te najważniejsze z pasyjnych obrazów łączy jedno - wszystkie wywołały wiele kontrowersji. Dlaczego? Bo ich twórcy postanowili spojrzeć na ten temat wieloaspektowo, nie bojąc się odejścia od Ewangelii. Oczywiście, że znakomita większość filmów pasyjnych jest zgodna z ewangeliczną prawdą, są to jednak obrazy na tyle nieoryginalne i podobne do siebie, że historia kina musiała skazać je na zapomnienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski