Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech się tylko wybudzi, czyli historia Oli, która zapadła w śpiączkę [ZDJĘCIA]

Bogna Kisiel
Ola walczy w klinice, a jej bliscy w Poznaniu. Wielisława i Marian Wawrzyniakowie, dziadkowie Oli wspierają wszystkie działania  Nicole, która uruchomiła gigantyczny łańcuch pomocy dla przyjacióki
Ola walczy w klinice, a jej bliscy w Poznaniu. Wielisława i Marian Wawrzyniakowie, dziadkowie Oli wspierają wszystkie działania Nicole, która uruchomiła gigantyczny łańcuch pomocy dla przyjacióki Waldemar Wylegalski
Nadzieja, wiara, miłość i przyjaźń dają jej siłę na drugie życie. I Ola walczy, nie poddaje się. Jej babcia Wielisława mówi, że dziecko ma charakter, robi postępy. - Niech się tylko wybudzi! - mówi dziadek Marian.

Orkan Ksawery zaatakował Wielkopolskę z czwartku na piątek. W piątek, 6 grudnia 2013 r. mocno wiało, pogoda była paskudna. Ola Piotr, uczennica Gimnazjum nr 26 w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 4 w Poznaniu wracała ze szkoły do domu. Jak zwykle wysiadła na przystanku "Rolna" przy ulicy Hetmańskiej, bo mieszka naprzeciwko McDonalda. Chciała przejść na drugą stronę ulicy. Przepuściła tramwaj, z którego wysiadła. Nie wiadomo, czy nie zauważyła nadjeżdżającej "osiemnastki", bo miała kaptur na głowie. A może pomyślała, że i ten tramwaj zatrzyma się na przystanku. Nie mogła wiedzieć, że pojazd MPK nie wiózł pasażerów, zjeżdżał do zajezdni.

- Wychyliła się i w tym momencie tramwaj uderzył ją w głowę - mówi Wielisława Wawrzyniak, babcia Oli. - W szpitalu Cegielskiego zrobili jej tomografię, zadzwonili na Szpitalną, bo tam jest dziecięca neurochirurgia. Lekarza sprowadzili helikopterem. Od razu była operowana. W poniedziałek miała drugą operację, bo okazało się, że krwiak nie został do końca usunięty. Obrzęk mózgu był jeszcze większy.

Marian Wawrzyniak, dziadek Oli twierdzi, że miejsce wypadku jest przeklęte.

- 34 lata temu właśnie tutaj moja mama wpadła pod samochód, zginęła - wspomina pan Marian. - To jakieś fatum. Ola miała wypadek 6 grudnia, mama - 7.

Ola trafiła na Oddział Intensywnej Terapii Medycznej Szpitala Klinicznego przy ulicy Szpitalnej w Poznaniu. Od jednej z lekarek rodzina usłyszała: - Stan jest bardzo ciężki, prawie beznadziejny.

Jednak dziewczyna się nie poddawała, walczyła, organizm bardzo szybko się regenerował, ale pozostawała w śpiączce. 5 stycznia zrobiono jej rezonans.

- Pani ordynator sama zadzwoniła do Kliniki "Budzik" w Warszawie - wspomina dziadek Oli. - Raz, że Ola się kwalifikowała, bo była wydolna krążeniowo i oddechowo. Dwa - akurat było wolne miejsce. Ola jest dzieckiem, które najwcześniej, bo miesiąc po wypadku trafiło do "Budzika".

Mama i córka walczą
10 stycznia Olę odwieziono do Warszawy. W "Budziku" przebywa razem z mamą Kasią, tata jeździ po Europie TIR-em, zarabia. One walczą. W klinice dni są do siebie podobne, każdy równie intensywny. O godzinie 6 pobudka. Mama składa łóżko polowe i chowa je do łazienki. Później toaleta, karmienie, bo Ola już może zjeść jogurt czy serek. I rehabilitacja: masaże czaszkowo-krzyżowe, hydroterapia, muzykoterapia, pionizacja, ćwiczenia rozluźniające, oddechowe, zajęcia z logopedą... Zabiegi trwają od poniedziałku do soboty. Jedynie w niedzielę opiekunowie i dzieci mogą nieco "poleniuchować". - Mamy chodzą tam, jak w zegarku - twierdzi pani Wielisława. - Ale i ojcowie też są.

Do dyspozycji rodziców jest kuchnia, pralnia, ale czasu na zrobienie zakupów, jedzenia czy prania niewiele. Pani Kasi kręgosłup odmawia powoli posłuszeństwa. Jednak nie ma miejsca na użalanie się nad sobą, gdy walczy się o dziecko. Od dnia wypadku Ola dostaje leki na pobudzenie mózgu. Miesięcznie to wydatek ok. 200 zł. Dostaje też komórki macierzyste - 20 zastrzyków kosztuje 600 zł. NFZ tego nie refunduje, za to trzeba zapłacić. Należy myśleć też o pieniądzach na rehabilitację, gdy Ola opuści "Budzik". Może przebywać tutaj 15 miesięcy. Jednak nikt nie wątpi, że obudzi się wcześniej. Może na Wielkanoc?

- Ola leży na łóżku, zajmowanym wcześniej przez dziewczynę, która jako pierwsza w klinice się obudziła - podkreśla pani Wielisława.

Dali czadu w szkole
W przebudzenie Oli głęboko wierzą bliscy, przyjaciele, znajomi i mnóstwo innych, zupełnie obcych dziewczynce osób. Pamiętają o niej i wspierają ją, każdy na swój sposób. Uczniowie gimnazjum na os. Czecha, do którego uczęszcza Ola, w styczniu sprzedawali ciasteczka, które sami upiekli. Ustawili też puszkę przy portierni, do której można było wrzucać pieniądze na rehabilitację koleżanki. A w marcu zorganizowali koncert "Czad Amator budzi Olę".

- I dali czadu - przyznaje dziadek Marian. - Nie dotrwaliśmy do końca, bo strasznie było głośno. Bilet wstępu kosztował 5 zł. Był też bufet z ciastami, które upiekli. Zebrali prawie 600 zł.

Akcja pomocy dla Oli prowadzona jest też na Wildzie. W niektórych sklepach, kioskach stoją puszki z napisem "Obudźmy Olę". Druhny z 9. Poznańskiej Drużyny Harcerskiej Kasjopea, do której należy Ola, zawiozły ponad 500 zł z puszek do Warszawy, gdy pojechały odwiedzić koleżankę. MPK na wyjazd harcerek udostępniło mikrobus. Nie było jednak pieniędzy na paliwo. Lidia Dudziak, radna PiS kwestowała wśród radnych.

- Zebraliśmy 400 zł, resztę dołożył radny Michał Tomczak - tłumaczy L. Dudziak. - I dziewczyny pojechały do Oli.
Dlaczego? Dla harcerki Klaudii Jankowiak, to oczywiste, bo Ola zawsze pomagała innym, teraz sama wymaga wsparcia. W styczniu w parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego była msza za Olę.

- Harcerze stali w mundurach. Było strasznie zimno. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje. Dopiero proboszcz wytłumaczył, dlaczego harcerze marzną. Powiedział, że ich koleżanka miała wypadek. Wszyscy zaczęli płakać w kościele - wspomina Iwona Gładysiak, mama harcerki Nicoli. I dodaje: - Wizyty harcerek, kolegów i koleżanek są dla Oli bardzo ważne. Lekarze mówią, żeby nie siedzieć, nie głaskać, ale robić hałas wokół niej, bo on wybudza.

Dziadkowie twierdzą, że ze szkoły wnuczki zorganizowano już trzy wyjazdy do Oli. - W ubiegłą sobotę w trzy samochody pojechali, plakat z koncertu jej zawieźli - mówi babcia Wielisława. - 27 kwietnia do wnuczki wybierają się ponownie harcerki. 18 osób pojedzie autobusem, który udostępnił gratis pan Krzysztof Nowak, właściciel firmy Usługi Transportowe Przewóz Osób.
- Za pierwszym razem harcerze zrobili największą furorę - dodaje pan Marian. - Dziewczyny grały na gitarze, śpiewały. Cały "Budzik" się zbiegł.

Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.
("Mały Książę", Antoine de Saint-Exupéry)

Mimo wszystko Ola jest szczęściarą, bo ma wokół siebie tak wiele osób, na które może liczyć.

Wśród nich jest filigranowa, ale bardzo energiczna dziewczynka.

- To ona wszystko rozkręciła - twierdzi pani Wielisława. - Jest niesamowita, a chodzi do piątej klasy Szkoły Podstawowej nr 5, do tej samej, do której uczęszczała Ola. Należą do tej samej drużyny. Razem jeżdżą na biwaki, przed świętami zbierały dla biednych żywność w sklepach.

Nicole Gładysiak ma 12 lat. Gdy dowiedziała się o wypadku Oli, wiedziała, że musi ją zobaczyć. Na OIOM weszła pod pretekstem, że jest kuzynką rannej. Na salę nie mogła się dostać, oglądała koleżankę "przez szybę". Telefonowała do Oli, gdy ta trafiła do "Budzika". Mama Kasia przykładała telefon do ucha córki, a Nicole mówiła. Z wpisów na stronie kliniki dowiedziała się, że najlepiej założyć stronę internetową. I tak w styczniu powstała strona "Budzimy Olę".

- Rodzice mnie wspierają - podkreśla Nicole. - Ludzie piszą do mnie, że zamierzają zorganizować turniej tańca, koncert czy zbiórkę pieniędzy dla Oli. Wrzucam to na stronę.

Fani Lecha z oddziału Wilda planują 7 czerwca zorganizować turniej piłkarski. Wpisowe od zawodników plus dochód z banerów reklamowych, które zawisną na Orliku, zostaną przeznaczone na rehabilitację Oli.

- To fajnie, że ludzie chcą pomóc - uważa Nicole. - Wiem, że Ola też by to robiła, gdyby ktoś znalazł się w takiej sytuacji jak ona. To bardzo miła dziewczyna, dobra przyjaciółka.

W podstawówce Nicoli wisi plakat z numerem konta, na które można wpłacać pieniądze na rehabilitację. Nadal w niektórych sklepach stoją puszki dla Oli.

- Zrobiliśmy je ze słoików po Nutelli, obkleiliśmy je, Hufiec Wilda wydrukował banderole, by były zabezpieczone - tłumaczy Nicole.

Dziewczynka była u Oli razem z innymi harcerkami, za tydzień pojedzie ponownie.

- Gdy nachyliłam się, Ola mnie objęła. Rękę podała, głaskała - twierdzi Nicole. - Myślę, że niedługo się obudzi, bo tęsknimy. Może będzie cud świąteczny, nie na Gwiazdkę, tylko teraz.

Czekają na wnuczkę
I nie są to tylko pobożne życzenia, bo od czasu przyjazdu do kliniki Ola robi niesamowite postępy. Jest wyjątkowo ruchliwa. Jak jej się rękaw zawinie, to potrafi go obciągnąć. Przewraca się, chwytając zabezpieczenie łóżka. Całe ciało potrafi podnieść.

- Córka myślała, że ostatnio to nawet usiądzie - mówi pani Wielisława. - Gdy Kasia mówi "przytul babcię" lub "przytul dziadka", to bierze i przytula od razu. I to z jaką siłą. Powiedziałam jej "Ola, nie mogę oddychać". W innych przypadkach reaguje dopiero po pewnym czasie. Dałam jej misia, a ona wyrzuciła go. Jak jej coś się nie podoba, to bierze koc na głowę i odwraca się. Charakterna zawsze była, swoje zdanie miała.

Ola jest jedynaczką, ale zawsze wykazywała się dużą samodzielnością, aktywnością. Jeździ na obozy, działa w harcerstwie, podstawówkę ukończyła, jako najlepsza uczennica. Wybrała gimnazjum dwujęzyczne z językiem hiszpańskim.

- W tym semestrze mają już inne przedmioty po hiszpańsku - mówi babcia. A mąż, jakby chciał ją uspokoić: - Nadrobi wszystko, na pewno koleżanki jej pomogą. Byle się tylko wybudziła.

Dziadkowie z niecierpliwością czekają na ten moment. Pan Marian wie, o co wtedy spyta wnuczkę:
- Kiedy wybierzemy się na spacer?

Pani Wielisława marzy o tym, by porządzić z Olą w kuchni: - W tym roku nie było rogalików, faworków też nie. Nie było Oli, nie było dla kogo. Ale ona walczy, to widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski