– Przeciwnicy mieli chyba większe aspiracje. Mogą być źli sfrustrowani, a dodatkowe napięcie może nie sprzyjać harmonijnej grze, dlatego powinniśmy ten fakt wykorzystać – przyznał regionalny oficer rozwoju w WOZRugby i jednocześnie trener kadry kobiet, Tomasz Kapustka.
Według niego reprezentacja Polski zrealizowała już plan minimum, czyli zakwalifikowała się do pierwszej czwórki w swojej grupie. – Najważniejszy był pierwszy mecz z Czechami, który nie układał się po naszej myśli, ale był zwycięski i otworzył nam drogę do strefy spokoju. Z Rosją rozegraliśmy w półfinale dobre spotkanie, mimo iż po przerwie popełniliśmy za dużo błędów. Widać jednak, że nasza drużyna narodowa ma potencjał i na pewno jest odzwierciedleniem stanu posiadania rodzimych klubów – zauważył trener i działacz Posnanii.
W polskiej ,,piętnastce” znalazło się miejsce dla trzech wychowanków klubu ze Słowiańskiej, a mianowicie dla Bartosza Kubalewskiego, Oskara Soczewicy i Mateusza Nitschke.
– Nie chcę oceniać ich występów, bo to nie moja rola, ale warto podkreślić, że Mateusz Nitschke w takim samym turnieju zagra jeszcze za rok, bo jest dopiero 17-latkiem. Na pewno więc z całej trójki polskie rugby będzie miało dużą pociechę – przekonywał Kapustka.
Finałowe mecze Euro powinny cieszyć się dużym zainteresowaniem i przyciągnąć jeszcze więcej kibiców niż mecze eliminacyjne. – Rozmawiałem z działaczami FIRA-AER na temat frekwencji. Są z niej zadowoleni i podkreślali, że bardzo budująca jest zwłaszcza obecność na trybunach młodzieży szkolnej. Dla nas spotkania turniejowe to najlepszy sposób na zarażenie dzieci miłością do jajowatej piłki. W następnych latach będziemy na pewno zbierać owoce tego tygodnia wielkiej promocji rugby – stwierdził selekcjoner żeńskiej kadry.
Ostatnie dni mistrzostw to nie tylko okazja do zobaczenia w akcji jednej z 24 drużyn, ale także do wymiany poglądów na temat poziomu zawodów i przyszłości rugby z najważniejszymi osobistościami w FIRA-AER. W środę do Poznania przybył nawet prezydent EuropejskiegoStowarzyszenia Rugby, Rumun Octavian Morariu.
– Do tej pory rugbyści z innych krajów najczęściej na obozy przyjeżdżali do Spały. Mam nadzieję, że po ME kilka drużyn odwiedzi Wielkopolskę ponownie –mówił Kapustka.
W sobotnim finale, zaplanowanym o godz. 16.30 we Wronkach (relacje w TVP Sport i Eurosporcie), z udziałem Francji i Irlandii, wynik będzie sprawą drugorzędną. – Rok temu Anglia wygrała z Francją 27:22. Było dużo emocji, akcji i przyłożeń.Chciałbym, żeby teraz było tak samo. Jeśli mecz będzie stał na wysokim poziomie, to i pamięć o nim i Euro dłużej przetrwa – zakończył Kapustka.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?