Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Agata Stanisz: Wzór idealnej polskiej rodziny to mit [ROZMOWA]

Kamil Babacz
Dr Agata Stanisz pracuje w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM. Badania rodzin rozpoczęła w 2003 roku
Dr Agata Stanisz pracuje w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM. Badania rodzin rozpoczęła w 2003 roku Archiwum prywatne
Sto współczesnych, polskich rodzin zbadała poznańska antropolog dr Agata Stanisz. Wynika z nich, że nie istnieje żaden idealny wzór życia rodzinnego. Rodziny są konfliktogenne, ale działają, jeśli zapewniają nam bezpieczeństwo.

Kiedy w końcu cała rodzina zasiada przy świątecznym obiedzie, zdarza się, że nawet w tak niezwykły dzień nie wszystko idzie tak, jak sobie to wyobrażaliśmy. Ale idealnych rodzin nie ma, a nawet te, których członkowie kłócą się rzadko, dalekie są od przewidywalnych wzorców.

Sto współczesnych, polskich rodzin - z Poznania, Jeleniej Góry i wsi Dziekanowice leżącej koło Gniezna - przez siedem lat badała poznańska antropolog dr Agata Stanisz. Pukała do drzwi, robiła wywiady, obserwowała codzienne życie tych, którzy wpuścili ją do środka. Nie koncentrowała się na znalezieniu jakiegoś uśrednionego typu życia rodzinnego - w książce "Rodzina Made In Poland" opisała też życie singli, partnerów żyjących "na kocią łapę", dziadków żyjących z wnukami i samotnych staruszków. Nie ominęła kontrowersyjnych tematów - bigamii, związków kuzynowskich czy małżeństw swingersów. Wszystko po to, by pokazać to, co dla rodzin jest wspólne, a więc - przy całym podobieństwie - ich różnorodność.

Badania dr Stanisz mają jeszcze jedną, szczególną wartość - uświadamiają nam ukryte mechanizmy, które kierują rodzinami. Nim więc zaczniemy narzekać, że nasza codzienność nie przypomina sielanki z komedii familijnych, warto spróbować zrozumieć każdą z tworzących naszą rodzinę osób, jednocześnie pamiętając o tym, ze kompromis zawsze musi mieć jakieś granice.

Nazwała Pani swoją książkę "Rodzina Made In Poland" - co więc wyróżnia polską rodzinę od innych?

Agata Stanisz: Nie będę ukrywała, że chodziło między innymi o to, by tytuł był po prostu chwytliwy. Moja książka jest o tym, w jaki sposób rodzina cały czas na poziomie życia codziennego jest tworzona. Powinna więc tak naprawdę nazywać się "Rodzina making in Poland". Jest o rodzinie polskiej, choć na pewno to daleko posunięta generalizacja. Piszę o stu rodzinach, które są jej zbiorowym bohaterem. Na podstawie ich życia, które obserwowałam między 2003 a 2010 rokiem, staram się pokazać, że polska rodzina niekoniecznie jest w praktyce zgodna z ogólnospołecznym wzorcem, nie wszystko jest ułożone idealnie i przewidywalne.
Wyłonił się z tych badań jakiś wzorzec rodziny, najbardziej typowy model?

Agata Stanisz: Współczesna antropologia skoncentrowana jest raczej na różnorodności. Nauczyliśmy się już, że próby tworzenia wzorcowych modeli zjawisk kulturowych mogą być mylące i co więcej przeczyć praktyce społecznej i eliminować właśnie różnorodność. O nią między innymi chodziło w mojej pracy badawczej. Zależało mi na tym, by przyglądnąć się nie tylko temu jak podobne mogą być do siebie rodziny pochodzące z odmiennych środowisk - wielkomiejskiego, małomiasteczkowego, o różnym statusie społeczno-ekonomicznym, lecz także jak bywają one różnorodne w swoich konfiguracjach i sposobach radzenia sobie z życiem.

Było to też faktycznie poszukiwanie typowych mechanizmów, wynikających jednak nie tyle z tego, że mamy do czynienia z rodziną, ale z tego co można nazwać systemem pokrewieństwa, który rządzi się pewnymi zasadami. Taką zasadą jest choćby to, że mamy wobec rodziców zobowiązania - musimy odnosić się do nich w jakichś określony sposób, na przykład pomagać im. Tylko w takim sensie jako antropolog mogę mówić o wzorcach. Nie chcę mówić, że znalazłam jakiś dający się precyzyjnie zdefiniować wzór życia rodzinnego - chciałam pokazać, że istnienie idealnego modelu rodziny jest mitem.

Ten wzór lub mit gdzieś nam siedzi w głowie, skoro się do niego odwołujemy i z nim porównujemy. Na ile jesteśmy świadomi jego istnienia?

Agata Stanisz: To oczywiście zależy od poziomu wykształcenia. Wzór, schemat, jakiś scenariusz działania zawsze jest potrzebny. Każda społeczność potrzebuje pewnych punktów odniesienia. Musi być jakiś rdzeń, który daje nam stabilizację, poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu wiemy, jak mamy działać, ale w praktyce nie działamy ściśle według jego reguł. Życie codzienne bywa bardzo zróżnicowane, jest nieprzewidywalne, ma charakter sytuacyjny. Trzeba reagować po to, by zabezpieczyć się ekonomicznie i emocjonalnie. Jeśli już, to nie rodziny, ale jednostki, które wchodzą w skład tych rodzin, zwykle kobiety, są świadome tych modeli. Ale to że jesteśmy czegoś świadomi, nie znaczy, że będziemy to realizować w życiu codziennym. Często jest to po prostu niemożliwe.
Bezpieczeństwo jest zwykle najważniejszą wartością dla rodzin, które Pani badała?

Agata Stanisz: Tak, to jedna z cech charakterystycznych europejskich rodzin. Bezpieczeństwo jest istotne, bo decyduje o jakości naszego życia - to emocje, ale też ekonomia, wykształcenie. W naukach społecznych funkcjonują dwa pojęcia. Zabezpieczenie społeczne to bardziej polityczne pojęcie. To całość instytucji państwowych, nastawionych na to, by zaspokajać podstawowe potrzeby swoim obywatelom - dostęp do edukacji, do ochrony zdrowotnej itd. Wszyscy wiemy, że te instytucje nie zawsze idealnie funkcjonują. W to miejsce wchodzi, przynajmniej w przypadku polskim, rodzina i relacje pokrewieństwa z doraźną pomocą - od pieniężnej, po wsparcie emocjonalne.

W rodzinę czy pokrewieństwo ta pomoc jest wpisana. Pomoc opiera się na poczuciu moralnego zobowiązania - nie mogę nie pomóc komuś ze swojej rodziny. Udzielając pomocy oczekuję jednak wzajemności. Nie można więc mówić, że w rodzinie jesteśmy altruistami. Zawsze oczekujemy jakiegoś odwzajemnienia, które nie musi być równoważne, ani natychmiastowe, ale prędzej czy później powinno nastąpi. O tym świadczy często powtarzane pytanie: "Dlaczego nie masz dzieci? Przecież na starość nie będziesz miał nikogo, kto poda ci szklankę wody".

To podstawowe źródło konfliktów?

Agata Stanisz: Przede wszystkim rodzina jest tworzona przez jednostki, które są różne, mają różny charakter, różne preferencje, znajdują się w różnych miejscach w strukturze społecznej. Kiedy zaczynają ze sobą współpracować, pojawiają się napięcia i konflikty. Co jest na pewno najwyraźniejsze dla polskiej rodziny, to konfliktogenność relacji między kobietami. Polska rodzina jest przykładem pokrewieństwa, które jest sfeminizowane. Oznacza to, że całym tym systemem niejako zarządzają kobiety. Relacje pomiędzy nimi są napięte, bo są codzienne, dzieją się cały czas. To konflikty wynikające z zależności ekonomicznych synowej od teściowej, córki od matki itd.
Pisze Pani w tej książce, że pokrewieństwo to nie tylko genealogia, ale coś jeszcze.

Agata Stanisz: Pokrewieństwo należy rozumieć na pewno szerzej niż relacje genealogiczne. W języku polskim słowo pokrewieństwo jest jednoznaczne, czyli oznacza więzi krwi, ale w antropologicznym ujęciu to właśnie "coś więcej". To też relacje powinowactwa, czyli wszystkie te relacje, które nabywamy przez wejście w związek małżeński, a dzisiaj także w kohabitat. To, że mamy do czynienia z niezalegalizowanym związkiem, nie oznacza, że nie łączą nas więzi powinowactwa, które są po prostu rodzajem umowy społecznej. To także więzi, które tworzone są przez sąsiedztwo. Przykładowo, polskie wsie są właściwie oplecione siecią pokrewieństwa. Tam wszyscy są jakoś ze sobą powiązani - genealogicznie i poprzez powinowactwo.

Ale też w Poznaniu, na terenie Starego Miasta, mamy do czynienia z rodzinami zasiedziałymi, które żyją tutaj od końca II wojny światowej. Wytworzyły, ze względu na warunki ekonomiczne, które wówczas panowały, relacje o charakterze krewniaczo-sąsiedzkim. Chodzi oczywiście o pomoc - pomaganie sobie w oparciu o dokładnie te same mechanizmy, które rządzą pokrewieństwem, ale pomiędzy ludźmi, którzy nie są ze sobą spokrewnieni, a dzielą przestrzeń, w której mieszkają. Znajomi, przyjaciele - to rodzaje pokrewieństwa charakterystyczne dla dużych miast. Często w dużych miastach żyją rodziny, czy jednostki, które są odseparowane od swoich rodzin pochodzenia, bo przyjechały skądś do danego miasta. Potrzebujemy w życiu takich relacji, bo one po prostu nas zabezpieczają.

Chyba najbardziej zaskakuje mnie w tych badaniach, że znalazła Pani wielopokoleniowe rodziny w Poznaniu - te raczej nie kojarzą się ani ze współczesnością, ani dużymi miastami.

Agata Stanisz: Tak, miasto w ogóle się nie kojarzy z takimi rodzinami. Trzeba jednak pamiętać, że Stare Miasto to dzielnica o charakterystycznej strukturze społecznej, która już dzisiaj, w relacji do 2005 czy 2006 roku, się zmieniła, bo polityka miasta i prywatnych właścicieli kamienic jest taka a nie inna. Te rodziny, które mnie zafascynowały - wielopokoleniowe, wielodzietne, z pokolenia na pokolenia wynajmujące kamieniczne mieszkania - zaczynają stąd znikać. To pokolenie, które wymiera. Wiele osób, z którymi pracowałam kilka lat temu już nie żyje.
Są jeszcze inne zjawiska charakterystyczne dla poznańskich rodzin?

Agata Stanisz: Mniejszy nacisk położony na relacje powinowactwa. O ile na wsi przedmiotem dumy było posiadanie rozbudowanych relacji z powinowatymi, to w mieście ma to mniejsze znaczenie. Tego typu relacje mogą być efektywnie zastąpione przez relacje ze znajomymi i przyjaciółmi. Inne zjawiska? Choćby swingerowanie, które spotkałam wyłącznie w Poznaniu. Trójkąciki małżeńskie polegają na tym, że młode małżeństwo dobiera sobie trzecią osobę - chodzi oczywiście o relację seksualną, ale nie tylko - to także relacje emocjonalne, codzienne. W grę wchodzi nie tylko seks, ale też spędzanie ze sobą czasu, pomoc w opiece nad dzieckiem, czasem wspólne pracowanie w jednej firmie.

W Poznaniu jest też wiele starszych, samotnie żyjących kobiet - albo to starsze singielki, albo wdowy. To charakterystyczne dla dużych miast. Te kobiety wytwarzają skutecznie działające systemy pomocy sąsiedzkiej i przyjacielskiej. Mimo tego, że żyją same, są odseparowane od swoich dzieci lub ich nie mają, dają sobie radę, bo w podobnej sytuacji są też inne kobiety. Mieszkają obok nich lub są ich przyjaciółkami. Wzajemnie się wspierają. To wsparcie bardzo praktyczne - pomagają sobie kiedy są chore, robią zakupy, ta która jest w lepszej kondycji psychofizycznej załatwia coś reszcie, wymieniają się posiłkami i tak dalej.

Pisze Pani, że sfera publiczna to wciąż sfera mężczyzn, a prywatna kobiet. Czy ten system jakoś ewoluuje?

Agata Stanisz: Dom to na pewno w dalszym ciągu sfera kobiety, ale kobiety są też aktywne ekonomicznie. Niepokojące jest to, że kobiety wykonują podwójną pracę - są aktywne na rynku pracy, ale nadal zawłaszczają przestrzeń domową i wykonują tam tę robotę niemal w całości. Oczywiście o modelach partnerskich wszyscy słyszymy, ale w praktyce one niemal nie funkcjonują. Można być najbardziej zatwardziałą feministką, a i tak w przestrzeni domowej realizować model, który kobiety i mężczyźni mają w głowach. Nadal uważamy, że to nasza domena i my to robimy lepiej.

Dobrze, że coraz częściej mówi się o tym zagadnieniu, ale to warstwa wartości, które bardzo powoli się zmieniają. Dlatego mamy taki duży problem z zaakceptowaniem związków partnerskich, partnerstwa w małżeństwach i kohabitatach - to trudne, bo narusza utrwalony, tradycyjny i bardzo bezpieczny podział ról w rodzinie. Mam nadzieję, że będziemy iść w kierunku równouprawnienia, ale to na pewno będzie długi proces.

Dr Agata Stanisz pracuje w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM. Badania rodzin rozpoczęła w 2003 roku. Ich wyniki opublikowała w książce "Rodzina Made In Poland".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski