- Sprawa ma związek ze zgłoszeniem od jednego z klientów. Dwa tygodnie temu poinformował nas, że po pobycie w lokalu z jego konta "zniknęło" około miliona złotych - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Czytaj także:
Klienci klubu nocnego zostali odurzeni i oszukani?
Nie było to pierwsze zgłoszenie dotyczące tego klubu go-go. Wcześniej do prokuratury zgłaszali się mężczyźni, którzy twierdzili, że zostali oszukani w Cocomo. Mówili, że wybrano im pieniądze z karty - chodziło nawet o 100 tys. zł na tancerki i alkohol. Część pokrzywdzonych twierdziła, że straciła świadomość, a ktoś wykorzystał ten stan.
Poznańscy śledczy naliczyli już 20 pokrzywdzonych. Wiadomo, że pobierano od nich próbki moczu i krwi, by ustalić, czy nie ma w nich - poza alkoholem - środków odurzających. Część wyników już dotarła do śledczych, ale nie chcą mówić o ich wynikach. Po mieście krążą jednak pogłoski, że może chodzić o tzw. tabletkę zapomnienia, czy gwałtu.
W związku ze sprawą zatrzymano jedną osobę. To menedżerka z klubu w Poznaniu.
- Mogę tylko potwierdzić, że we wtorek prowadzone są działania - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Ta jednostka przejęła od staromiejskiej prokuratury rejonowej postępowanie w sprawie klubów go-go. - Bo postępowanie ciągle prowadzone jest "w sprawie" a nie "przeciwko" komuś - dodaje, że prokurator zabronił podawania szczegółowych informacji.
Śledztwo dotyczy niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Miał być przy tym wykorzystywany stan klientów, który uniemożliwiał podejmowanie świadomych decyzji.
Policjanci przeszukują lokale, zabezpieczają dokumenty.
Czytaj także:
Klienci klubu nocnego zostali odurzeni i oszukani?
Dziennikarzom Superwizjera TVN udało się porozmawiać z właścicielem klubów Cocomo. – Mając 23 lokale w Polsce, obsługujemy około 30 tysięcy klientów miesięcznie. A reklamacji było 50 w skali pół roku (...) Myślę, że w Mediamarkt lub Saturnie tych reklamacji mają więcej – tak skomentował sytuację dziennikarzom.
Pytany o „usługę za milion” tłumaczył, że mężczyzna przyszedł do klubu z dwoma kolegami. Kupował alkohol dla nich i siebie oraz dla ok. 10 dziewczyn (szampany za 15 tys. zł). Bawili się 16 godzin.
– Sami wbijali PIN, nie była to jedna transakcja, było tych transakcji około 40 – przekonywał dziennikarzy Superwizjera właściciel klubów go-go, a komentując wrzawę wokół lokali odpowiadał: – Mnie to absolutnie nie przeszkadza, natomiast przeszkadza na pewno pod kątem rekrutacji. Przeszkadza dziewczynom, które pracują i tyle. Ja się tego nie boję. Czego się boję? Boga się boję – mówił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?