Proces 58-letniego Jerzego G. rozpoczął się w styczniu, przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Mieszkaniec Skórzewa nie przyznał się do winy. 14 kwietnia ubiegłego roku pił w kuchni wódkę z kolegą, Piotrem O. Potem położył się spać. Podczas dzisiejszej i ostatniej rozprawy przyznał, że był tego dnia "pijany jak autobus". Nie wie, kiedy kolega wyszedł, kto poranił go nożem i pozostawił rannego bez pomocy na podwórku za domem. Po zabójstwie policja zatrzymała jako podejrzanych Jerzego G. i jego żonę Zofię. Jej prokurator ostatecznie postawił zarzut zacierania śladów - zmyła z kuchennej podłogi krew i nie pomogła umierającemu.
W poniedziałek sąd przesłuchał dwóch ostatnich świadków. Mężczyzna wynajmujący pomieszczenie sklepowe od oskarżonego powiedział, że jego zdaniem Piotr G. był spokojnym i dobrym człowiekiem, który dbał o żonę.
- Jego żona też była spokojna, ale natrętna. Codziennie przychodziła, żeby dać jej papierosy albo pieniądze - powiedział.
Natomiast mieszkanka Skórzewa mówiła o plotkach, że Zofia G. chodzi z nożem. Twierdziło tak kilku świadków, chociaż żaden z nich nie widział jej z nożem... ale skoro było o tym wspomniane w gazecie, to może prawda?
- Proszę Sądu Wysokiego, ubolewam mocno w związku z tą tragedią, która zdarzyła się w naszym mieszkaniu - oświadczył Jerzy G. - Ten kolega, który zginął tragicznie, był moim bardzo dobrym kolegą. Nie był mi winien żadnych pieniędzy i nie był kochankiem mojej żony. Ja mojego najlepszego kolegi nożem nie zabiłem, mogła to zrobić wyłącznie żona, żeby pozbyć się mnie z domu. Dla mojej żony byłem przeszkodą do jej wspaniałego kochanka.
Potem zabrał głos prokurator, który przyznał, że postępowanie utrudniało to, że oskarżony i jego żona - jedyny świadek zdarzenia - są dotknięci chorobami psychicznymi. Z tym, że jedynym problemem Jerzego G. - poza alkoholem - była chorobliwa zazdrość o Zofię G., która cały czas zmieniała swoje zeznania, bo nie potrafiła zapamiętać, co mówiła. Prokurator zażądał dla oskarżonego 12 lat więzienia.
Pełnomocnik rodziny zmarłego Piotra O. wnioskował o 25 lat dla Jerzego G. oraz 80 tysięcy zadośćuczynienia dla wdowy i po 40 tysięcy dla dzieci pokrzywdzonego.
Natomiast obrońca oskarżonego - o jego uniewinnienie. Dlaczego? Bo nie można w sposób nie budzący wątpliwości stwierdzić, że to oskarżony zabił. Kluczowym dowodem są bowiem zeznania Zofii G., która raz mówi, że była w pokoju, raz - że w kuchni. Według obrońcy, Zofia G. albo widziała jak mąż zaatakował kolegę albo sama to zrobiła.
Sąd postanowił ogłosić wyrok w środę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?