Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

God Is An Astronaut: Lustrzane odbicie życia [ROZMOWA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
"Nie mieliśmy szczególnych oczekiwań, ale nie szliśmy również na żadne ustępstwa"
"Nie mieliśmy szczególnych oczekiwań, ale nie szliśmy również na żadne ustępstwa" Derval Freeman
Pochodzą z Irlandii i od kilku lat stanowią jedną z najsilniejszych marek światowego post rocka. Wielokrotnie gościli w Polsce, a za każdym razem, gdy tu wracają, witają ich coraz liczniejsi fani. O sukcesie God Is An Astronaut i o nagrywaniu pogodnych płyt mimo dramatycznych okoliczności opowiada lider zespołu, gitarzysta Torsten Kinsella.

God Is An Astronaut miało być Twoim symbolicznym pożegnaniem z graniem muzyki, a tymczasem z powodzeniem istniejecie już od ponad dekady. Nie uważasz tego za pewien paradoks?

Poniekąd tak. Doskonale pamiętam czasy, w których hurtowo słaliśmy taśmy demo do wytwórni. Praktycznie każda z naszych próśb została zignorowana. Nikt nie był nami zainteresowany. God Is An Astronaut powstał niejako w reakcji na tę sytuację. Jako że nie mieliśmy szczególnych oczekiwań, to nie szliśmy również na żadne ustępstwa. Myśleliśmy: uda się, to dobrze, nie - też dobrze. Odbiór, z jakim się spotkaliśmy był dla nas niemałym zaskoczeniem.

Łatwo przyszło Wam przekuć porażkę w sukces?

Nie wiem, czy "łatwo" to dobre słowo. Wydaje mi się, że po prostu udało się nam wykorzystać negatywne emocje, które w nas siedziały, w celu stworzenia czegoś pozytywnego. Przez cały czas są z nami ludzie, którzy dają nam powód, by grać dalej i nie schodzić ze sceny. To, że jesteśmy dla kogoś ważni, jest dla nas największą nagrodą.

Dziś uchodzicie za jeden z najważniejszych zespołów postrockowych na świecie. Kiedy zaczynaliście, ta stylistyka była całkiem świeża, mimo iż istniały już grupy takie jak szkocki Mogwai czy 65daysofstatic. Jaki pierwotnie był wasz pomysł na muzykę God Is An Astronaut?

Wydając płytę "The End of the Beginning" wciąż byliśmy jedną nogą w muzyce tanecznej, którą wspólnie z bratem zajmowałem się w latach 90. Dziś nie traktuję tego albumu jako krążka z post rockiem, zdecydowanie więcej na nim trip-hopu. Bardziej świadomi całego tego zamieszania staliśmy się dopiero gdzieś na wysokości "All Is Violent, All Is Bright". O ile dobrze pamiętam, nasz debiut wyszedł trochę wcześniej od pierwszego krążka 65daysofstatic, natomiast od Mogwai różniło nas to, że oni od początku byli zdecydowanie bardziej gitarowym zespołem. Myślę, że nasze współczesne brzmienie jest w pewnym sensie wypadkową dwóch pierwszych płyt, choć oczywiście poddaną mutacjom.

Dlaczego post rock jest dziś tak popularny?

Wydaje mi się, że ta muzyka potrafi specyficznie oddziaływać na umysł, wprowadzając słuchacza w różne stany. Z reguły nie udaje się to popowi, który z założenia jest muzyką tanią i przeznaczoną do szybkiej konsumpcji. Słuchanie post rocka jest nieco bardziej wymagającym, choć nie mniej przyjemnym doświadczeniem, a w warunkach koncertowych ta muzyka tylko zyskuje na intensywności i potęguje wrażenia.

Dopiero po jakimś czasie wprowadziliście do muzyki God Is An Astronaut partie żywej perkusji. Jak wiele na tym zyskaliście?

Pojawienie się w zespole Lloyda, a wraz z nim - żywych partii bębnów na pewno nadało naszej muzyce bardziej rzeczywistą, rockową dynamikę. W odróżnieniu od perkusyjnych loopów, z których korzystaliśmy na albumie "The End of the Beginning", jego partie od początku miały w sobie pewien jazzowy sznyt, który charakteryzuje je do dziś. Przystąpienie Lloyda do God Is An Astronaut było również pożądane z koncertowego punktu widzenia. Nasza muzyka znacznie lepiej prezentuje się na scenie z żywą rytmiką.

Wasz ostatni krążek, zatytułowany "Origins", jest jednak pewnym zwrotem pod względem brzmienia. W niektórych miejscach wróciła elektronika, a co więcej - w instrumentalnej dotychczas muzyce zagościły partie wokalu.

Faktycznie, zarówno wokal, jak i obecność tekstów stanowią u nas pewną nowość. Jednak wszystko ma tu swój cel i znaczenie. Tekst do utworu "Strange Steps" opowiada o moim przyjacielu, u którego zdiagnozowano poważny nowotwór. Kiedy dowiedział się, że pozostały mu zaledwie dwa tygodnie życia, załamał się. Nie mógł przejść do porządku dziennego nad tym, że wszyscy latali wokół niego jak wokół bezbronnego dziecka. Abstrahując jednak od wszelkich znaczeń, sama obecność głosu, przepuszczonego przez vocoder i inne efekty, miała na celu wzbogacić nasze brzmienie.

Choć opowiadasz o dość traumatycznych wydarzeniach, które legły u podstaw części nowego materiału, odnoszę wrażenie, że jest on na swój sposób krzepiący i podnoszący na duchu.

Wiesz, to, jak gramy i o czym opowiedzieliśmy na "Origins" jest lustrzanym odbiciem tego, co aktualnie dzieje się w naszym życiu. Dokładnie tak samo jest zresztą w przypadku każdej kolejnej płyty God Is An Astronaut. Poza sytuacją opisaną w "Strange Steps", dzieje się u nas raczej dobrze, stąd też stosunkowo lekki wydźwięk tego albumu.

Czy wpasowanie nowych kompozycji w koncertową setlistę było tym razem jakimkolwiek wyzwaniem?

Nie, absolutnie. Gramy około sześciu nowych numerów. O dziwo, świetnie sprawdzają się zarówno obok naszej ostatniej twórczości, jak i rzeczy z samych początków God Is An Astronaut. Jak już ustaliliśmy, promienieją one świeżą energią, a koncerty jedynie to potwierdzają.

Mówiłeś na początku rozmowy, że post rock ma do siebie to, że wprowadza słuchacza w różne stany emocjonalne i umysłowe. Już za parę dni zagracie w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku. Jakiego rodzaju wrażenia chcecie zafundować swojej publice podczas zbliżających się koncertów?

Nasze podejście do koncertów zmieniało się na przestrzeni lat. Przez długi czas równie istotnym aspektem, co sama muzyka, były towarzyszące jej wizualizacje. Później odeszliśmy od nich na rzecz bardziej rock'n'rollowych występów. Chcieliśmy wydobyć z widowni jak najżywsze, zróżnicowane reakcje. I tym razem jest podobnie. Na scenie będzie bardzo mrocznie, jednak zależy nam na aktywnej partycypacji fanów. W gruncie rzeczy, mogą robić to, na co tylko przyjdzie im ochota!

Prócz koncertów klubowych, potwierdziliście swój udział na tegorocznych letnich festiwalach. Wśród nich jest metalowy Brutal Assault w czeskim Jaromierzu. Nie masz obaw, że formuła imprezy na otwartym powietrzu, z wieloma innymi atrakcjami, może lekko zubożyć odbiór Waszego show?

Zdaję sobie sprawę z takiego ryzyka, jednak to nie pierwszy raz, gdy gościmy na tego typu festiwalu. Za nami podobne doświadczenia w Szwecji i Holandii. Tym razem przyjedziemy odpowiednio przygotowani na taką okazję. Przygotowaliśmy specjalny program, który powinien dobrze wpasować się w nieco cięższą konwencję imprezy. Zrobiłem ostatnio szczegółowy przegląd naszej dyskografii i wytypowałem utwory, które moim zdaniem sprawdzą się w tej formule. Prócz nich zagramy też jedną premierową kompozycję, która zrządzeniem losu wyszła bardzo ciężko i dosadnie. Nie liczę na to, że spodobamy się każdemu uczestnikowi Brutal Assault, ale co nas nie zabije, to tylko wzmocni.

Nasz czas pomału dobiega końca, więc na koniec chciałbym zapytać Cię o najśmieszniejszą interpretację Waszej nazwy, jaką kiedykolwiek słyszałeś.

Bardzo często ludzie pytają nas, czy jesteśmy zespołem religijnym. Kilkakrotnie brano nas za chrześcijan, mormonów czy scjentologów. Zgłaszali się do nas nawet muzułmanie, którzy z reguły bardzo poważnie podchodzą do swojej wiary, więc musieliśmy być bardzo ostrożni w wyjaśnieniach. (śmiech) Nazwa God Is An Astronaut nie ma jednak nic wspólnego z jakąkolwiek religią. To nic innego jak abstrakcyjna koncepcja, która dobrze pasuje do tego, jak gramy. Amerykanie ją uwielbiają, natomiast zawsze, ilekroć gościmy w brytyjskich rozgłośniach, dziennikarze patrzą na nas jak na lekko stukniętych. (śmiech)

God Is An Astronaut
support: Sounds Like The End of The World

Eskulap (ul. Przybyszewskiego 39)
16 kwietnia, godzina 20
bilety: 50, 60 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski