Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słoweński zespół Laibach wystąpił w CK Zamek [RELACJA, ZDJĘCIA]

Cyprian Łakomy, KQ
Słoweński zespół Laibach wystąpił w CK Zamek
Słoweński zespół Laibach wystąpił w CK Zamek Grzegorz Dembiński
Laibach to najlepszy produkt eksportowy ze Słowenii. Po dwóch latach nieobecności w ramach promocji najnowszej studyjnej płyty "Spectre" (data wydania 3 marca 2014) zespół ponownie przyjechał do naszego kraju. Jest to ich pierwszy studyjny album od ośmiu lat. Zobaczcie zdjęcia z koncertu w CK Zamek.

Laibach to jedna z tych niewielu formacji, których każda nowa płyta jest wydarzeniem niezależnie od zawartości. Podobnie jest z koncertami, bo każdy z nich z miejsca staje się ważnym punktem kulturalnego kalendarium miasta, w którym się odbywa. Nie inaczej było zresztą w kwietniowy wieczór w Poznaniu, gdzie grupa Milana Frasa promowała swoje najnowsze studyjne dzieło pt. „Spectre”. Wystarczył pobieżny rzut oka na widownię, by przekonać się, że twórczość formacji przekracza wszelkie podziały. Występ Laibach z jednakowym zainteresowaniem oglądali odziani w czerń goci, rodzice z dziećmi siedzącymi na barana, dyrektor festiwalu „Ale Kino!” Jerzy Moszkowicz oraz metalowcy w t-shirtach Morbid Angel. Ja również.

W ten różnorodny przekrój poznańskiej publiki, Słoweńcy uderzyli najpierw materiałem z nowej płyty. Z „Americana”, „Koran”, singlowego „The Whistleblowers” oraz „Resistance is Futile” bił rozmach mimo znikomego zaangażowania zespołu w kontakt z publiką. Najdobitniej dawała temu wyraz puszczana z taśmy konferansjerka. Trudno zresztą o bardziej laibachowską manifestację poczucia humoru. Choć wśród części fanów zapewne wzbudziło ono konsternację, tę drwinę z artystów, którzy każdego wieczoru krzyczą ze sceny, że są „so glad to be here”, a ludzie pod nią to „the best audience” traktuję jako strzał w sam środek tarczy.

Muzycy zaprezentowali się na zamkowych deskach zgodnie z obecnymi prawidłami sztuki, czyli na tle ogromnych wizualizacji, będących tematycznym dopełnieniem każdej z piosenek. Mimo iż w przypadku Laibach zabieg ten nie jest niczym dziwnym, to w dobie, gdy prawie każdy wykonawca puszcza sobie jakieś filmy podczas koncertu, nie był też niczym szczególnie zaskakującym. Zastanawiam się, czy nie lepiej wypadliby koncentrując się tego wieczoru wyłącznie na muzyce, zamiast występować w cieniu wielkiego telebimu, pod którym jawili się jako niewielkie sylwetki.

Po zarządzonym kwadransie przerwy, kolektyw z Trbovlje poczęstował poznaniaków koktajlem z różnych płyt, nie zaprzestając procederu konferansjerki z playbacku (kapitalne „no sieg heiling, please!” przed „B Maschina”), a cały program wieńcząc hitem „Tanz mit Laibach” przyjętym – jakże by inaczej – z totalną euforią. I choć po wyjściu z Sali Wielkiej wielu jeszcze pogwizdywało temat z „The Whistleblowers”, mnie – mimo dość spójnych wrażeń podczas koncertu – trudno zaliczyć ten wieczór do szczególnych. Trasowe występy to przecież garnitur szyty na jedną miarę, choć krawcom z Laibach należy oddać, że w myśl wersu „you will be assimilated”, potrafią każdą publikę w ten garnitur wepchnąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski