Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo w Ostrówkach: Zagadkę zniknięcia Barbary wyjaśni drugi proces jej brata?

Barbara Sadłowska
Morderstwo w Ostrówkach: Zagadkę zniknięcia Barbary wyjaśni drugi proces jej brata?
Morderstwo w Ostrówkach: Zagadkę zniknięcia Barbary wyjaśni drugi proces jej brata? archiwum Polskapresse/zdjęcie ilsutracyjne
Poznański Sąd Apelacyjny uchylił wyrok skazujący Janusza M., oskarżonego o zamordowanie siostry w maju 2011 roku. Czeka go kolejny proces.

4 grudnia ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał mieszkańca Ostrówek na 25 lat więzienia za zamordowanie Barbary K.. Uznał, że Janusz M. działał z zamiarem bezpośrednim i udusił nieprzytomną po upadku na schody kobietę. Ciało przeniósł do garażu i przykrył drzwiami. Zakrwawioną podłogę umył. Ciała pozbył się paląc je nocą w metalowej beczce. Prochy wsypał do Noteci, a kilka tygodni później zgłosił zaginięcie Barbary K.

Został zatrzymany dopiero w kwietniu 2012 roku, gdy organy ścigania zaczęły zbierać dowody na to, że kobieta mogła zostać zamordowana. Ustalono, że Janusz M. przywłaszczył sobie część pieniędzy siostry. Gdy Barbara K. postanowiła się przeprowadzić do brata, sprzedała mieszkanie w Pile, a kilkadziesiąt tysięcy powierzyła Januszowi M.
Prokurator oskarżył także Danutę K. o to, że myjąc podłogi zacierała ślady zbrodni męża. Za to sąd skazał ją na półtora roku w zawieszeniu na 5 lat.

Proces miał charakter poszlakowy, bo zabrakło głównego dowodu - ciała pokrzywdzonej. Janusz M. po zatrzymaniu przekonywał, że nie zabił Barbary K., która zmarła wskutek nieszczęśliwego wypadku, gdy uderzyła głową w schody. Jeszcze podczas wizji lokalnej szczegółowo relacjonował, jak spalił siostrę, ale potem odwołał te wyjaśnienia.

Grudniowy wyrok zaskarżyli obaj obrońcy małżonków.

- Sąd oparł się na dowodach pośrednich, na wyjaśnieniach oskarżonego - mówił adwokat Marek Siudowski. Jego zdaniem, sąd pierwszej instancji, zamiast na faktach, oparł się na przypuszczeniach, że Janusz M. chciał zabić siostrę, która odgrażała się i żądała zwrotu pieniędzy.
- W sytuacji braku ciała, nie można wykluczyć, że dana osoba zaginęła, upozorowała swoją śmierć, zmarła, ale nie została zamordowana - wyliczał mecenas Siudowski. Podkreślał, że Janusz M. nie wrócił nieoczekiwanie do domu, żeby zabić - tylko po protezę zębową, a jednym pośrednim dowodem, że udusił Barbarę K., były wyjaśnienia jego żony, której miał rzekomo powiedzieć, że "dodusił" pokrzywdzoną. - Sąd nie mógł mieć stuprocentowej pewności, że oskarżony jest winny - zakończył Marek Siudowski, wnosząc o uniewinnienie Janusza M. albo kolejny proces.

Do uniewinnienia Danuty M. przekonywał adwokat Piotr Bogacz. Kobieta nie mogła zmywać śladów krwi, bo wcześniej zrobił to jej mąż. Następnego dnia przypadał Dzień Matki, więc oczekując gości, posprzątała cały dom.

Prokurator stwierdził, że sąd bardzo się napracował w tej sprawie i wyczerpująco przedstawił tok rozumowania, które doprowadziło do uznania winy oskarżonych, a wyrok winien być utrzymany w mocy.

Jako ostatni głos zabrał Janusz M.: - Proszę o sprawiedliwy wyrok. Ja nikogo nie zamordowałem.

Teraz będzie do tego przekonywał w drugim procesie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski