Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były poseł "pomógł" firmie z Lubonia w bankructwie

P. Jęczmionka, Ł. Cieśla
Nieistniejąca już firma z Lubonia oskarża robiącego w Wielkopolsce interesy, byłego posła SLD z Iławy o wyłudzenie ponad 220 tys. zł i doprowadzenie jej do bankructwa. I choć ma sądowy nakaz zapłaty wobec rodzinnej firmy byłego polityka, nie może odzyskać ani złotówki.

Były poseł Andrzej U. prowadził w Iławie firmę zajmującą się produkcją mebli ogrodowych. Formalnie działalność była zarejestrowana na rodzinę, ale to on kierował biznesem. W październiku 2003 roku iławski producent zamówił od firmy Werwoplex z Lubonia tarcicę. Umowa sprzedaży opiewała łącznie na ok. 380 tys. zł. Lubonianie - Radosław Wierkiewicz i jego ojciec łącznie dostali jedynie ok. 152 tys. zł.

- Pomimo licznych monitów, rozmów telefonicznych zarówno z Andrzejem U., jak i jego żoną i synem, reszty pieniędzy nie otrzymaliśmy - mówi Radosław Wierkiewicz. - Były poseł za każdym razem tłumaczył, że to tylko chwilowe opóźnienia i prosił o kolejne dostawy.

Pieniędzy jednak nie było, a firma Werwoplex popadła w kłopoty finansowe. W lipcu 2005 r. Wierkiewicz zdecydował się więc pójść do sądu. A ten wydał nakaz zapłaty. Jednak spółka z Iławy złożyła wobec niego sprzeciw, a po odrzuceniu apelację. Uzasadniała, że faktury zakupu są całkowicie rozliczone. Ponadto rodzina Andrzeja U. w piśmie poinformowała, że ich spółka cywilna przekształciła się w jawną, zatem proces dotyczy podmiotu, który już nie istnieje. W kwietniu 2007 r. poznański Sąd Okręgowy apelację odrzucił.

Mimo korzystnego rozstrzygnięcia, Wierkiewiczowie nie dostali pieniędzy. A egzekucja komornicza była już niemożliwa.

Z pisma komornika wynikało, że dłużnicy, tuż przed rozpatrzeniem apelacji, przenieśli własność przedsiębiorstwa na inną spółkę. Okazało się też, że przedsiębiorcy z Lubonia nie są jedynymi wierzycielami rodzinnej firmy Andrzeja U. W kolejce po pieniądze ustawiło się kilkadziesiąt podmiotów, w tym banki, firmy leasingowe i z branży drzewnej.

Wiele wskazuje na to, że Andrzej U. nie spłaci długów. - Jestem pogrążony finansowo. Rodzinna firma zbankrutowała. Pieniędzy nie ma i nie będzie - nie ukrywa w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" Andrzej U.

U. był posłem SLD w latach 2000-2005. Przez lata działał także w Związku Rzemiosła Polskiego, którego prezesem jest związany z Poznaniem Jerzy Bartnik. Przed rokiem wycofał się z tej działalności. - Powodem jego odejścia były kłopoty finansowe, w które popadł - przyznaje Jerzy Bartnik, prezes ZRP.

Prezes ma jednak o swoim znajomym całkiem dobre zdanie i jak podkreśla, nigdy nie postrzegał Andrzeja U. jako naciągacza czy oszusta. - Jego firma w przeszłości prężnie działała, a on był dobrze sytuowanym człowiekiem. Zatrudniał około 300 osób w swoim zakładzie. Kłopoty pojawiły się, gdy jego budynki spłonęły, a ubezpieczyciel nie chciał wypłacić odszkodowania. Andrzej U. twierdził nawet, że tamten pożar był zemstą polityczną na nim. Nie potrafię się odnieść do tego stwierdzenia. Na pewno jednak po pożarze wpadł w kłopoty finansowe, a potem poważnie podupadł na zdrowiu - dodaje Bartnik.

Niedawno poznańska prokuratura, na wniosek Radosława Wierkiewicza, ponownie zajęła się działalnością biznesową byłego polityka. Bo Wierkiewicz nadal ma nadzieję na odzyskanie pieniędzy. Od lat próbuje przekonać śledczych, że został oszukany przez biznesmena z Warmii. Ostatnio zainteresował prokuraturę rzekomym ukrywaniem majątku przez Andrzeja U. Policja długo nie mogła go znaleźć, żeby przesłuchać w charakterze świadka. Prokuratura wystawiła więc nakaz zatrzymania Andrzeja U. Ostatecznie funkcjonariusze odnaleźli byłego posła… na oddziale psychiatrycznym szpitala w Iławie.

- Po jego przesłuchaniu uznaliśmy, że nie ma podstaw do podjęcia umorzonego postępowania - mówi Małgorzata Mikoś-Fita, zastępca Prokuratora Rejonowego Poznań Stare Miasto.

Andrzej U. nie ma czystej kartoteki

Trzy lata temu poznański sąd skazał byłego posła oraz jego żonę i syna za wprowadzenie w błąd jednego z banków. Rodzina U., starając się o kredyt w wysokości 2,4 mln złotych, poświadczyła w banku nieprawdę. Twierdzili bowiem, że nie są obciążeni innymi zobowiązaniami, a w rzeczywistości mieli już kredyt na milion zł. Sąd skazał całą trójkę na karę więzienia w zawieszeniu oraz zobowiązał do naprawienia szkody, czyli do oddania bankowi 2,4 mln złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski