Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera gruntowa: Poznańscy prawnicy za kratkami za próbę przekupstwa

Łukasz Cieśla
Dwaj poznańscy prawnicy, oskarżeni o współpracę z gangiem wyłudzającym nieruchomości, trafili za kratki.
Dwaj poznańscy prawnicy, oskarżeni o współpracę z gangiem wyłudzającym nieruchomości, trafili za kratki. archiwum polskapresse
Dwaj poznańscy prawnicy, oskarżeni o współpracę z gangiem wyłudzającym nieruchomości, trafili za kratki. Tymczasowo aresztowani zostali notariusz C. oraz adwokat R. To kolejny etap tzw. afery gruntowej. Chodzi o podejrzenie przekupstwa i tzw. matactwo procesowe ze strony prawników, czyli bezprawne działania w toczącej się ich sprawie karnej.

Tymczasowo aresztowani prawnicy to notariusz C. i adwokat R. Za kratki trafił także Marek P., który miał być pośrednikiem w nielegalnym procederze. Ich główny proces oraz kilkunastu pozostałych oskarżonych toczy się w Poznaniu od ubiegłego roku.

Dwa miesiące temu jeden z oskarżonych o oszustwa, Paweł B., zawiadomił prokuraturę, że dwaj prawnicy C. i R. chcą "kupić" u niego alibi dla siebie. Paweł B., jako główny oskarżony i członek gangu przejmującego majątki, miałby zacząć wybielać obu prawników. Jak twierdził, dostał nawet pierwszą ratę łapówki. Prokuratura nie wszczęła postępowania w tej sprawie, a materiały przekazała do sądu w taki sposób, że zapoznali się z nimi pozostali oskarżeni. Sąd zaczął potem "z urzędu" zbierać dowody mające zweryfikować wersję Pawła B.

Sąd okręgowy sprawę "aresztową" rozpoczął w piątek. Ale odroczył ją do poniedziałku i w poniedziałek zakończył posiedzenie dopiero przed godziną 19. Zanim wydał orzeczenie, obrońcy oskarżonych długo obalali wersję Pawła B. Dowodzili, że poza jego pomówieniami nie ma innych dowodów świadczących o rzekomym mataczeniu przez ich klientów. Wskazywali też, że prokuratura nie wyjaśniała wersji opowiedzianej przez Pawła B.

Adw. Mariusz Paplaczyk: - Paweł B. najpierw zawiadomił prokuraturę o rzekomej próbie przekupstwa. Dlaczego jego wersja pozostała tam bez echa? Może ktoś uznał, że jest niewiarygodny? Może był tego dnia pijany? On ma kłopoty z alkoholem, co potwierdzają inne dowody.

Adw. Żanna Dembska: - Paweł B. ma genotyp oszusta. Jest mistrzem świata, bo potrafi przełożyć wyimaginowane sytuacje na to, że Bogu ducha winne osoby mogą zostać aresztowane. On podjął grę operacyjną, by zdyskredytować tych oskarżonych, którzy zaprzeczają jego opowieściom. Często dzwonił też do funkcjonariusza KWP, ale z tych rozmów nie ma żadnych notatek.

Adw. Wojciech Wiza: - Dlaczego żadna z wersji Pawła B. nie ma potwierdzenia w dokumentach?

Sąd był jednak innego zdania. Sędzia Dorota Biernikowicz, po posiedzeniu trwającym łącznie kilkanaście godzin, uznała, że wersja Pawła B. jest wiarygodna. Uzasadniała, że jego wersja znalazła potwierdzenie w dowodach: billingach rozmów telefonicznych czy analizie pendrive z nową wersją wyjaśnień, której Paweł B. miał nauczyć się na pamięć, by wybielić prawników. Wskazała również, że w okresie, kiedy miało dojść do przekazania pierwszej raty pieniędzy, prawnicy wymieniali między sobą po kilkadziesiąt smsów. Poza tym na koncie notariusza C. odnotowano trzy wypłaty stanowiące równowartość pierwszej raty łapówki, o której donosił Paweł B.

Sędzia podkreśliła również, że oskarżeni podjęli próbę zdyskredytowania Pawła B. poprzez „wywlekania jego rzekomego alkoholizmu”. Dodała, że złożyli na niego doniesienie o rzekomych groźbach, ale zrobili to po tym, gdy Paweł B. zawiadomił o próbie przekupstwa. Odniosła się także do namawiania Pawła B. na wizytę u psychiatry, by skierować go na leczenie.

- Markowi P. z jednej strony zależało na skierowaniu Pawła B. do lekarza, a z drugiej strony niedawno zawiadomił, że czuje się zagrożony rzekomymi groźbami Pawła B. Zdziwienie budzi ta troska przy jednoczesnym rzekomym strachu Marka P. przed Pawłem B. - mówiła sędzia Dorota Biernikowicz.

Dodała, że wobec próby przekupstwa, sąd musiał podjąć "konieczną reakcję, aby zaprzestać eskalacji matactwa”. Nawiązała też do wcześniejszych poręczeń majątkowych i osobistych wobec notariusza C. i adwokata R.

Notariusz C., który w tzw. aferze gruntowej, siedział już w areszcie, wpłacił 400 tys. zł poręczenia. Otrzymał również poręczenie osobiste od władz Poznańskiej Izby Notarialnej. Mimo postawienia w stan oskarżenia, od stycznia 2013 roku ponownie mógł przyjmować klientów w swojej kancelarii.

Z kolei adwokat R. wpłacił 200 tys. zł poręczenia (które potem zmniejszono połowę). Otrzymał również poręczenie osobiste od dziekana poznańskiej rady adwokackiej.

- Te poręczenia okazały się nieskuteczne - zauważył sąd.

Poniedziałkowe postanowienie miało natychmiastową wykonalność. Trzej oskarżeni: notariusz C., adwokat R. i Marek P. zostali zabrani z sali przez policjantów. Byli przygotowani na taki scenariusz - wcześniej spakowali torby z rzeczami osobistymi.

Postanowienie nie jest jednak prawomocne i zapewne ich adwokaci będą domagać się, by sąd wyższej instancji uchylił o postanowienie o tymczasowym areszcie na okres 3 miesięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera gruntowa: Poznańscy prawnicy za kratkami za próbę przekupstwa - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski