Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DPS Ugory rok po aferze

Krzysztof M. Kaźmierczak
Tak wyglądały niektóre pomieszczenia w DPS-ie, kiedy zajęliśmy się nieprawidłowościami
Tak wyglądały niektóre pomieszczenia w DPS-ie, kiedy zajęliśmy się nieprawidłowościami Sławomir Seidler
Dzięki publikacjom "Głosu Wielkopolskiego" sytuacja seniorów z Domu Pomocy Społecznej przy ul. Ugory w Poznaniu uległa znaczącej poprawie. Placówka otrzymała z budżetu miasta i województwa milion złotych na remonty i cztery dodatkowe etaty, doszło też do zmiany dyrekcji. Jednak dopiero po ponad roku od ujawnieniu nieprawidłowości zwolniono odpowiadającego za nie dyrektora. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie narażania seniorów na utratę zdrowia bez większych starań o ustalenie, co działo się w DPS-ie. Pominięto całkowicie kwestię nieprawidłowości finansowych. Zwolniono też pielęgniarki i wicedyrektor, które starały się o poprawę sytuacji seniorów.

- Uważam, że obecnie DPS na Ugorach to inna placówka niż przed rokiem. Teraz seniorzy są naprawdę najważniejsi - uważa Piotr Michalak, dyrektor, który objął stanowisko po naszych publikacjach.
Faktycznie na Ugorach przeprowadzono m.in. remonty zabezpieczające pokoje przed zalewaniem wodą. Poprawie uległo żywienie, opieka medyczna i traktowanie seniorów.

- Zmieniło się sporo na lepsze, jeśli chodzi o warunki. Część personelu z dłuższym stażem zachowuje się jednak tak, jakbyśmy tylko im przeszkadzali. Winią nas za to, że w DPS-ie zaszły zmiany i nie ma poprzedniego dyrektora, za którego pracownicy mogli robić to, co chcieli i jak chcieli - mówi jeden z seniorów. Z obawy przed pracownikami, rozmawiający z nami mieszkańcy DPS-u nie zgodzili się na podanie swoich personaliów ani na odwiedzenie ich w placówce. Po naszych artykułach wprowadzono restrykcje dotyczące wejść, wchodzący są kontrolowani i spisywani.

Dopiero 5 października br. Urzędowi Miasta Poznania udało się zwolnić byłego dyrektora K. Na przełomie roku w magistracie uprzedzono go o planowanym zwolnieniu. Wkrótce na wiele miesięcy zachorował.

Po kontrolach z Wydziału Zdrowia UMP z zawiadomienia wiceprezydenta Jerzego Stępnia wszczęto śledztwo w sprawie zagrożenia zdrowia seniorów. Prokuratura umorzyła je jednak "wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa". Tyle że - jak ustaliliśmy - niewiele zrobiono, by faktycznie sprawdzić sygnały o tym, iż w DPS-ie stosowano wobec seniorów przemoc: wiązanie i bicie. Prowadząca sprawę policjantka zamierzała dotrzeć do byłej lekarski zatrudnionej w placówce, która ma wiedzę na temat stosowania przemocy. Z nieznanych powodów tej czynności jednak nie wykonano. Prowadzący sprawę ograniczyli się do przesłuchania grupy seniorów.

Były to jednak osoby wskazane przez personel DPS, który nie jest zainteresowany tym, by znaleźli się świadkowie stosowania przemocy. Nie przesłuchano także osób, które w ubiegłych latach zgłaszały pisemnie prezydentowi Ryszardowi Grobelnemu przypadki drastycznych nadużyć wobec seniorów.

Podczas kontroli stwierdzono również nieprawidłowości finansowe dotyczące naruszenia przez poprzedniego dyrektora przepisów ustawy o finansach publicznych, nierzetelność dokumentacji oraz nadużycia przy korzystaniu ze służbowych samochodów. Podczas śledztwa zajęto się tym tylko pobieżnie, uznając, że sprawa nie podlega w tym wypadku ściganiu, bo chodzi o kwotę mniejszą iż 200 tys. zł. Co więcej, całkowicie pominięto sprawdzenie wykorzystania dotacji na remont budynku. Mimo iż takie czynności przewidywał plan śledztwa. Prokuratura pominęła całkowicie wyniki kontroli przeprowadzonej w DPS-ie przez Wielkopolski Urząd Wojewódzki, podczas której ujawniono więcej nieprawidłowości niż wykazali kontrolerzy z magistratu.

Niedługo DPS czeka kolejna kontrola z WUW. Placówka ma bowiem warunkowe zezwolenie na funkcjonowanie, które kończy się w tym roku.

Grzyb, zacieki, brud i strach

We wrześniu 2009 opublikowaliśmy cykl artykułów o fatalnej sytuacji seniorów na Ugorach.
Niektóre pokoje były zagrzybione i stale zalewane podczas deszczu. Niepełnosprawne, przykute do łóżek starsze osoby niedojadały i były pozbawiona odpowiedniej opieki rehabilitacyjnej. Część seniorów skarżyła się na stosowanie wobec nich przemocy oraz zastraszanie. Dyrekcja pobierała od mieszkańców nienależne opłaty, a budynek groził tragedią w razie pożaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: DPS Ugory rok po aferze - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski