W zajezdni zjawiły się tłumy miłośników komunikacji motoryzacji. Spotkanie było jedną z niewielu okazji, by zajrzeć do warsztatu tramwajarzy. Dyskusja była gorąca, choć tym razem brakło kontrowersji. Dla wszystkich zebranych było jasne, że zajezdnia powinna zostać w rękach miasta i przetrwać.
- Może służyć za muzeum komunikacji i pokazywać zabytkowe tramwaje albo łączyć dwie funkcje i stać się siedzibą dotychczas bezdomnego muzeum komunikacji – mówił we wprowadzenia Jakub Głaz, jeden z organizatorów spotkania.
Robert Werle, prezes Automobilklubu Wielkopolska zauważył, że teren przy Madalińskiego jest zbyt mały by pomieścić wszystkie zbiory, dokumentację i magazyny. – Nasza kolekcja liczy 300 pojazdów. Do tego trzeba dodać stare tramwaje. To wszystko nie zmieści się pod dachem – mówił Werle i roztaczał wizje, by w Poznaniu stworzyć park techniki i komunikacji, który powinien objąć co najmniej 6 ha. – Jednak realizując marzenia nie straćmy Madalińskiego – apelował.
- Bartosz Guss, szef Wydziału Gospodarki Nieruchomościami zapewniał mnie, że zajezdnia nie jest planowana na sprzedaż, nie pójdzie pod młotek – mówił Mariusz Wiśniewski, jeden z organizatorów spotkania.
Obecni na Sali mieszkańcy Wildy jedne po drugim zabierali głos w obronie zajezdni. – Niech to będzie jasne, że wildzianie chcą tej zajezdni. To powinno być miejsce otwarte dla wszystkich, z kawiarenką w starym tramwaju – uważa Dorota Bonk – Hamermeister, z rady osiedla Wilda.
Janusz Pazder, historyk sztuki i zarazem mieszkaniec Wildy miał wątpliwości czy urządzenie muzeum komunikacji w zajezdni wpłynie rzeczywiście na ożywienie Wildy. – Póki co, uważam, że zajezdnia powinna stać się muzeum komunikacji, nie łączyć go z muzeum motoryzacji – mówił.
Na powstanie nowego muzeum w zajezdni małe szanse widzi Rafał Ratajczak z Wydziału Kultury i Dziedzictwa UMP. – Najlepiej gdyby zajezdnia pozostała w rękach MPK i by to ono zorganizowało tu muzeum – mówił.
Prezes MPK Tulibacki zaznaczył, że w zasobach przedsiębiorstwa jest w tej chwili 30 zabytkowych tramwajów. Gdyby chcieć je pokazać zmieściłyby się tylko na Franowie w nowej zajezdni. – teren przy Madalińskiego to 17 ha. W tym 2 ha to hala postojowa i 2 ha warsztat. Nie ma szans by stworzyć tu muzeum, które wszystko pomieści. Trze byłoby coś wybrać – mówił Tulibacki. Jego zdaniem ewentualne muzeum powinno mieć charakter z lat 20. XIX w. i na wzór niemieckich muzeów powinny znaleźć się tam sklepy i knajpy.
Krzysztof Dostatni z Klubu Miłośników Pojazdów Szynkowych przekonywał z kolei, że muzeum powinno być „żywe”. – Zabytkowe tramwaje powinny wyjeżdżać na ulice! Tak jak jest w Krakowie, tam można się przejechać starym tramwajem. Nie powinniśmy w tym względzie brać przykładu ze Szczecina, gdzie na tramwaje można tylko popatrzeć i najlepiej nie dotykać – przekonywał Dostatni.
Nie chcemy w mieście muzeów otwartych od 8 do 15, gdzie nie można niczego dotknąć (prawie wszędzie), posłuchać starych instrumentów (Muzeum Instrumentów Muzycznych), a czasem nawet przeczytać opisów, bo są umieszczone w dziwnych miejscach (Muzeum Wojskowe) – to kolejne wnioski ze spotkania w zajezdni, gdzie drugim tematem była nieprzystępność poznańskich muzeów.
- Przekażę te wnioski prof. Andrzejowi Legockiemu, który jest przewodniczącym rady Muzeum Narodowego. Myślę, że warto zaprosić na kolejne posiedzenie rady Jakuba Głaza, by zreferował wszystkie bolączki, o których tu dzisiaj mówimy – mówił Janusz Pazder, członek rady Muzeum Narodowego. – Może cos się uda zmienić – dodał.
- Godziny otwarcia muzeum są fatalne – przekonywał Paweł Sowa, przewodnik miejski, reprezentujący zarazem Stowarzyszeni Inwestycje dla Poznania. – Wielokrotnie chcą odwiedzić jakieś muzeum z turystami odbijałem się od drzwi.
Muzealników bronił Paweł Ignaczak z Muzeum Narodowego. – W muzeach pracują zwykli ludzie, którzy też chcą mieć swoje życie i nie spędzać popołudnia w pracy – mówił. Jego zdaniem udostępnianie zbiorów to również nie jest dobry pomysł, bo muzea są po to być chronić dobra kultury. – To trochę schizofreniczna sytuacja: mamy chronić i zarazem udostępniać. Osobiście nie zgadzam się na udostępnianie – mówił.
Zdaniem Rafała Ratajczaka z UMP temat poziomu muzealnictwa w mieście powinien być przedmiotem dyskusji na komisji kultury Rady Miasta i namawiał do tego radnych.
Spotkania OTWARTE to inicjatywa poznańskich społeczników. Tematy poruszane na spotkaniach dotyczą czasem palących, a czasem zapomnianych „zakurzonych” problemów Poznania. Spotkania odbywają się w opuszczonych, niedostępnych przestrzeniach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?