Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbara Kaśnikowska: Gminy nie są gotowe na dużych inwestorów

Mateusz Pilarczyk
Barbara Kaśnikowska
Barbara Kaśnikowska archiwum
Z Barbarą Kaśnikowską, prezes Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Invest-Park, rozmawia Mateusz Pilarczyk

Rozmowy z dużymi inwestorami, to chyba trochę błądzenie we mgle. Koncerny nie zdradzają nazwy, są reprezentowane przez firmy consultingowe. Chyba nie jest to łatwe, jak nie zna się wielu szczegółów i upodobań inwestora?
Barbara Kaśnikowska: Gdy na horyzoncie pojawia się nowy, duży inwestor, często jest to owiane tajemnicą. Nie znamy nawet branży ani nazwy spółki. Przychodzi PAIiIZ albo wspomniana firma consultingowa i to z nimi rozmawiamy. Z kolei oczekiwania są bardzo precyzyjne. Na przykład ma być dokładnie pięć studni o głębokości 10 metrów i siedem o głębokości 15 metrów. Są określone oczekiwania, co do powierzchni i kształtu działki, dostępu i odległości od dróg, torów. Szczegółowo podawane są wymagania dotyczące linii energetycznych, liczby metrów sześciennych dostarczanego gazu, wody, ... etc. Duży inwestor ma to wszystko doprecyzowane do najmniejszego szczegółu.

Firmy działające w WSSE na terenie regionu dały pracę prawie 4 tysiącom Wielkopolan

Czyli nie wiecie, dla kogo robicie, ale znacie dokładnie wymagania?
Barbara Kaśnikowska: Tak. Przy czym nie jest łatwo podać inwestorowi wszystkie szczegółowe dane. Okazuje się, że gminy często nie mają takich danych o swoich terenach i muszą je dopiero zdobyć dla inwestora. Sądząc po rozmowach, które prowadzimy w różnych gminach od ubiegłego roku, można zaryzykować stwierdzenie, że wiele naszych gmin nie jest przygotowanych do kontaktów z biznesem.

To znaczy?

Barbara Kaśnikowska: Wiemy, jaka jest powierzchnia działek inwestycyjnych w gminie, jakie są tam dostępne media, ale nie mamy szczegółowych danych o gruncie. Jeśli myślimy poważnie, żeby zaoferować grunt inwestorowi, to powinniśmy mieć takie dane wcześniej, i to najlepiej przetłumaczone na angielski i niemiecki. Warto zainwestować w badania geologiczne. Jeśli to teren powojskowy, należy sprawdzić zanieczyszczenia, mieć dowody na odminowanie - to są pierwsze pytania, które padają w przypadku dużych działek użytkowanych w przeszłości przez wojsko. Trzeba być gotowym, że taka działka może "leżeć" przez dwa lata, ale jak pojawi się inwestor, to wykładamy wszystkie szczegółowe dane, raporty, badania na stół ­ i w wyścigu o fabrykę trafiamy na czoło peletonu.

W innych krajach takie pakiety są gotowe i przez to inwestycje przechodzą nam koło nosa?
Barbara Kaśnikowska: Często jednostki samorządu terytorialnego w innych krajach są lepiej przygotowane, ale o lokalizacji fabryki decyduje wiele czynników. Równie ważne są zasoby ludzkie, kadra. W Polsce oferujemy kadrę tańszą, niż na Zachodzie, ale jednak nie najtańszą w Europie Środkowo-Wschodniej. Możemy za to wygrywać kwalifikacjami. Zawsze powtarzam, że oferujemy najlepszą jakość za oferowaną cenę. W strefie mamy 12 firm z Japonii i często chwalą one naszych inżynierów i specjalistów.

Jak wypadają wielkopolskie podstrefy na tle całej WSSE?
Barbara Kaśnikowska: Wielopolska jest bardzo atrakcyjna chociażby ze względu na autostradę A2, bliskość Niemiec i rozwiniętą infrastrukturę. Zamierzamy rozszerzyć podstrefę we Wrześni. Mamy tam dostęp zarówno do autostrady A2, do dwupasmowej drogi 92, jak i dwóch linii kolejowych - to idealna lokalizacja. Poza tym, ze względu na gęstość zaludnienia w Wielkopolsce i ofertę uczelni poznańskich, województwo ma bardzo atrakcyjną ofertę w zakresie zasobów ludzkich. Wielkopolską interesuje się wiele firm, ostatnio też firma z Hamburga, która w przyszłym miesiącu przyjedzie szukać odpowiedniej lokalizacji. Zajmuje się produkcją maszyn wykorzystywanych w przetwórstwie ryb i drobiu.

Września pojawia się nie tylko w naszej rozmowie...
Barbara Kaśnikowska: Pracujemy nad rozszerzeniem tej podstrefy o dużą działkę, w promieniu 60 km od Wrześni jest prawie milion osób aktywnych zawodowo.

... dopytam. Tajemnicą poliszynela jest, że Wrześnią interesuje się duży koncern motoryzacyjny. Co oficjalnie można powiedzieć o tym dużym i "tajemniczym" inwestorze?
Barbara Kaśnikowska: Oficjalnie można potwierdzić, że trwają rozmowy z dużą firmą. W grę wchodzi ciągle kilka lokalizacji. Póki koncern nie podejmie decyzji, niczego więcej nie możemy powiedzieć. Decyzje mają zapaść w połowie marca. My, niezależnie od tego, jak potoczą się rozmowy z inwestorem i tak chcemy rozszerzyć strefę, bo Września ma naprawdę duży potencjał. Chcemy wystąpić wspólnie z gminą, powiatem, Urzędem Marszałkowskim i PAIiIZ z wnioskiem do ministra skarbu o wsparcie finansowe na przygotowanie infrastruktury. Planujemy utworzyć tam Wrzesińską Strefę Aktywności Gospodarczej, bo tą lokalizacją zainteresowanych jest również kilku mniejszych inwestorów, o których się dotychczas nie mówiło.

Bierze Pani udział w misjach gospodarczych. Ostatnio w wyjazdach do Chin i Korei. W Polsce są one często obiektem kpin i żartów. Misje są potrzebne? Przynoszą realne korzyści?
Barbara Kaśnikowska: Jeżeli są dobrze zorganizowane to tak. Misja gospodarcza jest o wiele bardziej efektywnym narzędziem poszukiwania inwestorów niż udział w targach. Wykupienie stoiska kosztuje bardzo dużo, tymczasem na targi przychodzą często przypadkowe osoby, a nie faktycznie zainteresowani. Misja może być skuteczna pod warunkiem, że jest dobrze zorganizowana. Podstawą są spotkania z przedsiębiorcami - najlepiej z konkretnymi, wcześniej zidentyfikowanymi i umówionymi na rozmowy, a nie tylko "wizyta towarzyska". Potrzebne są również kontakty z lokalną administracją. Jako WSSE bierzemy udział tylko w takich misjach, podczas, których mamy zagwarantowane spotkania z konkretnymi firmami i to w formule B2B (business to business).

Prezes Barbara Kaśnikowska. WSSE w Wielkopolsce to 8 podstref, które łącznie obejmują obszar ponad 182 hektarów

Takie były misje do Korei i Chin?
Barbara Kaśnikowska: Misję do Korei organizowała Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego i wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Uczestniczyliśmy tam w polsko-koreańskim forum gospodarczym i spotkaniach B2B. Przekazaliśmy potencjalnym inwestorom konkretne informacje o WSSE.Są efekty?
W maju szykuje się wizyta w strefie koreańskiej firmy. To wcale nie znaczy, że zakończy się inwestycją, bo nie każda misja prowadzi do sukcesu w postaci nowej fabryki. Często jest to długotrwały proces. Szczególnie z azjatyckimi partnerami. Tu nie można nawiązać kontaktu drogą mailową. Azjaci muszą przyjechać do nas, porozmawiać, do nich trzeba kilka razy pojechać, porozmawiać. Takie relacje buduje się bardzo długo. Wyjazd do Chin był trochę innego rodzaju misją, bo w całości zorganizowaną i sfinansowaną przez Komisję Europejską.

Cel był taki sam - poszukiwanie inwestorów?
Barbara Kaśnikowska: Bardziej pod kątem szukania rynków zbytu dla firm już działających w strefie. Chcemy też rozpocząć współpracę polskich gmin, które są gospodarzami podstrefy WSSE, z ich odpowiednikami w Chinach. Jeździmy też bliżej. W styczniu byliśmy w Niemczech, gdzie pewna firma consultingowa zorganizowała dla nas spotkanie z kilkunastoma przedsiębiorcami zainteresowanymi inwestycją w Polsce. Przedstawiliśmy naszą ofertę. Jedna z firm bardzo poważnie myśli o strefie. W marcu przyjadą do Wielkopolski oglądać ewentualną lokalizację. W tym przypadku niewykluczone, że za rozmowami przyjdzie inwestycja. W marcu jedziemy też do trzech niemieckich miast i do Wiednia. Mamy również kontakty w USA, które powoli owocują.

Strefa zawsze sama zabiega o inwestorów czy zdarzają się przypadki, że to oni przychodzą?
Barbara Kaśnikowska: I tak, i tak. Są tacy, którzy trafiają do nas dzięki firmom co-nsultingowym, które specjalizują się w takich działaniach. Gdybyśmy tylko czekali z założonym rękoma, to myślę, że wyniki naszej strefy byłyby dużo, dużo gorsze. Dlatego prowadzimy działania proaktywne, inicjujemy wiele spotkań, akcji, wyjeżdżamy, rozsyłamy informacje. Trzeba pamiętać, że rozwój strefy odbywa się również przez reinwestycje - firma jest już w strefie i dalej inwestuje, rozwijając się. W 2013 roku większość zrealizowanych w WSSE projektów była reinwestycjami.

To chyba dobrze, bo spółki w ten sposób zakorzeniają się w Polsce. Co za tym idzie, nie wyjadą, gdy skończą się korzyści płynące z uczestnictwa w strefie ekonomicznej.
Barbara Kaśnikowska: Zgadza się. Nazywamy to "ukorzenianiem się" firmy. Im więcej ma ona relacji z otoczeniem, im więcej projektów inwestycyjnych przeprowadza, tym większe są szanse, że zostanie w Polsce na dłużej. Niektórzy mówią, że należałoby się skoncentrować na centrach usług wspólnych, bo prosta montownia albo nieskomplikowana produkcja to za mało. Centra usług wspólnych są świetne, ale niestety najłatwiej je przenieść z kraju do kraju.

Pstryk i nie ma kilkuset miejsc pracy?
Dokładnie.

Nawet część wykwalifikowanej kadry inwestor może zabrać .
Barbara Kaśnikowska: To jest moment. Decyzja może zapaść w ciągu tygodnia: przenosimy wszystko do Indii. Tymczasem firmy produkcyjne wiążą się z miejscem na dłużej. Produkcja wymaga większych nakładów, trudniej podjąć decyzję o przeprowadzce. Oczywiście przeniesienie zakładu nadal jest możliwe, ale im więcej "korzonków", punktów zaczepienia, tym trudniej to zrobić. Reinwestycja jest dla nas sygnałem, że firmie jest dobrze w strefie, interesy dobrze idą. Przecież w biznesie utrzymanie klienta jest efektywniejsze kosztowo niż zdobywanie nowego. Reiwnestycja to takie utrzymanie. Dodatkowo, firma zdobywając pozwolenie na nową inwestycję, zobowiązuje się nie tylko do utworzenie nowych miejsc pracy, ale też do utrzymania już istniejących, a te często idą w setki. Naprawdę jest o co walczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Barbara Kaśnikowska: Gminy nie są gotowe na dużych inwestorów - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski