Na czwartkowej rozprawie sąd przesłuchał dwóch świadków - byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Jeden z nich odpowiedzialny był za dokumentację dotyczącą werbowania tajnych współpracowników, drugi za bezpośredni werbunek. Według ich zeznań Jerzy Kasznia został zarejestrowany jako tajny współpracownik, ale odbyło się to bez jego wiedzy i zgody. Dokumenty SB dotyczące Kaszni zniszczono. Prokuratura poparła wniosek wójta.
- W ocenie sądu nie ma podstaw, by stwierdzić, że pan Kasznia dopuścił się współpracy oraz że złożył nieprawdziwe oświadczenia lustracyjne - mówiła sędzia Agata Adamczewska, uzasadniając wyrok.
Kasznia, po opuszczeniu sali rozpraw, nie ukrywał zadowolenia. - Takiego wyroku oczekiwałem, bo nic nie miałem do ukrycia jako osoba publiczna - powiedział. - Oświadczenia lustracyjne złożyłem zgodnie z prawdą i własnym sumieniem. Sugestie dotyczące kłamstwa lustracyjnego odczułem boleśnie i cieszę się, że proces jest już za mną.
Na początku marca tego roku w biuletynie informacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej pojawiła się informacja, że piastujący stanowisko wójta Jerzy Kasznia, był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Gienek", co było niezgodne z jego wcześniejszymi oświadczeniami lustracyjnymi. Kasznia nie zgodził się z tym i złożył do sądu wniosek o autolustrację.
Wyrok nie jest prawomocny, ale strony już zapowiedziały, że nie będą wnosiły apelacji. Koszty procesu pokryje Skarb Państwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?