- Pan B. został oskarżony na podstawie zapisów starego kodeksu karnego. Wtedy groził mu 10-letni wyrok - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Teraz, po zmianach przepisów, oskarżonemu grozi za paserstwo do 5 lat więzienia.
Sęk w tym, że końca procesu nie widać. - Takie przestępstwa ulegają przedawnieniu po 10 latach od popełnienia czynu. Ponieważ toczy się postępowanie, ten okres został wydłużony o kolejne 10 lat - tłumaczy sędzia Ciesielska-Borowiec. Dodaje, że postępowania nie można kontynuować, bo B. przedstawia zaświadczenia o złym stanie zdrowia. Tak złym, że lekarze wykluczają jego udział w procesie.
Unikanie sądu z powodu złego stanu zdrowia nie jest rzadkie. W 2008 roku za uporczywe niestawianie się na rozprawach za kratki trafił ówczesny dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu, Zdzisław S. (oskarżony o nadużycia w spółce Pozperito). Kolejne rozprawy odraczano, bo S. przedstawiał zaświadczenia o chorobie. W tym czasie bywał jednak na różnych imprezach towarzyskich. Dlaczego sąd nie aresztuje B.? Bo, jak słyszymy, w tym przypadku zwolnienia są dość wiarygodne.
Pytanie o proces zdenerwowało Stanisława B. - Wizytę u prezydenta przypłaciłem pogorszeniem stanu zdrowia - powiedział. Zarzekał się, że nie choruje "na sąd", zwracał uwagę, że bywa na imprezach rzadziej, niż kiedyś. - A w środę idę do szpitala - dodał. Jak mówi, sądu się nie boi. - Oskarżono mnie, że kupiłem w hurtowni lewą wódkę. Stałem się paserem, bo nie sprawdziłem, skąd hurtownia ma alkohol - przekonywał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?