Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobra matka nigdy nie ma dość swoich dzieci? To mit!

Anna Solak
Każda, nawet najlepsza matka, czasem musi po prostu zapomnieć o dzieciach. Brzmi kontrowersyjnie? Być może, ale jest niezbędne dla zachowania równowagi pomiędzy potrzebami swoimi i rodziny. Współczesne kobiety nadal zmagają się z ideałem Matki Polki, która poświęca się dla dzieci, zapominając o całym świecie.

Nawet najlepsza mama musi kiedyś odpocząć
Masz cudowne dzieci, którym poświęcasz 24 godziny na dobę. Skoczyłabyś za nimi w ogień i oddałabyś wszystko, by tylko były szczęśliwe. Jesteś przy nich non stop, ale czujesz się złą matką, bo po wyczerpującym dniu zdarza Ci się marzyć o godzinie tylko dla siebie - bez męża, dzieci, codziennej bieganiny i domowych obowiązków.

Zdaniem psychologów, to całkowicie normalne, że czujesz się czasami nieludzko zmęczona i nadal rozgraniczasz bycie matką i bycie kobietą po prostu. Wpływ na ten dwubiegunowy podział ma zarówno kultura, jak i hormony. Nie zmienia to faktu, że w powszechnym rozumieniu dobra matka to taka, która swoje potrzeby odsuwa na plan dalszy.

- Nie cierpię tej opinii - oburza się Kinga Dodot, mama 5-letniej Mai. - Matka, która całą swoją energię skupia na dziecku, nie robiąc nic poza tym, po pewnym czasie ma tego po prostu serdecznie dość, a to z kolei prowadzi do frustracji, złego nastroju i ostatecznie, chcąc nie chcąc, wyżywania się na dziecku. To błędne koło - zaznacza.

Sama niejednokrotnie doświadcza cienkiej granicy pomiędzy "chcę" a "powinnam", tym bardziej że mała Maja cierpi na kilka schorzeń rozwojowych, które wymagają nieustannej rehabilitacji. Jak mówi, rodzicom chorych dzieci jeszcze trudniej jest zachować autonomiczność i choć na chwilę oderwać się od roli opiekuna.

Według bieżących badań opinii społecznej, wiele polskich kobiet przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, iż w naszym społeczeństwie wciąż za naganne uważa się matki, które bywają zmęczone opieką nad dzieckiem. To, że chciałyby od czasu do czasu zwyczajnie odpocząć od jednej z najbardziej odpowiedzialnych ról w życiu, stanowi nieprzekraczalne tabu. Ich tok myślenia jest taki: jeśli przyznam się do tego, że czasem mam dość własnego dziecka, nazwą mnie wyrodną matką. W konsekwencji Polki czują się nieswojo, gdy marzą o chwili oddechu albo bezludnej wyspie, choćby na jeden dzień w roku.

Większość z nich odczuwa wtedy "potępienie" ze strony otoczenia i przyznaje, że spotyka się z niezrozumieniem. Bo przecież skoro jesteś aktywna zawodowo, to na pewno nie dość czasu poświęcasz dzieciom, które po szkole muszą włóczyć się z kluczem na szyi po mieście. A jeśli, nie daj Boże, zapragniesz wyskoczyć na chwilę do fryzjera lub kosmetyczki, zamiast pójść z dzieckiem na spacer czy plac zabaw, jesteś odbierana jako egocentryczna, wyrodna matka. Przesadna ironia. Czyżby?

Nie ma mnie dla nikogo
Kindze Dodot łatwiej odczuć podejrzliwe spojrzenia otoczenia, bo jej Maja od urodzenia choruje i wymaga leczenia.
Jej zdaniem, idealna sytuacja to taka, w której w domu panuje jasny podział ról i to niekoniecznie rozumiany jako typowe 50:50. Tłumaczy, że nie widzi nic złego w tym, że to mąż chodzi do pracy, a ona opiekuje się małą. Pod warunkiem, że partner rozumie fakt, iż po spędzeniu dziesięciu godzin sam na sam z dzieckiem, potrzebuje chwili oddechu i zmiany otoczenia, choćby na chwilę.

- U nas tak właśnie to działa - tłumaczy. - Kiedy Majka nie chodziła jeszcze do przedszkola i całe dnie spędzałyśmy tylko we dwie, zawsze miałam później swoje "wychodne" i od razu było mi lżej - wspomina. Czy dręczyły ją potem jakieś wyrzuty sumienia?

- Staramy się mieć zdrowe podejście, bo uważamy że nasze potrzeby są równie ważne - podkreśla. - Jeśli dają szczęście nam samym, to i nasze dziecko będzie szczęśliwe - mówi.

W tej chwili jest łatwiej, bo Maja spędza pewną część dnia w przedszkolu, a po zajęciach chodzi na terapię i rehabilitację. Jej mama nie zaprzecza, że bywa zmęczona dużą odpowiedzialnością, ale jak mówi, czasami wystarczy, że zamknie się w innym pokoju na godzinkę lub dwie i poczyta książkę. - Nie ma mnie w tym czasie dla nikogo - mówi. Jak jeszcze odreagowuje zmęczenie? - Czasem mąż daje mi pospać w sobotę do 9 czy 10 i w tym czasie to on zajmuje się małą, innym razem wychodzę po południu do sklepów. Tak po prostu, żeby zmienić środowisko - mówi.

W takich momentach liczy się tylko chwila samotności. Jak mówi, mogą to być nawet zwykłe zakupy spożywcze - grunt, że bez dziecka, które non stop marudzi, że chce coś z półki. Obowiązkowo spotyka się też z koleżankami, co najmniej raz, dwa razy w miesiącu. - Żeby sobie tak po prostu pogadać o pierdołach - śmieje się.
Takie "wolne" od bycia rodzicem dotyczy w ich domu obu stron. Jej mąż Michał regularnie chodzi na basen i siatkówkę z kolegami.

Jeśli zaś chodzi o potrzeby finansowe, które w przypadku leczenia znacznie rosną, Kinga Dodot tłumaczy, że rozgranicza wydatki na siebie i na dziecko.

- Umiemy wygospodarować sobie coś na własne zachcianki i jakieś małe marzenia - zaznacza. Przyznaje, że gdyby mieli z mężem żyć i pracować tylko po to, by inwestować w dziecko, pewnie podświadomie mieliby "żal" do córki za to, że jej potrzeby pochła-niają wszystkie oszczędności.

Poza tym Maja posiada własne subkonto w jednej z fundacji, które wykorzystywane jest wyłącznie na jej potrzeby. Mimo to jej rodzice starają się nie obnosić z tym, że cokolwiek sobie kupili.
- Nasze społeczeństwo ma, niestety, dość kiepską wiedzę na temat realnych kosztów utrzymania niepełnosprawnego dziecka w Polsce - mówią. - Osoba postronna może sobie pomyśleć: "no ładnie, na dziecko zbierają, a później wydają te pieniądze na własne przyjemności". A to przecież nie tak - tłumaczą.

Przerwa na manicure
Dorota Lesień z Borku Wielkopolskiego jest typem matki, która mogłaby poświęcić się wychowaniu dzieci w całości, ale, jak twierdzi, obecne czasy nie pozwalają mamom na zostanie w domu. - Przysłowiową pępowinę odcięłam więc bardzo szybko - mówi.

Wróciła do pracy, kiedy jej dzieci miały 8 miesięcy. Powrót nie był łatwy, ale z perspektywy czasu uważa, że wybrała dobry moment. W tej chwili jest zadowolona ze żłobka, z którego zaraz po pracy zabiera dzieci do domu.
- W zasadzie po wydaniu obiadu zostają nam dwie godziny na wspólną zabawę, położenie ich spać, zrobienie prania i ugotowanie obiadu na kolejny dzień - wylicza. Przyznaje, że łącząc obie płaszczyzny, trzeba się naprawdę dobrze zorganizować, bo każda minuta w tym pędzie jest na wagę złota.

- Do kosmetyczki chodzę w czasie półgodzinnej przerwy w pracy - zdradza swój sekret na to, by nie zwariować. Mimo to przyznaje bez chwili zawahania: - Bycie mamą jest czymś najwspanialszym na świecie.
Joanna Jakubiak z Gostynia również preferuje zdroworozsądkowe podejście do sprawy. Nie jest to łatwe, bo Gostyń jest małym miastem, w którym większość wyznaje "totalny" model macierzyństwa.

Ona również wróciła do pracy po urodzeniu dwojga dzieci, bo jak mówi, nie mogłaby przebywać z nimi 24 godziny na dobę. - To oczywiste, że codziennie marzę o chwili ciszy, ale nigdy bym się z nikim nie zamieniła - podkreśla stanowczo.

Internet się śmieje
- W tym, jak otoczenie odbiera ilość czasu spędzanego z dzieckiem, dużą rolę odgrywa kontekst społeczny - mówi Katarzyna Poniatowska-Leszczyńska. Jest psychologiem, który w swojej pracy często spotyka się z dysonansem, jaki odczuwają matki. Jak mówi, jedyną szansą na to, by Polki mogły pozbyć się wyrzutów sumienia z powodu łączenia pracy i domu, jest mądre ustawodawstwo.

- Jeśli standardem będzie płatny urlop macierzyński, po którym młoda mama będzie mogła stopniowo wracać do pracy, problem poczucia winy sam się rozwiąże - uważa.

Istnieje więc szansa, że z sieci znikną liczne memy i obrazki, które w ironiczny sposób ilustrują zjawisko społecznego "zniewolenia" matek. W ostatnich dniach rekordy popularności bije m.in. taki, na którym kobieta przyznaje, że "odkąd ma dziecko, nie ma czasu na tak przyziemne sprawy jak fryzura czy makijaż".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski