18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aresztowali pokazowo? Teraz państwo musi za to zapłacić!

Barbara Sadłowska
Aresztowali pokazowo? Teraz państwo musi za to zapłacić!
Aresztowali pokazowo? Teraz państwo musi za to zapłacić! Grzegorz Dembinski
Kilkanaście lat temu Leszek Stelmaszak, przedsiębiorca, radny i członek Zarządu Miasta Środa Wielkopolska oraz wiceszef powiatowych struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego był lokalną osobistością. Do czasu zatrzymania i aresztowania. Jak się okazało, niesłusznego. Za pokazowy areszt zapłaci teraz Skarb Państwa - łącznie przeszło 70 tysięcy złotych.

Prokurator zarzucił wówczas radnemu przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej, która trudniła się przemytem papierosów, wycenionych na 50 milionów złotych. Przeciwko samorządowcowi świadczył udział jego brata w tym procederze oraz papierosy w stodole.

Radny nie przebywał w areszcie zbyt długo. Tylko 24 dni, które jednak całkowicie zmieniły życie Leszka Stelmaszaka i jego rodziny. Ale w ogóle nie powinien tam trafić - nie z takim zarzutem, jaki usłyszał. Wprawdzie wyszedł z celi po wpłaceniu 30 tysięcy złotych kaucji, ale został odwołany z pełnionych funkcji. Przylgnęła do niego etykieta przestępcy. Proces grupy przemytników toczył się 10 lat. Leszek Stelmaszak został prawomocnie uniewinniony. Jak wiele osób skrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości, złożył wniosek o 100 tysięcy złotych rekompensaty za niesłuszne aresztowanie.

W listopadzie ubiegłego roku poznański Sąd Okręgowy ogłosił wyrok, przyznający mu 50 tysięcy zadośćuczynienia oraz niespełna 23 tysiące odszkodowania za utracone dochody. Wyrok zaskarżyła prokuratura. Zarzuciła sądowi pierwszej instancji, iż nie wykazał, że aresztowanie było przyczyną zwolnienia wnioskodawcy z funkcji pełnionej w Zarządzie Miasta. Nie poniósł on więc realnej, finansowej szkody, a 24 dni w celi nijak się mają do wysokości kwoty zadośćuczynienia. Tym bardziej, że nie była to "ciężka odsiadka". Należałoby też odjąć od kwoty odszkodowania koszty utrzymania radnego w areszcie...
- Sąd nie wyjaśnił, czy wnioskodawca został odwołany czy sam złożył rezygnację - przekonywała prokurator Magdalena Flis podczas czwartkowej rozprawy odwoławczej w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu. - Pozbawienie funkcji i diety nie miało bezpośredniego wniosku z tymczasowym aresztowaniem czy toczącym się postępowaniem karnym.

Pani prokurator podkreślała też rolę mediów w przypuszczalnej rezygnacji Leszka Stelmaszaka. - Sąd powinien uwzględnić charakter tych publikacji przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia - mówiła Magdalena Flis. - Za cierpienia moralne i psychiczne wnioskodawcy, który w tym czasie pełnił funkcję publiczną, winni odpowiadać może wydawcy tytułów, w których ukazały się te publikacje, a nie Skarb Państwa.

Prokuratura w swojej apelacji przyjęła, że sąd usiłował wysokością zadośćuczynienia zrekompensować skutki napastliwości mediów i krzywdy, która dotknęła także rodzinę radnego - a tak nie może być.
- Przecież ówczesny burmistrz Środy, Mieczysław Jacków, zeznał, że musiał go odwołać - ripostował adwokat Rafał Kupsik. - Już nigdy nie został radnym. Cień tej sprawy nadal za nim idzie.

Mecenas Kupsik, jako że nie zaskarżył wyroku Sądu Okręgowego, wnosił o utrzymanie go w mocy. Tak też uczynił Sąd Apelacyjny. Uznał apelację prokuratury za bezzasadną i przyznał nawet, że gdyby pełnomocnik byłego radnego też zaskarżył wyrok, niewykluczone, że sąd drugiej instancji nawet podwyższyłby kwotę zadośćuczynienia.

- Sąd Rejonowy w Środzie popełnił błąd stosując tymczasowe aresztowanie na błędny wniosek prokuratury - stwierdził sędzia Jarema Sawiński w uzasadnieniu wyroku.
Powiedział też, że w takich sprawach nie jest ważne, kto i jaką funkcję pełni, gdy trafia do celi. O wysokości zadośćuczynienia decydują skutki decyzji o tymczasowym aresztowaniu.

- Nie zmieni ona reputacji osobie wielokrotnie karanej - mówił sędzia Sawiński. - Inaczej dzieje się, jeżeli dotyczy ona postaci z małej społeczności, powszechnie znanej z działalności samorządowej i społecznej. Na stopień krzywdy wnioskodawcy istotnie wpłynęła prasa, ale - trzeba dodać - podsycana wypowiedziami ówczesnego rzecznika Prokuratury Okręgowej, wskazującymi na negatywne nastawienie do osoby wnioskodawcy. Co do pozbawienia funkcji, bez znaczenia jest, czy został odwołany czy sam zrezygnował. To była wymuszona decyzja, skoro burmistrz oświadczył, że nie wyobraża sobie współpracy z człowiekiem obciążonym takimi zarzutami. Sam areszt uwiarygodnił wersję, że wnioskodawca jest przestępcą i trzeba go wyrugować z działalności społecznej.

Sąd Apelacyjny uznał, że skoro sąd zablokował poważną dla przedsiębiorcy kwotę 30 tysięcy, które musiał wpłacić, żeby opuścić areszt, niesprawiedliwe byłoby obciążanie go kosztami pobytu w celi. Dodał też, że kwota zadośćuczynienia powinna też uwzględniać krzywdę żony wnioskodawcy, która przypłaciła zdrowiem problemy męża, z czym boryka się do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski