Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idiotyzmy z podręczników szkolnych. Rodzice w szoku [FRAGMENTY]

Anna Jarmuż
Fragmenty podręcznika szkolnego
Fragmenty podręcznika szkolnego
Jak mówi się o kobiecie grubej i niezdarnej? "Krowa". A o tej nadmiernie troskliwej, gderliwej i nieznośnej? W tym miejscu dziecko powinno wpisać słowo "kwoka". To jedno z zadań, które pojawiło się w podręczniku dla trzecioklasistów. Po rozwiązaniu tego samego ćwiczenia uczniowie dowiadują się, że osoba uparta zasługuje na miano osła, a nieprzyzwoita - świni. Mimo że podręczniki szkolne podlegają kontroli, podobne "kwiatki" zdarzają się bardzo często.

Dziecko nie powinno uczyć się obelg!
Burza w sprawie podręcznika "Raz, dwa, trzy - teraz my!" (autorstwa: Hanny Klimkowskiej, Małgorzaty Sieńczewskiej i Agnieszki Wrońskiej, Wydawnictwa Nowa Era), w którym znajduje się opisane powyżej ćwiczenie, rozpętała się w internecie. Swoimi opiniami rodzice wymieniają się na społecznościowym portalu face-book. Wielu, nie kryje oburzenia.

- Krowa kojarzy mi się z mlekiem, łąką, czekoladą, łatami, muczeniem, a nie z kobietą - jakkolwiek by nie wyglądała - oburza się Dominika, mama ośmiolatka.

Zdaniem rodziców, ćwiczenie nie uczy dzieci, że przezywanie kogokolwiek jest złe.

- W zadaniu jest zbyt mało pouczenia. Autor podręcznika skupił się na prezentacji występujących określeń. Nie pokazuje, że są one obraźliwe - stwierdza Monika, mama trzecioklasisty. - Za chwilę dzieci będą się uczyć także przekleństw - dodaje inna mama.

Obawy rodziców w pełni rozumieją pedagodzy. Eksperci podkreślają jednak, że rodzic powinien zwrócić się do nauczyciela. To właśnie on decyduje o tym, jak przeprowadzona zostanie lekcja.

- Podręcznik jest dla nas tylko pomocą naukową, która ma pomóc w realizacji podstawy programowej - tłumaczy Mariola Jasiak, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 34 w Poznaniu oraz nauczyciel wychowania wczesnoszkolnego. - Każdy z nas ma swoje indywidualne metody pracy. To od tego, jak nauczyciel przeprowadzi lekcje, zależy, jakie wnioski wyciągnie z niej uczeń.

Przedstawiciele Wydawnictwa Nowa Era podkreślają natomiast, że ćwiczenie zostało wyjęte z kontekstu. To tylko jedno z zadań, które zostały zaplanowane na dany dzień. Ćwiczenie zainspirowane zostało wierszem Jana Brzechwy pt. "Kwoka". - Temat dnia to: Słowa, które mogą ranić - informuje Anna Niewiadomska, redaktor merytoryczny Wydawnictwa Nowa Era.

- W trakcie zajęć uczeń uczy się rozpoznawać emocje i uczucia oraz dowiaduje się, które z nich są dobre, a które złe.

W programie zajęć, oprócz feralnego ćwiczenia, znalazły się inne elementy, np. zagadki pantomimiczne - uczące, które emocje są dobre, a które złe, dyskusja na temat "Czy słowa mogą ranić?" oraz rozmowa o zasadności istniejących w mowie potocznej porównań.

- W grupie szkolnej czy podwórkowej albo jakiejkolwiek innej, dzieci stykają się z różnymi zachowaniami, nie zawsze poprawnymi, nie zawsze kulturalnymi. Uważamy, że najgorszym z możliwych rozwiązań jest zamiatanie tego typu problemów pod dywan. Należy o nich mówić - uważa Anna Niewiadomska. - Zdarza się, że wyjęte z szerszego kontekstu ćwiczenie może wydawać się wadliwe lub wręcz szkodliwe. Myślę, że ćwiczenia przewidziane w ramach zajęć "Słowa, które mogą ranić" zostały zaplanowane poprawnie, merytorycznie i metodycznie.

Krowa, kwoka i osioł to nie wyjątek
Nie są to pierwsze kontrowersje dotyczące szkolnego podręcznika. Półtora roku temu, głośno było o czytance, która znalazła się w podręczniku do języka polskiego dla czwartoklasistów (chodzi o książkę "Daję słowo" także wydawnictwa Nowa Era). Emocje wywołał tekst, opisujący wybory szkolnej miss, widziane oczami małego chłopca. Dzieci czytały na lekcji fragmenty w stylu: "Dziewczyny dzielą się na głupie i bardzo głupie" lub "wymagać od dziewczyny, żeby była ładna i mądra, to naprawdę okrutna przesada".

Oburzeni rodzice zwrócili się w tej sprawie do Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, pełnomocniczki rządu ds. równości, która z kolei napisała w tej sprawie do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ostatecznie, wydawnictwo przyznało, że fragment rzeczywiście jest trochę niefortunny i obiecało, że w następnych wydaniach już się nie pojawi.

Kto o tym decyduje?
Wybór podręczników szkolnych jest dokonywany co roku.

To Ministerstwo Edukacji Narodowej tworzy listę podręczników dopuszczonych do użytku w szkole. Recenzenci muszą wziąć pod uwagę czy korzystając z danej książki, uczeń będzie realizował podstawę programową. Ostatecznego wyboru dokonuje nauczyciel. Listę wybranych podręczników nauczyciel musi przedstawić dyrektorowi szkoły. Ten, nie ma jednak prawa niczego narzucać. Podaje jedynie listę do publicznej wiadomości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski