Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prywatyzacja: Jan Kulczyk chce Enei bez Libijczyków

Jan Wolski
Grzegorz Mehring/Polskapresse
Z nieoficjalnych informacji wynika, że umowa na zakup 51 proc. udziałów Skarbu Państwa w Enei, trzeciej co do wielkości firmie energetycznej w Polsce, może zostać podpisana już na początku tego tygodnia. Jeśli poznańska spółka znajdzie się w rękach Jana Kulczyka, ma szansę stać się centrum działań i decyzji pierwszej prywatnej polskiej grupy energetycznej działającej w regionie.

Sam Jan Kulczyk przekonuje, że ma zapewnione finansowanie na zakup wszystkich akcji Enei. Jak dowiedziała się "Polska The Times", wśród finansujących nie ma kapitału libijskiego. Trzeciego listopada minął czas na wyłączne negocjacje Skarbu Państwa ze spółką celową Elektron należącą do Kulczyk Holding. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Skarb Państwa spodziewa się za 51 proc. akcji grupy ponad 5,6 mld zł, ale - biorąc pod uwagę oczekiwania ministerstwa dotyczące ogłoszenia wezwania na 100 proc. akcji - inwestor musi udokumentować kwotę około 11 mld zł.

- Złożyliśmy ofertę bezwarunkową. Mamy zapewnione finansowanie, a większość pieniędzy to nasze własne środki. Wspierają nas także międzynarodowe banki i fundusze - usłyszeliśmy od Jana Kulczyka.
Jak dowiedziała się "Polska The Times", wbrew doniesieniom "Gazety Wyborczej" w konsorcjum finansującym projekt nie ma funduszy libijskich. Kulczyk pokonał w nierównej walce dwa rządowe giganty - francuski GdF (Gaz de France) i EdF, które miały ochotę na kolejny kawałek polskiego energetycznego tortu.

Przejęciu przez Francuzów sprzeciwiały się związki zawodowe Enei, które bały się, że Enea w rękach Francuzów może stracić na znaczeniu, a dodatkowo może na tym ucierpieć bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Jan Kulczyk jest przekonany, że wygrał z Gaz de France nie tylko ceną, ale także swoją wizją rozwoju spółki.

- Chcę, by Enea stała się ośrodkiem konsolidacji aktywów w regionie. Ośrodkiem, czyli z centrum decyzyjnym, w Poznaniu, a nie gdzieś za granicą. Powinniśmy w Polsce wykorzystać naszą naturalną przewagę, jaką jest węgiel kamienny, i rozwijać moce produkcyjne oparte o węgiel. Oczywiście myśląc o bezpieczeństwie energetycznym i środowisku naturalnym, niezbędna jest dywersyfikacja źródeł wytwarzania, budowa "zielonych mocy" oraz stosowanie najnowocześniejszych technologii. Co do tego nikt już dziś chyba nie ma wątpliwości. Dlatego prócz kontynuacji strategicznych projektów Enei równolegle będziemy rozwijać nasze, w tym związane z budową odnawialnych źródeł energii - mówi Jan Kulczyk.

To już kolejna prywatyzacja, w której bierze udział Jan Kulczyk. Jak dotąd krążyła o nim opinia biznesmena, który kupuje, by szybko sprzedać z zyskiem. Choć nawet jeśli jego spółki zmieniały właściciela, to po restrukturyzacji były już zupełnie innymi przedsiębiorstwami - nowocześniejszymi, ale różniącymi się od pierwotnej wersji. Z Enei Kulczyk nie zamierza wyjść. Traktuje jej zakup jako inwestycję długofalową, a - jak podaje Reuters - Kulczyk zgodził się nawet nie sprzedawać udziałów przez 10 lat.

- Energetyka to przyszłość. Poza tym jest to nasz strategiczny sektor. Chcemy kupić Eneę nie po to, by ją sprzedać, ale by rozwijać - komentuje Jan Kulczyk. Do zamknięcia tego numeru ministerstwo nie podało oficjalnego komunikatu, kiedy i czy podpisze umowę ze spółką Elektron. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo jednak, że może to nastąpić nawet na początku tego tygodnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prywatyzacja: Jan Kulczyk chce Enei bez Libijczyków - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski