Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyszedł na wolność i zabił. Resocjalizacja to fikcja?

Łukasz Cieśla
Do morderstwa doszło w piątek 8 października. B. został zatrzymany już następnego dnia
Do morderstwa doszło w piątek 8 października. B. został zatrzymany już następnego dnia
Ta zbrodnia wstrząsnęła przed miesiącem całą Polską. Na początku października w Gryficach w woj. zachodniopomorskim bestialsko została zamordowana młoda matka i jej trzyletni synek. Do zbrodni przyznał się jej brat, 29-letni Marcin B., skazywany w przeszłości za rozboje i narkotyki.

Mężczyzna zabił krótko po wyjściu z więzienia w Rawiczu. Jak ustaliliśmy, przez ostatnie dwa lata przebywał na oddziale dla niebezpiecznych przestępców. Na tak zwaną enkę, czyli oddział o zaostrzonym rygorze, trafić miał wskutek ataku na innego współwięźnia. Przebywał na nim do ostatniego dnia odbywania kary albo opuścił go krótko przed wyjściem na wolność.

Śledztwo w sprawie ataku na współwięźnia prowadziła prokuratura w Rawiczu. Oskarżyła Marcina B. o napaść. Proces jeszcze się nie zakończył.

- W pierwszej instancji zapadł wyrok skazujący, ale wskutek apelacji obrony, wyrok został uchylony. Dlatego sprawę ponownie rozpatruje sąd rejonowy - podkreśla Jan Trytko, szef Prokuratury Rejonowej w Rawiczu.

W sprawie Marcina B. podstawowe pytanie brzmi, czy więzień przebywający na "ence" powinien trafiać na wolność niemalże wprost z tego oddziału? I jaka jest gwarancja, że nikomu nie zrobi krzywdy, skoro w więzieniu był tak niebezpieczny, że trzeba go było izolować nawet od przestępców?

- To rzeczywiście istotna kwestia. Sprawę trzeba wyjaśnić i ja się nią zainteresuję - zapewnia w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" dr Paweł Moczydłowski, doradca dyrektora generalnego Służby Więziennej, który w przeszłości sam był szefem polskiego więziennictwa. - Stan emocjonalny każdego z więźniów można porównać do litery "U". Jest najwyższy zaraz po tym, jak trafi za kratki oraz krótko przed opuszczeniem więziennych murów. To wynika z pewnego napięcia i oczekiwania na nową sytuację. Zwłaszcza tych z "enek" trzeba bacznie obserwować zanim wyjdą na wolność - dodaje.

Moczydłowski ocenia, że resocjalizacja w przeludnionych polskich więzieniach jest fikcją. Oznacza to, że skazaniec może wyjść na wolność jeszcze bardziej zdemoralizowany niż w momencie rozpoczęcia odbywania kary.

O tym, że Marcin B. przebywał w Rawiczu na oddziale dla niebezpiecznych zawiadomił nas inny skazaniec Radosław Perlak. Przesłał list do autora artykułu.

Perlak odbywa karę dożywotniego więzienia właśnie w zakładzie w Rawiczu. Zanim trafił do "normalnej" celi, sam doświadczył, co oznacza przebywanie na "ence". Na oddziale dla niebezpiecznych spędził 10 lat. Perlak, który utrzymuje kontakt z naszą redakcją, wiele razy podkreślał, że na "ence" nie ma resocjalizacji. Celem jest bowiem izolacja więźnia, a nie praca nad jego słabościami. Poza tym, są tam specjalne obostrzenia: chodzi się w czerwonych drelichach, na nogi zakładane są kajdany, a cele poddawane są ścisłej kontroli.

Jakie wnioski ze sprawy Marcina B. wyciąga dyrekcja więzienia w Rawiczu? Tego na razie nie wiadomo. Przedstawiciele zakładu powiedzieli nam, że przez telefon nie uzyskamy żadnych informacji. Dlatego najpierw pisemnie zapytaliśmy, czy Marcin B. rzeczywiście przebywał na "ence" w Rawiczu.

- Był zakwalifikowany jako wymagający osadzenia w warunkach zapewniających wzmożoną ochronę społeczeństwa i bezpieczeństwa zakładu od dnia 15 maja 2008 roku do 14 września 2010 roku - odpowiada major Bogdan Wojtal, dyrektor Zakładu Karnego w Rawiczu.

Na pytania z przedwczoraj, dotyczące m.in. skuteczności resocjalizacji w Rawiczu oraz tego, kiedy dokładnie Marcin B. opuścił tamtejszą "enkę", na razie nie dostaliśmy odpowiedzi.

Marcin B. przebywa obecnie w areszcie, gdzie, podobnie jak w więzieniu, został objęty specjalnym nadzorem. Początkowo przyznał się do zabójstwa.

- Nie wyraził skruchy. Prawdopodobnie za jakiś czas skierujemy go na obserwację psychiatryczną - mówi Bogdan Folwarski, prokurator z Gryfic.

Podejrzany o morderstwo, jak informowały media, planował prawdopodobnie porachunki z innymi członkami rodziny. 24-letniej siostrze, którą ostatecznie zabił, miał grozić jeszcze w trakcie pobytu w więzieniu.

Marcin B. prawdopodobnie zmienił już swoje wyjaśnienia. Do sądu wpłynęło bowiem zażalenie jego obrońcy na decyzję o tymczasowym aresztowaniu, co może oznaczać, że nie przyznaje się do winy. Za zabójstwo grozi mu dożywotnie więzienie. I jeśli trafi za kratki, to raczej znowu zostanie osadzony na oddziale dla szczególnie niebezpiecznych przestępców...

Jesteście zadowoleni z takich efektów "niepracy" z więźniami? - pyta skazany

Przed rokiem w "Głosie Wielkopolskim" opisaliśmy historię Radosława Perlaka. Skazaniec napisał książkę. Dowodzi w niej, że resocjalizacja to fikcja.

Perlak opisuje prawdziwy przypadek więźnia zwanego "Zapalczywym". Do ostatniego dnia odbywania kary siedział na "ence" w Poznaniu. Gdy wychodził na wolność był doprowadzany do więziennej bramy w łańcuchach, w asyście kilku funkcjonariuszy. Perlak przekonywał wtedy, że taka osoba, jak "Zapalczywy", przebywająca długo w całkowitej izolacji, będzie niebezpieczna dla otoczenia. A w jego niedawnym liście czytamy: "Marcin B. był takim przypadkiem Zapalczywego. Siedział w Rawiczu na pawilonie C, czyli tam, gdzie byłem osadzony jako N i opisywałem, jak nie była tam prowadzona żadna resocjalizacja. (...) Marcin B. dostanie dożywocie. Dwie zabite osoby, recydywista, sprawa jest jasna. Pytanie, co powinni dostać jego przełożeni z ZK w Rawiczu. Przecież byli odpowiedzialni za resocjalizację tego człowieka, brali za to pieniądze. (...) Jak znam funkcjonowanie tego systemu, nawet nie próbowali go zmieniać. (...) Może ludzie na wolności woleliby, żeby taki człowiek najpierw został sprawdzony w więzieniu, czy rzuci się na funkcjonariuszy i ich zaatakuje, a dopiero potem wypuszczony na wolność. Czy społeczeństwo zadowolone jest z takiej niepracy z więźniami? Duża jego część chce wyłącznie surowego traktowania więźniów, a efektem może być tylko wypuszczanie z więzień ludzi gorszych niż weszli. Społeczeństwo dostaje więc to, o co prosi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski