Sprzedawczyni ze sklepu ze starociami długo zapamięta ubiegłotygodniowe popołudnie. Usłyszała krzyk "policja" i huk, później poczuła ostry, drażniący zapach. Napastnik nie groził jej jednak, niczego nie żądał - po oddaniu strzału wybiegł. Kobieta poszła za nim. W oddali zobaczyła napastnika w towarzystwie dziewczyny i chłopaka. Głośno się śmiali.
Gdy nastolatków zatrzymywała policja, już im nie było do śmiechu. Dziewczyna ma zaledwie 15 lat, jej koledzy są starsi, około osiemnastoletni. Nie potrafili wyjaśnić swojego postępowania. Byli zresztą pijani - w ich organizmach stwierdzono po ponad 1 promila alkoholu.
Chłopcy zostali zatrzymani do wytrzeźwienia, dziewczynę (nie piła alkoholu) zwolniono do domu po przesłuchaniu. W tym czasie do komisariatu Poznań Targi przyszła napadnięta ekspedientka. Podczas rozmowy z policjantami poczuła się źle, wymiotowała. Wezwano pogotowie. Karetka zawiozła ją do szpitala.
Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów. Śledczy czekają na opinię biegłych. Wiadomo już, że broń, którą miał nastolatek, nie była palna, lecz gazowa z tych, które można posiadać bez pozwolenia. Ekspert ocenił, że była przeznaczona do miotania substancji mocno drażniących, jak gaz pieprzowy. Czy właśnie taka substancja została użyta przez nastolatków? Jeszcze nie wiadomo. Faktem jest, że lekarze stwierdzili u sprzedawczyni podrażnienie dróg oddechowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?