Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proboszcz z Koszut twierdzi, że został pobity. Film

Ola Braciszewska
W szpitalu ks. Wilczyńskiemu założono  szwy na podbródku
W szpitalu ks. Wilczyńskiemu założono szwy na podbródku Ola Braciszewska
W Koszutach Małych w powiecie słupeckim ktoś pobił proboszcza. - Możliwe, że to z powodu mojej działalności naukowej - twierdzi ksiądz Ksawery Wilczyński. Parafianie są wstrząśnięci, że ktoś podniósł świętotokradczą rękę na ich proboszcza. Natomiast słupecka policja ma wątpliwości, czy faktycznie doszło do napadu na duchownego. Sprawę przejmie prokuratura.

Wszystko wydarzyło się w minioną sobotę. Proboszcz po udzieleniu ślubu spędził w kościele jeszcze kilkanaście minut. Wyszedł ze świątyni około godz. 19.30. Wtedy, jak opowiada, został uderzony w głowę.

- Dostałem z przodu. Upadłem i straciłem przytomność - opowiada ks. Ksawery Wilczyński. - Mam ślady po kopnięciu na podbródku, więc z tego, co potem mi mówiono, musiałem być kopany, aż wybito mi zęby - dodaje.

Duchowny twierdzi, że nie widział osób, które na niego napadły. Było już ciemno i zapamiętał jedynie dwa cienie. - Na pewno były to dwie osoby - zapewnia ksiądz.

- Leżałem pod kościołem jakieś 15 minut. Nie wiem, jakim cudem, ale wstałem i zdołałem dojść do plebanii, skąd zadzwoniłem na policję - dodaje.

Proboszcz uważa, że nie był to napad na tle rabunkowym. - Kiedy poszliśmy z policją pod kościół, leżały tam klucze do świątyni. Nic nie zginęło. To był atak personalny - twierdzi ks. Wilczyński.

Poturbowany ksiądz trafił do szpitala w Słupcy, w którym spędził trzy dni. Tam założono mu kilka szwów na podbródku i zrobiono niezbędne badania. Proboszcz wrócił już do parafii, ale jak mówi, ciągle jeszcze czuje się obolały. - Przez to wszystko mam luki w pamięci - mówi.

Nie wiadomo kto i dlaczego miałby napadać na proboszcza sprawującego od 16 lat posługę duszpasterską w Koszutach Małych. Ksiądz twierdzi, że może to być związane z jego działalnością naukową dotyczącą badań nad kultem Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.

Sprawę bada słupecka policja. Jak informuje Marlena Kukawka, rzecznik tamtejszej Komendy Powiatowej, przesłuchany został m. in. poszkodowany ksiądz. - Kontakt z proboszczem był utrudniony, a jego wypowiedzi nie były spójne. Możemy to położyć na karb zdenerwowania tym, co się stało. Ksiądz na pewno był trzeźwy - mówi Marlena Kukawka.

Wieść o napadzie na proboszcza lotem błyskawicy rozeszła się w niedzielę po wsi. O zdarzeniu poinformował na porannej mszy ksiądz, który ją odprawiał. - W głowie się nie mieści, jak można popełnić takie świętokradztwo - podkreślają jeszcze teraz parafianie. Rzeczniczka słupeckiej komendy przyznaje, że jak do tej pory policjantom nie udało się ustalić co faktycznie wydarzyło się w sobotni wieczór przed kościołem. - Dużo wskazuje na to, że mógł to być nieszczęśliwy wypadek - mówi Kukawka. Nie chce zdradzić, czy w okolicy kościoła zabezpieczone zostały ślady ewentualnych napastników. Do dziś przy świątyni widoczne są natomiast ślady krwi księdza.

Jak mówi proboszcz, to doświadczenie nauczyło go, żeby nie wychodzić z kościoła samemu po zmroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski