Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Sukces rodzi się w głowie i w... sercu

Jacek Portala
Ireneusz Igielski w towarzystwie opoki Byków, Australijczyka Leigh Adamsa (z lewej)
Ireneusz Igielski w towarzystwie opoki Byków, Australijczyka Leigh Adamsa (z lewej) FOT. WIESŁAW RUHNKE
Z Ireneuszem Igielskim, dyrektorem zarządzającym SSA Unia Leszno, rozmawia Jacek Portala

Czy zgodzi się Pan z opinią, że był to jeden z najwspanialszych sezonów ligowych w klubowej historii?
Ocenę pozostawiam doświadczonym dziennikarzom, pracującym od lat przy naszej dyscyplinie. Nasz tegoroczny triumf porównać mogę jedynie do wiktorii biało-niebieskich w latach 1987, 1988 i 1989. Pamiętajmy, że dwadzieścia lat temu mieliśmy także wielką drużynę z Romanem Jankowskim, Zenonem Kasprzakiem, Janem Krzys-tyniakiem, Piotrem Pawlickim i Dariuszem Balińskim.

Ale wtedy najsilniejszą i najbardziej prestiżową ligą na świecie była brytyjska. Tymczasem od dziesięciu lat to nasza ekstraliga nie ma sobie równych.

Już po pierwszej konfrontacji w rundzie zasadniczej z Caelum/Stalą w Gorzowie, gdzie choć polegliśmy po dramatycznym boju 43:47, byłem przekonany, że biało-niebiescy będą bić się o medale. W premierze ligowego maratonu wysłaliśmy siedmiu naszym rywalom sygnał ostrzegawczy. Przecież, "na papierze" nie byliśmy faworytami w tegorocznym wyścigu o mistrzowski tytuł. Na giełdzie znacznie wyżej od naszych stały akcje - Falubazu Zielona Góra, Unibaksu Toruń i gorzowian.

Co więc zadecydowało o szybkim odrodzeniu Byków, po ubiegłorocznej dotkliwej porażce? Powrót do macierzystego klubu trenera Romana Janowskiego czy szlagierowy transfer Janusza Kołodzieja?

W mojej ocenie to "team spirit" był kluczem do zdobycia trzynastego tytułu drużynowego mistrza Polski. I wielka w tym zasługa trenera Romana Jankowskiego, który tchnął nowego, zdrowego ducha w drużynę. Moim zdaniem wielki sportowy sukces rodzi się w głowie, a także i w... sercu. Wielu kibiców i żurnalistów, przecierało oczy ze zdumienia, gdy Janusz Kołodziej ogrywał na torze rywali niemiłosiernie. A z jaką wielką swobodą, wręcz elegancją, atakował na całej długości i szerokości toru. Omijały nas także kontuzje. Ale to przecież nie tylko kwesta szczęścia, które w speedwayu jest niezbędne, kiedy atakuje się najwyższy szczyt. Uważam, że ogromna w tym zasługa trenerów Jankowskiego i Pawła Barszowskiego, odpowiedzialnego za przygotowanie kondycyjne i sprawnościowe, wszystkich zawodników klubowej kadry. Determinacja i zapał do ciężkiej pracy w chłopakach, podczas zimowych przygotowań i zgrupowania w górach, były ogromne. Jakże okrutnie mylili się ci, którzy sądzili, że w ostatnim roku zawodowej kariery Leigh Adams będzie miał w głowie zakodowane przede wszystkim... uniknięcie kontuzji. A tymczasem Australijczyk, każde ligowe starcie w plastronie z szarżującym bykiem na piersiach traktował jak konfrontację w turnieju Grand Prix. Chciał się z nami pożegnać ze złotym medalem na szyi! I cel osiągnął. To wybitny sportowiec i prawdziwy dżentelmen.

Sukcesu nie można jednak konsumować w nieskończoność. Czy Unia pozbawiona już wsparcia Leigha Adamsa zdolna będzie do skutecznej obrony mistrzowskiej korony?

Piątego listopada zawodnicy, trenerzy, sztab medyczny i działacze Unii spotkają się z Tomaszem Malepszym, prezydentem Leszna oraz grupą sponsorów naszego klubu. W 2001 roku Australijczyka muszą zastąpić skutecznie jego młodsi klubowi koledzy. Nie zapominajmy, że w przyszłorocznych rozgrywkach, osiem klubów ekstraligi obowiązywać będzie górny, na poziomie 46 punktów i dolny limit 34 punktów. Powrót do KSM ma spowodować bardziej wyrównany układ sił między poszczególnymi drużynami i jeszcze bardziej zwiększyć emocje.

Zgodnie z nowym regulaminem drużyna musi zgłosić do zawodów dwóch polskich juniorów. Będą więc poszukiwani w trybie pilnym. Nie obawia się Pan, że klubowym sternikom najmłodsi mogą podyktować twarde warunki przed podpisaniem przyszłorocznego kontraktu?

Musimy być przygotowani na taką okoliczność. Negocjacje mogą być trudne. Rachunek ekonomiczny i zdrowy rozsądek muszą jednak górować nad emocjami. Podpisywanie wirtualnych umów, to strzał we własną stopę. W naszym klubie nie ma samobójców.

Jurica Pavlic będzie już seniorem, a Sławek Musielak skrzydeł nie rozwinął. Co będzie priorytetem przy budowie nowej kadry drużynowego mistrza Polski?

W naszych planach jest powrót Przemka Pawlickiego, który w tegorocznym sezonie został wypożyczony do gorzowskiej klubu. Ze swoim młodszym i równie utalentowanym bratem, Piotrem juniorem, czekającym na debiut na torach ekstraligi, gwarantują nadzieje na dobry wynik.

Kiedy następcy Alfreda Smoczyka rozpoczną przygotowania do obrony złotego medalu?

Obecnie większość z nich przebywa na zasłużonych urlopach. Wicemistrz świata Jarek Hampel, wraz z małżonką, wypoczywają w Egipcie. Tam może każdą chwilę poświęcić swojej wielkiej namiętności, nurkowaniu w morskich głębinach. Janusz Kołodziej podziwia uroki Zakopanego i okolic stolicy Tatr. Pierwszego grudnia, tradycyjnie, rozpoczynamy przygotowania do kolejnego sezonu.

Gdy Janusz Kołodziej dołączył do elitarnego grona finalistów przyszłorocznego Grand Prix, problem ewentualnego zaangażowania wśród Byków innej gwiazdy światowego formatu przestał istnieć.

Jesteśmy szczęśliwi i dumni, że Janusz otrzymał nominację. Jeśli utrzyma formę na tegorocznym poziomie, wraz z Jarkiem mogą walczyć o tytuł mistrza świata. I nie ma w tym stwierdzeniu nawet cienia kurtuazji.

Już stało się tradycją, że żużlowcy spotykają się zimą z kibicami w Lesznie i jego okolicach.

W styczniu nasi żużlowcy i trenerzy odwiedzą w szkołach uczniów. Nie zabraknie także spotkań z innymi klubami sympatyków Unii. To bardzo miłe chwile. Okazja do rozmowy i wspólnej pamiątkowej fotografii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski