Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do więzienia za sprzedaż dziecku dopalacza

Agnieszka Smogulecka
W weekend i wczoraj zamykano sklepy z dopalaczami, jak ten przy Mostowej w Poznaniu
W weekend i wczoraj zamykano sklepy z dopalaczami, jak ten przy Mostowej w Poznaniu Waldemar Wylegalski
W Wielkopolsce nie powinno być już czynnych punktów sprzedaży dopalaczy. Opieczętowaliśmy 167 sklepów - mówi Andrzej Trybusz, wojewódzki inspektor sanitarny w Poznaniu. - Policja podaje, że takich punktów jest 176, ale niektóre znajdują się w mieszkaniach prywatnych, będziemy do nich jeszcze docierać - dodaje. Wokół placówek ciągle pojawiają się patrole, ale także... klienci, którzy sprawdzają czy zdołają zaopatrzyć się w substancje.

Zobacz także:Wreszcie zamknięto sklepy z dopalaczami

Od soboty inspektorzy sanitarni w obstawie policji odwiedzają sklepy z dopalaczami. Wręczają decyzję o wycofaniu z obrotu wyrobów o nazwie "Tajfun" i innych, mogących mieć podobne działanie, zabezpieczają towar (próbki przekazują do laboratoriów) i plombują placówki. Decyzja GIS nakazuje bowiem wstrzymanie działalności w obiektach służących do produkcji oraz hurtowej i detalicznej sprzedaży dopalaczy. Kto nie będzie jej przestrzegał może spodziewać się kary - grozi za to do dwóch lat więzienia.

- W Wielkopolsce skontrolowaliśmy 147 placówek, a ich właścicielom wydaliśmy decyzję głównego inspektora - wyjaśnia Andrzej Trybusz. - 20 placówek było od weekendu nieczynnych. Zapieczętowaliśmy je, a kiedy tylko pojawią się właściciele dostarczymy im pismo.
Skąd będzie wiadomo, że pieczęć została zerwana, a na miejscu pojawił się właściciel? Inspektor sanitarny uśmiecha się mówiąc: - Patrole są czujne.

W nocy z soboty na niedzielę i z niedzieli na poniedziałek były przypadki zerwania plomb przez zdesperowanych klientów i właścicieli. Za każdym razem szybko reagowano. W Kaliszu do zaplombowanego sklepu włamało się dwoje młodych ludzi.

- Patrol zauważył wyłamane drzwi wejściowe. Złodzieje ukradli "produkty kolekcjonerskie" o wartości prawie 32,5 tys. zł - mówi Romuald Piecuch z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Kryminalni dowiedzieli się, że zrobił to 21-latek i jego 16-letnia dziewczyna. Podejrzani zostali ujęci. Nadal sprawdzamy, co zrobili ze skradzionymi dopalaczami.

Policja bada też, co dokładnie działo się w sklepie z dopalaczami w Złotowie. W weekend znaleziono tam woreczki z amfetaminą. Zatrzymano najpierw dwie sprzedawczynie, później także kobietę, która przyniosła narkotyk do sklepu. Przedstawiono im zarzuty posiadania oraz sprzedawania amfetaminy.

Akcja, poprzedzona serią zatruć dopalaczami, wstrząsnęła środowiskiem producentów i sprzedawców dopalaczy. Inspektorzy zamykają bowiem nie tylko placówki sieci Dopalacze, w których oferowany był "Tajfun", ale i inne.

- Hipokryzja władz osiągnęła punkt kulminacyjny - czytamy na stronie smartszop.pl. - Inspektorzy mają skontrolować działające legalnie sklepy z produktami kolekcjonerskimi. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czemu kontrole obejmują sieć sklepów Smartszop oraz SmileShop, które nie posiadają w swojej ofercie produktów "Tajfun". Pod tym pretekstem można wycofać praktycznie wszystko i ze wszystkich sklepów - Dawid Bratko mówi, że on i jego prawnicy już pracują nad wnioskami do sądu, w których zaskarżą decyzję o zamknięciu sklepów. Mają je złożyć w sądzie jeszcze w tym tygodniu.

Groźby nie robią wrażenia na politykach. - Właściciele mają 14 dni na odwołanie, a my 30 dni na jego rozpatrzenie. W tym czasie zacznie obowiązywać usta-wa, która skuteczniej będzie walczyć z niebezpiecznymi substancjami - powiedziała w TVN24 minister zdrowia Ewa Kopacz.

Mówiła o przepisach, w myśl których każdy nowy dopalacz trafiałby do "poczekalni" nawet na półtora roku. W tym czasie byłby badany. Dopiero po zakończeniu ekspertyz zapadałaby decyzja, czy może zostać wprowadzony do sprzedaży.

Nowelizację kodeksu karnego zapowiedział wczoraj minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Według znowelizowanych przepisów, każdy kto małoletniemu udostępni substancję, której użycie może narazić na niebezpieczeństwo życie lub zdrowie (jeśli z okoliczności wynika, że małoletni chce jej użyć w sposób mogący wywołać takie niebezpieczeństwo) będzie mógł spodziewać się kary do 3 lat więzienia.

Wiadomo już, że to nie dopalacze były przyczyną śmierci 32-latka z Kępna. Jak informowaliśmy, mężczyzna od dawna chorował. W sobotni wieczór poczuł się źle. Zmarł w szpitalu. W jego rzeczach znaleziono ampułkę po dopalaczu. - Opakowanie było stare, ale musieliśmy sprawdzić - komentowali policjanci. Wczoraj ich przypuszczenia potwierdził medyk. Po sekcji zwłok orzekł, że przyczyną śmierci 32-latka była przewlekła choroba serca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski