Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion, czyli katedra naszych aspiracji

Marcin Kostaszuk
Już to raz przeżyłem, niemal dokładnie siedem lat temu. Dzień przed otwarciem Starego Browaru kręciłem się po tętniącym życiem placu budowy z jedną myślą: "Tego wszystkiego się nie da zrobić w jeden dzień, będzie wielka klapa". Myliłem się. Może na ostatnią chwilę, ale termin został dotrzymany. Tyle że siedem lat temu chodziło o to, by zdążyć na urodziny właścicielki, a teraz byłby wstyd przed Stingiem, który z Białorusi ewakuował się prędziutko i pewnie teraz miał niezły ubaw, oglądając w pokoju hotelowym relacje ze zwariowanego ostatniego dnia budowy jego koncertowej areny.

Niesamowite były i tym razem emocje, jakie w ciągu ostatnich dni wzbudzały kolejne ekspertyzy, protokoły, zalecenia i wizytacje, a także mozolne uzyskiwanie kolejnych dokumentów potwierdzających, że żadna kratownica nie spadnie Stingowi na głowę (był już taki przypadek w Arenie, artysta nazywał się Shaggy i przeżył). Odnieść można było wrażenie, że w Poznaniu jest tylko jeden plac budowy, a każdy jego obywatel to inżynier.

Koniec końców stadion gotowy jest. Ale czym jest? Bo przecież nie chodzi jedynie o to, żeby chłopaki w niebieskich koszulkach mieli gdzie kopać piłkę. O ich komforcie pracy zresztą pomyśli się na końcu, bo przecież jedynym elementem, który dziś będzie ewidentnie niedokończony, będzie murawa boiska.

Zbudowaliśmy sobie nowy ratusz, nową katedrę, nowy Stary Browar. Jest w tym coś symbolicznego, że o ile dwa pierwsze symbole Poznania wzniesiono, by mieszkańcy mieli poczucie bezpieczeństwa i stabilności swych siedzib, symbolizowanego przez wystawne symbole władzy duchownej i świeckiej, o tyle dwie nowe budowle odwołują się do czegoś zupełnie innego. Stary Browar oddziałuje na naszą potrzebę posiadania, jest świątynią aspiracji poznaniaków ostatniego dwudziestolecia. Gdy je zaczynaliśmy, szczytem marzeń był maluch, dziś materialne cele są daleko bardziej wysublimowane, a Stary Browar je zaspokaja, dając iluzję handlowego pępka świata między Półwiejską, a Ratajczaka i Ogrodową.

Stadion to kontynuacja tych aspiracji - tym razem w imię emocji, które w innych miastach dzielą ludzi, a w naszym ich połączyły. Piłka nożna to prosty sport, w który grał chyba każdy chłopak (a i sporo dziewczyn), zatem liczba potencjalnych kibiców wydaje się nieograniczona. W coraz bardziej przewidywalnym życiu szukamy bowiem elementu niepewności, iluzji walki dobra (to nasi ) ze złem, którego wyniku pewni nie jesteśmy do ostatniego gwizdka, ale czekamy na happy end. Odejściem napastnika Lewandowskiego z drużyny z Bułgarskiej przejęło się pół Poznania, za emigracją poety Pasewicza... Tak, było nas może kilkunastu.

Nie dziwię się zatem determinacji, z jaką władze miasta parły do dzisiejszej ceremonii, która odbędzie się przy wtórze piosenek angielskiego dżentelmena muzyki rockowej. W tym mieście skuteczność polityka mierzy się bowiem tym, co po sobie pozostawi, nawet jeśli koszt wydaje się wielu poznaniakom nad wyraz wysoki. Nawet oni jednak pewnie pójdą po bilety na mecze, w których Poznań zmierzy się z Turynem, Manchesterem i Salzburgiem. Bo teraz chcemy widzieć Poznań właśnie w tej lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski