Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Ambasadorzy naszej piłki

Maciej Lehmann
Gwiazdą meczu w Turynie był Artjoms Rudnevs, ale nie można zapomnieć też o innych bohaterach Kolejorza, którzy sprawili, że poznańska drużyna wywiozła cenny remis ze Stadio Olimpico. Odkryciem meczu był Luis Henriquez, bardzo dobrą partię rozgrywali zwłaszcza w pierwszej połowie Siergiej Kriwiec, Semir Stilić i Sławomir Peszko. - Lech znów jest ambasadorem polskiej piłki - mówił po meczu Ivan Djurdjević.

Już dawno nasz klubowy zespół nie zagrał tak dobrze i z taką pasją jak w czwartkowy wieczór Lech. Do tej pory mówiło się, że na takie wyczyny stać tylko zespoły prowadzone przez Franciszka Smudę. Tymczasem Jacek Zieliński znów pokazał, że jego Lech potrafi być skuteczniejszy i nie mniej efektowny. No i rozegrać horror, który nie zakończył się "piękną porażką" tylko cennym remisem.

- Ktoś może powiedzieć, że punkt zdobyliśmy w szczęśliwych okolicznościach, ale pamiętajmy, że prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy wielki Juventus na łopatkach - mówił po meczu Zieliński. Gdyby to prowadzenie udało się utrzymać do przerwy, prawdopodobnie Kolejorz skasowałby całą pulę.
- Ten stracony gol do szatni trochę podciął nam skrzydła i obudził Juve. Zrozumieli, że znowu są w grze - mówił po meczu Siergiej Kriwiec.

- Juve miał nas świetnie rozpracowanych, ale to był też nasz atut, bo po meczu we Wrocławiu pewnie doszli do wniosku, że z przodu nie potrafimy im zrobić żadnej krzywdy. Tymczasem nasze kontry były dla nich niemal zabójcze - podkreślał z kolei trener napastników Andrzej Juskowiak.

Spora w tym zasługa Siergieja Kriwca, który dopiero drugi raz zagrał na środku drugiej linii i pokazał, że jest kreatywnym pomocnikiem. Kilka razy błyskawicznie wyprowadził piłkę i miał spory udział przy pierwszym golu. To po jego dokładnym podaniu Sławomir Peszko wywalczył rzut karny.

- Po zmianie stron mieliśmy niestety problemy z zatrzymaniem Del Piero, Krasica i Pepe. Gdy zdobyli drugą bramkę, widać było, że złapali drugi oddech i będzie nam ciężko. Ale nikt się nie załamywał, graliśmy do końca i to jest optymistyczne - dodał Kriwiec.

- Mówiłem przed meczem, że siłą Juventusu są stałe fragmenty gry. Del Piero potrafi wrzucić piłkę z chirurgiczną dokładnością na milimetr. To jest jego numer popisowy. Juve ma najwyższy skład w Serie A, kilku zawodników mierzy ponad 190 i świetnie potrafią to wykorzystać. My, niestety, nie mamy graczy z tak dobrymi warunkami fizycznymi, więc trudno mieć pretensje do chłopaków o stratę tych bramek. Robiliśmy wszystko, by temu zapobiec, podjęliśmy walkę w powietrzu, ale niestety ją przegraliśmy - tłumaczył po meczu szkoleniowiec Kolejorza.

Na szczęście w innych elementach poznaniacy nie byli gorsi od słynnych przeciwników.
- Okazało się, że choć piłkarze Juve grają w lepszej lidze i za lepsze pieniądze, też można ich przechytrzyć. Taki mecz to dla moich graczy kapitalny poligon. W takich pojedynkach buduje się mentalność, wiarę we własne umiejętności. Taki pojedynek daje więcej korzyści niż roczna młócka we własnym sosie. Ona też jest potrzebna, ale by się rozwijać, trzeba jak najczęściej grać o taką stawkę - podkreślał trener Kolejorza. - Na początku Włosi patrzyli na nas z góry, ale potem docenili kilka szczegółów i naszą postawę. Po meczu zauważyli, że przylecieliśmy w garniturach, na lotnisku czekał na nas klubowy autokar, nie jesteśmy tak jak większość zespołów z tej części Europy ogórkami - mówił Andrzej Juskowiak. - Skromni Polacy, w niebieskich koszulkach, przypominali raczej Chelsea niż Lecha - napisała po meczu "La Gazzetta dello Sport". Trudno o lepszy komplement.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski