Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion odebrany warunkowo. Do koncertu trzeba poprawić

Maciej Roik
Układaną przy Bułgarskiej nową murawę w poniedziałek szczelnie zakryją płyty, na których już powstaje scena
Układaną przy Bułgarskiej nową murawę w poniedziałek szczelnie zakryją płyty, na których już powstaje scena Waldemar Wylegalski
Stadion Miejski, po kilku tygodniowej kontroli, otrzymał zgodę na użytkowanie. Fani Stinga mogą być spokojni, bo decyzja nadzoru budowlanego jest równoznaczna z możliwością zorganizowania poniedziałkowego koncertu. Spółka Euro Poznań 2012 ma jednak wciąż sporo pracy. Bo inspektorzy wskazali miejsca, które do koncertu muszą zostać koniecznie zmienione.

- Wydana zgoda jest warunkowa, wskazaliśmy miejsca, które przez weekend trzeba poprawić - podkreśla Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla Poznania. - Żadnych poważniejszych prac przeprowadzać jednak nie trzeba, ale to, co wymieniamy w pozwoleniu, to są jednak kwestie ważne.

Co konkretnie należy zmienić? Jak nas zapewniono, to wiele drobnych elementów, na usunięcie których wyznaczono trzy terminy. Pierwszy mija w poniedziałek. Przez weekend trzeba poradzić sobie z wystającymi śrubami, w niektórych miejscach dołożyć balustrady, a także zdemontować stojące w wielu punktach rusztowania i inne pozostałości po budowie. Do 29 września inwestor został zobowiązany do odpowiedniego oznakowania schodów, z kolei do końca października stadion ma być z punktu widzenia nadzoru budowlanego całkowicie bez zarzutu.

- Już w tej chwili są spełnione wszystkie niezbędne wymogi, które gwarantują bezpieczeństwo widzów - podkreśla Łukaszewski. - To nie znaczy jednak, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
W piątek po raz ostatni, przeglądu stadionu dokonała także policja. Choć funkcjonariusze nie mieli wątpliwości, że można wydać decyzję i umożliwić wstęp dla widzów, to także wskazali miejsca, które należy pilnie zmienić. Ich zdaniem niezbędne jest uruchomienie oświetlenia przy ulicy Węgorka, a także uzupełnienie kostki od strony ulicy Ptasiej i przy II trybunie.

Choć pozwolenia wydano, to w piątek stadion nie wyglądał na miejsce, które za dwa dni podejmie jedną z największych gwiazd muzyki pop na świecie. Całość tonie w błocie, w powietrzu wiszą tumany kurzu z ciętych w pośpiechu betonowych krawężników, a między dźwigami już są rozstawiane pojedyncze stoiska z piwem. Władze miasta nie tracą jednak wiary i twierdzą, że do poniedziałku okolica zmieni się nie do poznania.

- Z pewnością nie będzie błota, bo wszystko zostanie wykończone, posprzątane i pozamiatane - zapewnia Michał Prymas, pełnomocnik prezydenta ds. Euro 2012. - Część oczywiście wciąż będzie pozostawać placem budowy, ale tam widzowie nie będą mieli wstępu. Oddzieli ich specjalnie ustawione na czas koncertu ogrodzenie.

Pytanie, czy trwający wyścig z czasem, nie odbije się negatywnie na jakości pracy.
- Wszystkie prace objęte są gwarancją, dlatego jeśli pojawią się jakiekolwiek niedoróbki, to po koncercie wykonawca będzie zmuszony do ich naprawy - zastrzega Michał Prymas.

Projekt kosztował prawie 30 mln złotych

Z Wojciechem Ryżyńskim, głównym projektantem Stadionu Miejskiego w Poznaniu, rozmawiają Rafał Cieśla i Maciej Roik

Ogólna koncepcja stadionu nie jest dobrze przemyślana - stwierdziła w ostatnim raporcie UEFA. Jest aż tak źle?
Zapis widziałem, ale go nie rozumiem. Według moich informacji, ta ocena wynika z nieporozumienia w UEFA. Zresztą cały raport był robiony na podstawie stanu stadionu sprzed dwóch miesięcy. Chodziło w nim głównie o kwestie wykonawcze, a nie projektowe.

Jednak w raporcie znalazły się uwagi odnośnie projektu. Zgodnie z umową z miastem miał Pan przygotować obiekt zgodnie z wymaganiami piłkarskiej organizacji. A tak, według UEFA, nie jest?

Wprowadzałem zmiany w stosunku do pierwotnego projektu. Wynikały one głównie z przystosowania stadionu dla niepełnosprawnych. Decyzja w tej sprawie zapadła dwa lata temu i to udało się zrealizować. Teraz mamy na stadionie ponad 200 miejsc dla niepełnosprawnych.
Co do samego raportu to zastanawia mnie jeszcze, jak po godzinie spaceru można stwierdzić, czy stadion spełnia wymogi, czy nie.

Eksperci wytknęli, że zaprojektowano zbyt wąskie przejścia, które mogą sprawiać kłopoty w razie ewakuacji.
Wyjścia są szerokie i wygodne. Problem jest z IV trybuną, która faktycznie musi być zmieniona. Tam zaplanowano część VIP-owską, której ostatecznie nie ma. Dlatego nastąpią pewne korekty w projekcie.
Problem jest z napełnianiem stadionu. Podczas dyskusji z UEFA, w połowie 2009 roku, jej przedstawiciele zażyczyli sobie, by wszystkie bramy, kołowrotki były w elewacji stadionu. To bardzo skomplikowało nam pracę. Zrobiło się ciasno. Dlatego napełnianie jest utrudnione i może trwać nawet 1,5 godziny, choć może oczywiście krócej. Zależy to od równomierności napływu widzów. Czas wyjścia z obiektu wynosi zaś 8 minut.

Jednak nie tylko przedstawiciele UEFA mają uwagi do projektu. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego twierdzi, że niektórych rozwiązań w ogóle nie umieszczono w projekcie. Mowa między innymi o zbyt małej liczbie balustrad.
Podstawowym problemem w dyskusji z nadzorem budowlanym jest definicja, czym jest stadion. To budynek czy budowla. A to różne przepisy. Dlatego pojawia się dualizm prawny odnośnie zabezpieczeń. Uważam jednak, że balustrady zostały zaprojektowane zgodnie z przepisami.

Ale według nadzoru nie spełniają one wymogów bezpieczeństwa.
To interpretacja nadzoru budowlanego. Wszystkie sprawy związane z bezpieczeństwem były konsultowane z rzeczoznawcami. To oni podejmowali ostateczne decyzje. Na stadionie jest wiele zabezpieczeń dodatkowych. Typowy problem, z którym długo walczyliśmy, to ewakuacja niepełnosprawnych. Droga ewakuacyjna powinna miec szerokość 1,2 metra. Tymczasem na pochylni dla niepełnosprawnych, uchwyty muszą mieć od 1 do 1,1 metra. To święte prawo. Taka zabawa z przepisami trwała bardzo długo.

Balustrady to jednak nie- jedyny kłopot. Sporo problemów jest także z murawą, którą już kilkakrotnie wymieniano. Dlaczego nie zdecydowano się, wzorem na przykład stadionu w Amsterdamie, na wysuwaną murawę?
Taka była pierwotna koncepcja. Nie jest to tanie ani proste do zrobienia. Poza tym efekty też nie są zadowalające. Dlatego to rozwiązanie została przez władze miasta odrzucone.

Jak zatem dbać o nawierzchnię, aby jej nie wymieniać za często?
Patrząc na to, co dzieje się na innych stadionach, to największy problem stanowi przewietrzanie.
W rozmowie ze specjalistami stwierdziliśmy, że to najważniejszy temat. W tej chwili przewiew jest i był nawet w czasie największych upałów. Ta kwestia została też zbadana w tunelu aerodynamicznym politechniki w Krakowie. I wyszło, że wszystko jest w porządku.

Zatem murawa przetrwa?
Z założenia powinna. Ale jak będzie? To pokaże czas. Do tej pory trzeba było trawę ciągle wymieniać z powodu prowadzonych robót. Poczekajmy aż na płycie boiska będzie spokój i wtedy się okaże.

Wcześniej wątpliwości budził także dach. Czy wytrzyma on pod naporem śniegu?
Tu nie może być żadnych wątpliwości. Dlatego zleciliśmy ekspertyzę, która wypadła pomyślnie. Nie ma żadnego zagrożenia.

Czy wzięliście pod uwagę wątpliwości jednej z firm, która sygnalizowała, że z membraną może być kłopot? Firma oskarżyła was również o naruszenie praw autorskich.
Ta sprawa została odrzucona już w początkowym etapie śledztwa. Problem polega na tym, że ta firma wprowadzała membranę teflonową. Były problemy z klejeniem tego. My stwierdziliśmy, że będzie użyty inny materiał. Wtedy panowie zdenerwowali się, że ich materiał nie zostanie użyty. Zaczęły się kłopoty i oskarżenia. I co? Wszystko z dachem jest ok.

Konstruktor mostu, po skończeniu budowy staje pod dziełem i czeka aż przejadą ciężkie samochody. Podobno, gdy podnoszono ważące 1400 ton kratownice, Pana na stadionie nie było.
To bzdura. Trzy dni wcześniej przeszedłem poważną operację i mimo to pojawiłem się na stadionie.

Wątpliwości związane z projektem to jedno. Od pewnego czasu kontrowersje budzą także finanse. Poznańscy radni zlecili nawet wykonanie audytu.
Nie jest to pierwszy taki przypadek. Kontrolowali nas urzędnicy miejscy, Urząd Zamówień Publicznych, a także NIK. Nieprawidłowości nie stwierdzono.

Suma, jaką zapłacono za projekt, może jednak wprawiać w osłupienie. Czy to prawda, że całość kosztowała około 30 mln zł?
To prawda, jednak taki projekt to ogromne koszty. Nad całością momentami pracowało nawet 200 osób. Jestem wyłącznie autorem koncepcji. Za wszystko płacimy sami. Badania geologiczne, rzeczoznawcy czy operaty środowiskowe. To gigantyczne pieniądze.

Czy w umowie z miastem był zapis o karach umownych? Oddanie projektu I trybuny przesunęło się o niemal 7 miesięcy.
Z naszej winy nic się nie opóźniło. Dlatego nie mogło być mowy o karach umownych.

Przy okazji budowy stadionu naliczono Panu w ogóle jakąś karę?
Kilka dostaliśmy. Najwyższa z nich to 50 tysięcy złotych.

A czyją własnością jest projekt? To budziło spore emocje wśród radnych. Podobno to firma MCS, a nie miasto Poznań, które za niego płaci.
Właścicielem jest miasto. Jak komuś się nie chce czytać umowy, to można mówić różne rzeczy. Ja przekazuję dokumentacje, by miasto mogło wybudować stadion jednorazowo. Gdyby chciało sprzedać projekt innemu podmiotowi, to takiej możliwości absolutnie nie ma. Niektórzy radni zarzucali mi, że brałem pieniądze za udostępnianie wizualizacji. To totalne bzdury.

Pana oponenci twierdzą też, że pańska firma MCS powstała w związku z chęcią projektowania stadionu w Poznaniu. Została ona zarejestrowana w 2002 roku, czyli na 3 miesiące przed rozstrzygnięciem przetargu. Jak to się stało, że firma bez doświadczenia zdobyła intratne zlecenie?
MCS powstał, by projektować duże nietypowe konstrukcje. Terminy faktycznie tak się zbiegły, jednak wcześniej, pod innym szyldem, wybudowaliśmy np. halę we Włocławku. Mieliśmy duże doświadczenie, choć jako firma byliśmy bardzo młodzi.

Czyli to przypadek, że młode biuro zdobyło zamówienie, które ostatecznie wyniosło około 30 mln zł?
Pierwszy przetarg opiewał na znacznie niższą kwotę. Dostaliśmy kontrakt w systemie - zaprojektuj i wybuduj. A to pociągnęło za sobą kolejne umowy. Nie było jednak mowy o żadnej wyłączności.

Nie ma Pan sobie nic do zarzucenia w związku z tą inwestycją?
Absolutnie.

Skąd zatem tyle głosów krytycznych pod Pana adresem?
Jako poznaniak od kilku pokoleń czuję się z tym źle. Z jakichś powodów to mnie personifikuje się z całym złem, które podobno dzieje się wokół stadionu. Mnie się oskarża, że coś na stadionie przecieka. Jako projektanci odpowiadamy za stadion przez 10 lat. I jesteśmy zupełnie spokojni. Wszyscy chcą, bym był odpowiedzialny za wszystko. Za krany i ubikacje też. Tymczasem to także zależy od wykonawcy. Powiem szczerze, że jak mi dach przecieka, to biorę dekarza, a nie projektanta.

Rozmawiali: Rafał Cieśla i Maciej Roik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski