Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po dopalaczach może być więcej tragedii

Agnieszka Smogulecka, EM
Tragedia, która tydzień temu rozegrała na osiedlu Jana III Sobieskiego, nie schodzi z ust poznaniaków. 33-latek przyznaje, że zażył dopalacze, a później zabił matkę. Dowiedzieliśmy się, że w czasie, gdy jedni policjanci szukali zabójcy 57-latki z Piątkowa, inni ratowali poznaniaka, który po dopalaczach chciał się rzucić z okna bloku na Grunwaldzie.

W sobotnie popołudnie mundurowi zostali wezwani w okolice ul. Arciszewskiego. Na parapecie okna na 6. piętrze zobaczyli trzydziestokilkuletniego mężczyznę. Krzyczał, trudno było nawiązać z nim kontakt. Wezwano strażaków. Negocjator wszedł do kosza na drabinie, podniesiono go, by mógł porozmawiać z desperatem. Jednocześnie pochwycono mężczyznę z parapetu i wyważono drzwi do mieszkania (były zabarykadowane). Mężczyzna był silnie pobudzony, trafił na odtrucie. Policjanci ustalili, że regularnie zażywał dopalacze. Nie jest wykluczone, że to właśnie te środki doprowadziły go na skraj wytrzymałości. Dwa lata temu bowiem także próbował popełnić samobójstwo - rzucił się wtedy z okna bloku przy Palacza, doznając poważnych obrażeń.

Mieszkaniec Grunwaldu skierował agresję przeciwko sobie, 33-latek z Piątkowa - przeciwko innym. Przez dopalacze (choć był pracownikiem fizycznym, ostatnio na L-4, wydawał na nie nawet 600 zł dziennie) rozstał się z żoną. Wprowadził się do matki, ale ona też nie tolerowała zażywania tych substancji. Wreszcie, jak sam przyznał - będąc pod ich wpływem, zabił matkę i ukradł jej biżuterię sądząc, że jest cenna. Gdy został ujęty w Szczecinie był tak odurzony, że niemal nieprzytomny.
Krzysztof M. nie pierwszy raz znalazł się na pierwszych stronach gazet. W 1999 roku zabił mieszkającą na Łazarzu babcię.

- Z naszych materiałów wynika, że ukradł jej pieniądze. Uderzył kobietę drzwiami, a później przydusił kocem - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Przyczyną jej śmierci było uduszenie, mężczyzna został oskarżony o zabójstwo. Sąd uznał jednak, że mógł przypuszczać, że babcia straciła przytomność, a nie, że nie żyje i zmienił kwalifikację na rozbój i nieumyślne spowodowanie śmierci.

- Zawsze był dziwny, "pusty w środku", nieobliczalny. Budził w nas niepokój - mówią dawni znajomi z osiedla. - Nie miał oparcia w bliskich. Czasem dręczył słabszych, ale gdy ktoś mu się postawił od razu ustępował. Gdy wyjechał do Niemiec, zarobki tracił na telefoniczne rozmowy z kolegami, jakby oni byli mu najbliżsi. Później wpadł w narkotyki - zdaniem kolegów, to właśnie przez nie zabił babcię. Ponoć nie płacił dilerom. Po osiedlu ciągle krąży pogłoska, że po zabiciu babci spłacił długi i pojechał z kolegami nad jezioro. Nie był poruszony ani zdenerwowany. - Jeśli znów zabił, oprócz więzienia należy mu się pomoc lekarska - mówią. Dodają, że przez lata, gdy był w więzieniu, czekała na niego jego obecna żona. Ale znów wpadł w kłopoty - tym razem przez "legalne narkotyki".

Zdaniem śledczych przez dopalacze może dojść jeszcze do wielu przestępstw. Od lat notują, jakie czyny popełniono pod wpływem alkoholu czy narkotyków, teraz dojdzie kolejna rubryka. Znalazłaby się w niej sprawa 22-latka ze Zdun. Będąc pod wpływem alkoholu i dopalaczy uszkodził 7 aut i wybił szybę w drukarni. Gdy wytrzeźwiał nie umiał wytłumaczyć swojego zachowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski