Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wielkopolsce detektywi ścigają złodziei prądu

Andrzej Janas
Jednym z zadań  Kazimierza Foltyniewicza z Enea jest  wykrywanie  nielegalnych  podłączeń
Jednym z zadań Kazimierza Foltyniewicza z Enea jest wykrywanie nielegalnych podłączeń Janusz Romaniszyn
Złodzieje prądu to niby nic nowego, ale jak się dowiedzieliśmy Enea traci przez nich dziesiątki milionów złotych.

- Niedawno inkasenci weszli przypadkiem do mieszkania, które nie znajdowało się w naszej ewidencji - opowiada Michał Krzeski, pracownik z Enea Operator. - Ku zdziwieniu zauważyli na ścianie licznik. Klient przyznał, że urządzenie kupił na... Bema od Rosjan.

Innym razem dwóch inkasentów stojąc na półpiętrze kamienicy na Wildzie zauważyło, że z jednego z mieszkań wyszedł mężczyzna w szlafroku, podszedł do szafki energetycznej na korytarzu i zaczął majstrować przy liczniku. Nie miał własnego i pod wieczór podłączał swoje mieszkanie pod licznik obsługujący klatkę schodową.

- Namierzyliśmy też klienta, który ciągnął prąd z korytarzowego licznika do mieszkania za pomocą grubego drutu, bez izolacji - dodaje Michał Krzeski. - Jak mówił połączenie zrobił z wieszaków na ubranie.

Dobrze sprawdzają się energetyczni "detektywi". Jeden z kontrolerów wykrył w ubiegłym roku około 250 przypadków nielegalnego poboru.

- Każdy z nich zgłaszamy do organów ścigania - mówi Aleksander Wilski, dyrektor departamentu sprzedaży Enea Operator. - Sądy są też coraz surowsze wobec sprawców takich kradzieży.
Niedawno w Wałczu kilka osób przez trzy miesiące sprzątało miasto, bo sąd wydał taki wyrok za kradzież energii. W Gryficach udowodniono jednemu z mieszkańców kradzież prądu za prawie 9 tysięcy złotych. Skazano go na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Miał szczęście, bo za kradzież prądu grozi nawet 5 lat więzienia.

W pierwszym półroczu 2010 roku w Rejonie Dystrybucyjnym Poznań (terytorialnie pokrywa się z dawnym województwem) przeprowadzono 1896 kontroli a wykryto podczas nich 269 nielegalnych podłączeń (w 2009 roku złapano 615 złodziei prądu). Najczęściej złodzieje (36 proc.) stosują tak zwaną wcinkę, czyli podłączają się do prądu przed licznikiem. 28 procent, czyli 126 przypadki, polegały na ingerencji w licznik. Zwykle polega to na wywierceniu w liczniku dziurki i za pomocą szpilki czy drutu zablokowaniu obracającej się tarczy. Najnowszym orężem w walce z wielbicielami precyzyjnego wiercenia jest licznik elektroniczny, w jego przypadku ingerencja mechaniczna jest niemożliwa.

Coraz mniej chętnie stosowany jest popularny przed laty magnes neodymowy (wykryto "tylko" 61 takich przypadków). Magnes okazał się bowiem bronią obosieczną. Odnotowano wiele przypadków odwrotnego efektu, polegającego na tym, że licznik kręcił się siedem razy szybciej. Spora część przypadków (27 proc.) nielegalnego poboru prądu dotyczy klientów, którzy licznika już nie mają i nie figurują w rejestrach energetyków. W pierwszym półroczu tego roku wykryto w RD Poznań 153 takie sytuacje. Bywa, że kontrolerzy zaskakiwani są pomysłowością, ale i często bezmyślnością złodziei.

Na naszych rachunkach za prąd jest kilka pozycji, m.in. opłaty abonamentowej, dystrybucyjnej i systemowej. Powinna być jeszcze jedna, z sumą, którą płacimy za... złodziei prądu. Na pewno byłaby to znacząca pozycja, bo każda grupa energetyczna traci rocznie na tym procederze przynajmniej kilkadziesiąt milionów złotych. W przypadku poznańskiej Enei to kwota sięgająca 60 milionów złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski