Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Destylarnia patriotyzmu imienia Jurka Owsiaka

Marcin Kostaszuk
Znak firmowy Woodstocku, czyli kąpiele błotne. Tym razem także pod sceną
Znak firmowy Woodstocku, czyli kąpiele błotne. Tym razem także pod sceną F. Springer
100, 150, 250 tysięcy? A któżby to policzył - nie ma żadnych bramek, biletów, obowiązku meldowania się, a prośba o zabranie dowodów osobistych to tylko prośba. Czyżby wielkie święto anonimowości? Nic bardziej błędnego.

Zbierające na piwo chłopaki z Trójmiasta, zanim wyłożą swą prośbę, najpierw zainteresują się moją koszulką (skąd ten słoń?), a gdy usłyszą, że jestem z Poznania, zaraz znajdują kilka pozytywnych skojarzeń. - To co Marcin, może pójdziesz z nami? - zapraszają, gdy w końcu dorzucam się do tego piwa. Wieczorem spotkamy się znów - tym razem pod sceną, gdy gdańszczanie będą z dumą przyznawać się do regionalnego pokrewieństwa z uwielbianym tu death-metalowym Vaderem. Wprawdzie zespół pochodzi z Olsztyna, ale niech im będzie...

Po upalnym, ale zakończonym ulewą i błotnymi kąpielami pod sceną piątku, w sobotę Woodstock jest dziwnie nieruchawy. Między namiotami ktoś gdera nawet na niskie ciśnienie, co w zestawieniu z nastoletnim wiekiem gderającego robi śmieszne wrażenie.
Scena, za sprawą scenograficznych sztuczek przypominająca Partenon, rusza dopiero o 16, ale też na pół gwizdka, bo Niemców z zespołu Thee Flanders wyróżniają tylko pokiereszowane twarze. Wyglądają, jakby uciekli z planu horroru, co nijak się ma do ich w sumie lekkiej i nieszkodliwej na nerwy muzyki. Potem jest już lepiej, choć goście z zagranicy - nawet tak rozbrykani jak włoscy reggaeowcy z Good Vibe Styla - w końcu przegrywają z gospodarzami. Ale kto oparłby się nieśmiertelnemu urokowi refrenu "Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki - całować chcę".

Pomysł zaproszenia tenorów z Wiesławem Ochmanem na czele był tak dziwny, że aż udany, o czymś zaświadczyłby choćby chłopaczek, który w trakcie wspomnianego szlagieru, biegał w tłumie, nadstawiając policzek blondynkom i brunetkom. Sam 71-letni maestro Ochman już rano stał się ulubieńcem publiczności, gdy o początku swej kariery mówił: "W dzieciństwie chciałem być furmanem. Ale, jak wiecie, konie wyszły z mody".

Swe zadanie dobrze wykonali wykonawcy z długim stażem - klasę potwierdziły Daab, Świetliki, Closterkeller, Vader i oczywiście poznaniacy z Acid Drinkers, którzy otwierali niedzielną odsłonę imprezy na dużej scenie. Rewelacją był piątkowy występ Karbido - wyobraźcie sobie występ, którego czterej bohaterowie korzystają tylko ze... stołu. Połączone siły stolarzy, lutników i muzyków sprawiły, że mebel stał się instrumentem. Jeśli organizatorzy chcieli zaskoczyć publiczność, to udało się im za sprawą tenorów i właśnie Karbido. Trudno też nie docenić grupy Tribe After Tribe z RPA, która ze swym nieprzesadnie ciężkim, ale hipnotyzującym rockiem trafiła idealnie w moment nastania piątkowej nawałnicy. W tym momencie fotografowie zrobili chyba jednak więcej zdjęć ubłoconej w jednej chwili młodzieży pod sceną, niż skupionym na scenie świetnym muzykom...

Krzysztof Dobies, rzecznik prasowy Przystanku Wood-stock, nie omieszkał jeszcze przed imprezą lekko postro-fować mnie za sugestię, że festiwal w Kostrzynie jest "coraz mniej muzyczny". Pamiętając Przystanki z końca lat 90. trudno nie powstrzymać się jednak od refleksji, że muzyka odgrywa tu dziś mniejszą rolę, niż kiedyś. Dlaczego? Bo publiczność ma po prostu większe pole zainteresowań - zawsze jest dokąd pójść na spacer: a to do krisznowców, a to na wzgórze Akademii Sztuk Przepięknych, a to do Hindusów, cierpliwie pokazujących swą kulturę. Albo po prostu na zakupy w tych śmiesznych kramikach z koszulkami, ozdóbkami i jedzeniem na każdą kieszeń.

Pisząc o atmosferze woodstockowego miasteczka można się tylko powtarzać. Jak co roku dominuje życzliwość i nikomu nieszkodząca wolna ekspresja, w rodzaju zakładania z puszek długiego węża, z którym można potem zapuścić się pod samą scenę. Wszystko jest jak zwykle, nawet Jurek Owsiak chrypnie (tak jak zawsze) w połowie drugiego dnia. Częściej wtedy oddaje głos swym gościom, nawet tak nieoczekiwanym jak dowódca 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.

Woodstock trochę baranieje - wokół królują znaczki z pacyfą, a tu ze sceny płynie zachęta do wstępowania do zawodowego wojska?
- Osobiście nie wiem, co robimy w Iraku, ale nasi żołnierze wykonali tam swoją robotę jak trzeba. A czy przyjmiecie ich zachęty, to jest wasz wybór - wygładza trochę tę promocyjną propagandę Jurek Owsiak, któremu wojsko pomaga od początku w organizacji Przystanku. Pod sceną dezorientacja - gwizdy pomieszane z pojedynczymi oklaskami.

O tym, że muzycy wcale nie mają monopolu na role gwiazd Przystanku, przekonują też spotkania w Akademii Sztuk Przepięknych. Cisza i skupienie panuje podczas wizyty Kesang Takli, przedstawicielki rządu tybetańskiego. Jej opowieść o kraju, zniewolonym przez inny, nieodporny na jakiekolwiek naciski kraj, zostawia w słuchaczach raczej przygnębiające wrażenie. Odwrotnie jest w przypadku profesora Balcerowicza, który tryska pozytywną energią. U młodszych słuchaczy wesołość wzbudza zdanie "Mam zasadę: nie przepracowywać się" i definiuje to liczbą 13 godzin dziennie. Starsi się nie śmieją, oni już znają realia.

Przystanek Woodstock pod kierownictwem 55-letniego Jurka Owsiaka wyrasta powoli ze swej kontrkulturowej kołyski i zarazem konfrontacji "młodzi kontra starzy". Staje się raczej filtrem, który dla swych bywalców destyluje propozycje najbardziej pozytywne i wzbogacające. Nie tylko muzyczne, także ideowe. Dzięki temu ten kilkudniowy świat zachowuje równowagę, staje się spójny i przyjazny. Ile z tej atmosfery zostanie w ludziach, gdy z pola pod Kostrzynem zniknie scena i ich namioty? Jurek ma nadzieję, że sporo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski