Coraz częściej polscy dystrybutorzy krótko po światowej premierze rozpowszechniają swoje filmy (z reguły te ambitniejsze) na kilku lub nawet jednej kopii, z reguły zaczynając podróż danego tytułu od kin w stolicy. Tymczasem widzowie z mniejszych miast, takich jak Poznań, muszą cierpliwie czekać.
"Zły porucznik", "Myśliwy", "Inferno - niedokończone piekło", "Wszyscy inni" - to cztery z dziesięciu filmów, które w miniony piątek weszły na ekrany poznańskich kin. Łączy je jedno - wszystkie pojawiły się u nas spóźnione. O ile na "Inferno" czekaliśmy zaledwie dwa tygodnie, o tyle niemiecki dramat "Wszyscy inni" miał swoją ogólnopolską premierę w połowie lipca. Skąd takie opóźnienia?
- Podstawową kwestią jest ilość kopii. Dystrybuujemy filmy niszowe, bardzo często pokazywane tylko na jednej kopii. Podróż takiego obrazu po Polsce zaczynamy zwykle od Warszawy, gdzie możemy liczyć na najwyższą frekwencję - opowiada Justyna Więckowska z AP Manana, dystrybutora "Myśliwego". Bardzo często dystrybutorzy filmów niszowych uzależniają daty premier w kolejnych miastach od frekwencji w tych, w których film był wyświetlany.
- My wypuszczamy nasze premiery najpierw do warszawskiego kina Muranów. Jeśli w danym tygodniu film "zaliczył" dużą średnią widzów na kopię, zwykle trzymamy go przez kolejny. Nie jest tajemnicą, że Warszawa ma w tej branży duży potencjał miasta. Gdy w Krakowie czy Łodzi na naszą premierę przychodzi około 300 osób w tygodniu, w Warszawie liczba ta wynosi około 800, 900, choć oczywiście nie jest to normą - mówi Małgorzata Kostro-Olechowska z Gutek Film. Wśród "gutkowych" premier z dużym opóźnieniem do Poznania lądowały przeboje festiwalu Era Nowe Horyzonty - "Głód", "Tlen", "Plaże Agnes" i "Las". Wciąż nie możemy doczekać się także "Buddenbrooków", którzy ogólnopolską premierę mieli dwa tygodnie temu.
- Czasem wypuszczamy film w kilkunastu kopiach, ale zdarzało się, że mimo to zyskiwał taką samą widownię, jak obrazy, rozpowszechniane na kilku. Przy "Buddenbrookach" byliśmy ostrożni i ograniczyliśmy dystrybucję do trzech kopii. Jedna z nich trafi do Poznania jeszcze we wrześniu - zapewnia Kostro-Olechowska.
Tymczasem nie wszyscy dystrybutorzy są na tyle elastyczni. Rozpowszechnianego przez Monolith "Złego porucznika" będzie można obejrzeć w kinie Apollo tylko w bieżącym tygodniu. Podobnie krótki staż w poznańskich kinach będzie mieć najprawdopodobniej thriller science fiction "Moon", który zobaczymy w tym miesiącu.
Zdarza się, że to kina nie chcą wyświetlać na swoich ekranach danego filmu. Tak stało się w przypadku dwóch tegorocznych premier firmy Imperial - Cinepix: "Fantastycznego Pana Lisa" i "Gentlemen Broncos".
- Filmy były wyświetlane na 5 kopiach, ale żadne z poznańskich kin nie było nimi zainteresowane - twierdzi Jacek Probulski z Imperial - Cinepix. W przypadku ekstrawaganckiej komedii "Gentlemen Broncos" kiniarze mieli nosa. Według portalu stopklatka.pl film w pierwszym tygodniu wyświetlania obejrzało w Polsce... 60 osób. Ale już na jedyny pokaz "Fantastycznego Pana Lisa" podczas jednego z Tanich Czwartków w kinie Muza biletów zabrakło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?