Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noworodek leżał wśród śmieci

Agnieszka Smogulecka, Agnieszka Świderska
Barbara znalazła dziecko wśród świeżych jeszcze śmieci; mogło urodzić się poprzedniej nocy
Barbara znalazła dziecko wśród świeżych jeszcze śmieci; mogło urodzić się poprzedniej nocy Agnieszka Świderska
- Tu jest dziecko. Ono nie żyje - mówiła roztrzęsiona kobieta, która zadzwoniła do dyżurnego pilskiej policji. 37-letnia Barbara z Nowego Dworu przeszukiwała wczoraj śmieci na komunalnym wysypisku w miejscowości Kłoda koło Piły. Natknęła się na martwego noworodka. Nikt nawet nie odciął mu pępowiny.

- Na początku myślałam, że to lalka, ale podświadomie wiedziałam już, że to jest dziecko - opowiada Barbara z Nowego Dworu. - Nie było niczym przykryte ani zawinięte. Leżało pod innymi śmieciami. Główkę miało już trochę zniekształconą od szczęk śmieciarki. Poza tym to był normalny, około 3-kilogramowy noworodek. Dziewczynka. Nie wiem, jaki potwór mógł zrobić coś takiego. Przecież to dziecko niczym nie zawiniło. Udusiłabym taką matkę. Każda kara będzie dla niej za mała.

To było około godziny 13.30. Chwilę później na wysypisku zaroiło się od policji. Funkcjonariusze byli wstrząśnięci widokiem leżących na hałdzie śmieci zwłok dziewczynki z widoczną już na pierwszy rzut oka pępowiną. Machina ruszyła natychmiast: wezwano prokuratora, medyka, dodatkowych policjantów, którzy od razu zaczęli przesłuchania.

A pytań mieli sporo. Kto pracował na wysypisku? Czy w pobliżu nie kręcił się ktoś obcy? Od kiedy hałda znajduje się w tym miejscu? Skąd zwożono na nią śmieci? Czy można ustalić, skąd konkretnie przywieziono kontener z odpadami, wśród których znajdowało się ciałko? W tej chwili bardziej prawdopodobne jest, że zwłok dziecka nie podrzucono na wysypisko, lecz do kontenera, a później, razem ze śmieciami przewieziono je do Kłody.

- To dziecko na pewno przyjechało w śmieciarce - twierdzi Barbara. - W tym miejscu, w którym je znalazłam, zrzucała dziś śmieci śmieciarka, która jechała od nas z Nowego Dworu, z Pokrzywnicy, może też z Szydłowa i Jaraczewa. Chodzę na wysypisko od dziesięciu lat. Nie jestem tu sama.

Wiemy, w jakie dni i skąd przywożą śmieci. Ale to wcale nie musiał być ktoś z wioski. Jaki problem wsiąść w samochód, wyjechać kilka kilometrów za Piłę i podrzucić dziecko do pierwszego pojemnika po drodze. To dziecko musiało urodzić się dzisiaj w nocy. Miało jeszcze takie miękkie ciało...

Czy żyło w chwili porodu, czy zostało zabite? Gdzie i kiedy urodziła matka? I wreszcie: dlaczego tak okrutnie potraktowała córkę? Wczoraj śledczy nabrali wody w usta. Więcej zapewne będzie wiadomo po sekcji zwłok.

Wszyscy są wstrząśnięci. Jedne rodziny przez lata czekają na dziecko, choćby adoptowane, inne mordują, choć nie ma problemów, by zostawić noworodka w szpitalu czy zostawić w oknie życia. Można wreszcie zrobić tak, jak kilka lat temu nastoletni poznaniacy: włożyli córeczkę do plecaka i poszli do kościoła Świętego Rocha. Tam zostawili dziecko. Płacz noworodka usłyszała kobieta, która przyszła się pomodlić.

W ciągu minionych lat było jednak w Wielkopolsce kilka dzieciobójstw. Tylko jedną mat-kę udało się odnaleźć. Chodzi o kobietę, która martwe dziecko w torbie wrzuciła w zarośla koło jednej z szamotulskich szkół. Brat kobiety rozpoznał torbę, którą pokazano w telewizji i zgłosił się na policję.

W listopadzie 2002 roku martwego noworodka, dziewczynkę, znaleziono na wysypisku śmieci w pobliżu Turku. Miesiąc później kloszard znalazł w kontenerze na śmieci na poznańskim osiedlu Armii Krajowej czarny, foliowy worek, a w nim - ciałko noworodka. W 2003 roku martwego noworodka znalazł kloszard w Kępnie, rok później makabrycznego odkrycia dokonano na wysypisku w Lulkowie. Na początku zeszłego roku ciałko martwego dziecka odnaleziono w kamieni-cy przy ulicy Kwiatowej w Poznaniu. Dziecko leżące na posadzce przy drzwiach znalazła przypadkowa kobieta. W tym roku ujawniono makabryczną zawartość szkolnej szafki, w której 18-letnia licealistka z Trzcianki ukrywała przez kilka dni zwłoki swojej córeczki. Nie wiadomo, czy jej nie zabiła, gdyż zwłoki znajdowały się już w takim stanie rozkładu, że biegli nie mogli jednoznacznie określić, czy dziecko urodziło się żywe, czy martwe.

- Sama mam czwórkę dzieci - mówi Barbara. - Miałabym urodzić piąte i co? Wyrzucić je na wysypisko? To prawda, że na wysypisku można znaleźć wszystko, ale to są śmieci. Nie można tak potraktować dziecka. Jak śmiecia.

Wczoraj na wysypisku oprócz aluminiowych puszek Barbara znalazła też książeczki dla dzieci. W bajkach nie ma złych matek, które wyrzucają swoje dzieci do śmietnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski