Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Właściciel firmy masarskiej skazany za kiełbasę z dzika

Barbara Sadłowska
Dzisiaj poznański Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok skazujący właściciela firmy masarsko-wędliniarskiej z Połajewa, który w 2006 roku zatruł przeszło sto osób zakażoną włośniami kiełbasą z dzika. Sławomir K. nie pojawił się na rozprawie odwoławczej. O uchylenie styczniowego wyroku Sądu Rejonowego w Obornikach walczył jego adwokat. Przyjechało natomiast kilkanaście osób, które zjadły kiełbasę.

- Nikt nie chciałby przejść tego bólu, cierpienia, miesięcy leczenia zapalenia wątroby - mówili, czekając na ogłoszenie werdyktu poznańskiego sądu. Zachorowali wiosną 2006 roku. Początkowo lekarze nie rozpoznali włośnicy. Leczyli ich na grypę.

- Dopiero jedna lekarka zaczęła podejrzewać, że to nie jest grypa. Do szpitala w Poznaniu szliśmy całymi rodzinami, córki, wnuki. Z Obornik, Trzcianki, Czarnkowa - wspominali poszkodowani. Większość z nich kupiła zakażoną wędlinę w jednym z dwóch firmowych sklepów Sławomira K. w Obornikach. Dziś mieści się tam cukiernia, ale oni jeszcze pamiętają plakat reklamujący kiełbasę z dzika. Kilogram kosztował 15 złotych 20 groszy. Tyle samo, co kilogram polskiej surowej. - Myśmy nie kupowali mięsa na bazarze, tylko w sklepie - mówili pokrzywdzeni. - Ludzi potruł z chytrości, bo pożałował na weterynarza.

Obornicki sąd, który skazał Sławomira K. na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 10 tysięcy złotych grzywny, ustalił, że przedsiębiorca przyjął dzika od Mariana G., przerobił i "oddał" w postaci 10 kilogramów wędlin. Resztę zagospodarował sam. Marian G., który podzielił się wędliną z rodziną i znajomymi. Tak zachorowało 20 osób. Kilkadziesiąt kolejnych zjadło kiełbasę ze sklepu.

- W swoim zakładzie Sławomir K. nie miał uprawnień do przerobu dziczyzny, czym powinny zająć się inne organy - stwierdził sędzia Tadeusz Jaworski. - Nie ulega też wątpliwości, że kiełbasa z dzika była sprzedawana w sklepie prowadzonym przez żonę oskarżonego. Sprzedawana i reklamowana. Można jedynie żałować, że prokurator nie zażądał zakazu prowadzenia przez oskarżonego określonej działalności gospodarczej i taka kara nie została orzeczona.

Poznański sąd stwierdził, że toczący się przez trzy lata proces w Obornikach był prowadzony rzetelnie. Kara, orzeczona wobec Sławomira K. za nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób, nie jest też zbyt surowa.

- Ten wyrok ułatwi państwu, jako powodom cywilnym, dochodzenia roszczeń, bo wina oskarżonego jest prawomocnie wykazana - stwierdził na koniec sędzia Jaworski.

- Żadne pieniądze nam zdrowia nie zwrócą, ale cieszę się, że przyjechałam do Poznania, żeby to usłyszeć - powiedziała jedna z pokrzywdzonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski