Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wągrowiec: Chcą, żeby lekarka stanęła przed sądem

Arkadiusz Dembiński
W Wągrowcu nie cichną skargi mieszkańców pod adresem jednej z lekarek miejscowego pogotowia. Potocznie nazwali ją wręcz "Aniołem Śmierci". - Miałam dziewiętnaście lat, kiedy przez błąd lekarza zmarła moja mama. W tym roku o mały włos straciłabym również ojca. I znowu przez zaniedbanie lekarskie - mówi zapłakana pani Magdalena z Wągrowca i dodaje, że znowu chodzi o cieszącą się złą sławą Jolantę Z.-S.

- Określenie "Anioł Śmierci", choć szokujące, niestety pasuje do tej kobiety. Niestety, ponieważ moim zdaniem taka osoba nie powinna w ogóle leczyć ludzi. Powiem więcej, ona nie nadaje się nawet, by leczyć zwierzęta - stwierdza stanowczo.

Dlaczego z ust młodej kobiety padają tak ostre słowa pod adresem lekarki? Pierwsza połowa maja tego roku, środa. Blisko 60-letni pan Zenon, mieszkaniec Murowanej Gośliny, który choruje na cukrzycę insulinozależną, a w ubiegłym roku przeszedł zawał i ma stendy [metalowe sprężynki zapobiegające nawrotowi zwężenia tętnicy - przyp. red.] odczuwa silne bóle w klatce piersiowej. Troskliwa córka postanowiła zabrać ojca do siebie, by się nim zaopiekować. Ten jednak czuł się coraz gorzej. Bóle się nasilały.

- Zadzwoniłam więc po wągrowieckie pogotowie i niestety, przyjechała ta wspomniana pani doktor. Zleciła tylko wykonanie badania poziomu cukru we krwi i EKG. Powiedzieliśmy jak tata jest schorowany, bał się, że to może być kolejny zawał. Po naszych naciskach pani doktor wzięła ojca na dwie godziny na izbę przyjęć. Nie zleciła jednak żadnych badań, tylko zaleciła zastrzyki przeciwbólowe - opowiada drżącym głosem córka. Pan Zenon pojechał do synów do Skoków, nadal jednak czuł się źle.

Rodzina poprosiła o pomoc znajomą pielęgniarkę, która gdy zobaczyła wynik badania EKG wykonanego w Wągrowcu, stwierdziła że wskazuje on co najmniej na stan... przedzawałowy! Dzięki jej staraniom chory i cierpiący mężczyzna trafił do szpitala w Kowanówku. - Życie i zdrowie taty nadal jest pod znakiem zapytania. Ma krytyczne zwężenie tętnicy głównej. Bardzo się o niego boję. Ale wreszcie zebrałam w sobie tyle sił, żeby o tym mówić i przestrzec innych. Nie mogę zrozumieć, dlaczego niby doświadczona lekarka zbagatelizowała stan zdrowia ojca, nie rozpoznała, co się dzieje, choć powinna. Okazuje się, że pielęgniarka ma większą wiedzę niż ona. Przecież ta kobieta prawie uśmierciła mi ojca - smutno podsumowuje pani Magda, przytulając do siebie pięcioletniego synka.

Także Agnieszka Kowalewska z Lechlinka pod Skokami winą za śmierć swojej matki obarcza lekarkę, które mimo wizyty nie zabrała jej matki do szpitala. Ta trafiła do szpitala dopiero po interwencji lekarza rodzinnego. Niestety, zmarła... Zarówno ona, jak i pani Magda są na tyle zdesperowane i stanowcze, że postanowiły założyć grupę osób poszkodowanych przez Jolantę Z.-S. Do obu kobiet już zgłosiło się parę osób. Sprawiedliwości chcą szukać przed sądem.

Władze szpitala w Wągrowcu bronią jednak swojej pracownicy. - Nie mieliśmy żadnych oficjalnych skarg na pracę tej lekarki. Uważam, że to bardzo doświadczony lekarz, który w większości przypadków stawia słuszne diagnozy. Wiadomo, że w pogotowiu nigdy diagnoza nie jest ostateczną, jest ona weryfikowana na oddziale, jednak jeśli chodzi o tę lekarkę, to jej podejrzenia często są potwierdzane. Wiadomo, że każdy może mieć swoje zdanie. O wielu lekarzach mówi się źle, jednak nie znaczy to, że są oni złymi lekarzami - przyznaje Jarosław Małecki, p.o. dyrektora szpitala w Wągrowcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski