Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice wysyłają skargi, bo mleko było za gorące

Paulina Jęczmionka
Kiedy dzieci narzekają, rodzice wysyłają skargi na opiekunów
Kiedy dzieci narzekają, rodzice wysyłają skargi na opiekunów fot. Robert Kwiatek
Do Kuratorium Oświaty wpływają skargi od rodziców niezadowolonych z pobytu ich dzieci na koloniach i obozach. Jednak zamiast informacji o prawdziwych uchybieniach, pod adresem organizatorów często kierowane są absurdalne zarzuty.

Za dużo zajęć sprawnościowych na obozie sportowym, brak zgody na samodzielne wyjście na dyskotekę, za dużo owoców w jadłospisie - to tylko niektóre przykłady skarg wpływających do Kuratorium Oświaty w Poznaniu. Rodzice, którzy wysłali swoje dzieci na kolonie, dzwonią, piszą, a nawet przyjeżdżają na miejsce wypoczynku.

Nie pomaga to, że co roku wizytatorzy kuratorium w ciągu dwóch miesięcy wakacji przeprowadzają około 200 kontroli miejsc, w których wypoczywają dzieci. Lustracje są wyrywkowe i niezapowiedziane. A wyniki tych, które przeprowadzono w tym roku, nie wykazują poważniejszych uchybień.

Najczęstszym błędem jest brak uzupełnianej na bieżąco dokumentacji przez wychowawców. Jednak okazuje się, że poza planowymi kontrolami, wizytatorzy muszą odwiedzać miejsca, w których odbywają się kolonie i obozy, bo tego chcą rodzice. - Jeśli do kancelarii kuratorium zostanie zgłoszona skarga dotycząca naszego województwa, wizytatorzy przeprowadzają kontrolę danego obiektu - tłumaczy Dorota Śliwińska, rzecznik Kuratorium Oświaty w Poznaniu. - Ale bardzo często wcale nie są one potrzebne.

Zarzuty rodziców nierzadko sięgają bowiem granic absurdu. Skargi najczęściej dotyczą organizacji wypoczynku oraz wychowawców. Rodzice żalą się kuratorium, że opiekunowie nie pozwalają kupować dzieciom chipsów i namawiają je do jedzenia owoców.

Nie podoba się im także to, że ich 17-letnia pociecha nie może "legalnie" palić papierosów. A zdarza się i tak, że rodzic nagle przyjeżdża na miejsce wypoczynku dziecka i chce zabrać je do domu. I choć nie podaje konkretnych zastrzeżeń, potem domaga się zwrotu pieniędzy za wyjazd.

- Rodzice często po prostu nie czytają dokładnie programu obozu czy kolonii, a potem dziwią się, że wychowawcy wymagają od dziecka na przykład udziału w określonych zajęciach - mówi Dorota Śliwińska.

Absurdalne skargi docierają także do Wielkopolskiej Izby Turystycznej. Jako przykład można wymienić chociażby skargę rodziców, których dzieci wypoczywały w Kołobrzegu - mleko w stołówce było gorące i dzieci mogły się poparzyć.

- Znam też przypadek, w którym rodzice zarzucili organizatorom wycieczki do Egiptu, że ich 16-letnia córka zaszła w ciążę, bo kąpała się w basenie z Arabami - opowiada Włodzimierz Kolat, prezydent WIT.
Bywa i tak, że skargi są uzasadnione. I wtedy można domagać się odszkodowania. Jednak wobec absurdalnych skarg biura podróży są bezradne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rodzice wysyłają skargi, bo mleko było za gorące - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski