Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa ustawa na razie nie chroni w pełni przed biciem

Paulina Jęczmionka, Agnieszka Smogulecka
Dzieci będące ofiarami przemocy mają być chronione m.in. dzięki wyrzuceniu sprawcy z domu
Dzieci będące ofiarami przemocy mają być chronione m.in. dzięki wyrzuceniu sprawcy z domu fot. Arkadiusz Gola/Polskapresse
W Wielkopolsce skala przemocy domowej jest ogromna. W ubiegłym roku policjanci przeprowadzili tu ponad 22,5 tys. interwencji domowych. W 8300 przypadkach, głównie w miastach, stwierdzili, że w domach dochodzi do bicia i maltretowania. Liczbę takich tragicznych sytuacji miała ograniczyć nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Jednak większość jej wprowadzonych ostatnio zapisów pozostaje wciąż tylko na papierze.

Przykłady dramatów w czterech ścianach można mnożyć. W 2007 roku mieszkaniec Wolsztyna został skazany na rok więzienia w zawieszeniu za znęcanie się nad żoną i czworgiem dzieci. Sąd nie podjął jednak decyzji o odseparowaniu sprawcy od ofiar. Kobieta nie mogła więc wrócić do wspólnego domu. W Lesznie w 2009 roku przed sądem stanął 51-letni mężczyzna - ojciec dwóch chłopców. Jego żona po dziesięciu latach przerwała powtarzającą się prawie każdego dnia gehennę.

Mężczyznę oskarżono o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad rodziną. Z kolei w lipcu tego roku 41-letni mieszkaniec powiatu krotoszyńskiego usłyszał zarzut znęcania się nad żoną i trojgiem dzieci. Grozi mu pięć lat więzienia.

- Ze zjawiskiem przemocy w rodzinie można spotkać się we wszystkich grupach społecznych - mówi Alicja Godyla-Jasicka z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Zazwyczaj jest to problem ukryty i ofiary przez wiele lat znoszą agresywne zachowania sprawców. W takich rodzinach pojawia się strach, zanik więzi emocjonalnych. Brak reakcji ze strony najbliższego otoczenia prowadzić może do tragedii.

Znowelizowana ustawa ma im zapobiec. Lecz choć przepisy zakazały bicia dzieci, stworzyły możliwość odebrania ich rodzicom, którzy stosują przemoc, a także możliwość odseparowania sprawcy od ofiar, na realne działanie nowego prawa ofiary domowych katów będą musiały jeszcze poczekać.

Zadaniem każdej gminy stało się opracowanie programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie oraz utworzenie specjalnych zespołów interdyscyplinarnych. To właśnie te zespoły mają pomagać rodzinom zagrożonym przemocą. Do ich zadań należą m.in. interwencje w domach, w których członkowie rodzin są bici. Dotychczas takimi sprawami zajmowali się przede wszystkim pracownicy socjalni. Od 1 sierpnia mają oni działać wspólnie z kuratorami sądowymi oraz przedstawicielami policji, oświaty, ochrony zdrowia i organizacji pozarządowych. Na razie jednak takich zespołów nie ma. Gimny nie wydały jeszcze uchwał określających sposób ich powołania.

- Działania mające na celu przeciwdziałanie przemocy w rodzinie prowadzimy w Poznaniu od dawna - zapewnia Rafał Łopka z biura prasowego urzędu miasta. - Teraz, w związku z nową ustawą, trzeba je po prostu sformalizować. Jednak nie udało nam się tego zrobić ze względu na okres urlopowy. Spotkania dotyczące powołania zespołu interdyscyplinarnego rozpoczniemy we wrześniu.

Tymczasem, żeby grupa specjalistów mogła sprawnie działać, potrzebne jest też rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące tzw. Niebieskiej Karty. Jest to formularz, którego wypełnienie rozpoczyna procedurę pomocy stosowanej w rodzinie dotkniętej problemem przemocy.

- Nowa Niebieska Karta ma wejść od stycznia 2011 roku - tłumaczy Lidia Leońska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. - Do tego czasu wiele się nie zmieni. Będziemy pomagać rodzinom w ramach procedur stosowanych dotychczas.

Twórcy nowych przepisów uważają, że ustawa w znaczny sposób wzmacnia ochronę nie tylko dziecka, ale i dorosłej ofiary przemocy, bo wprowadza zapis o możliwości odizolowania od niej sprawcy. Ale specjaliści mówią, że to żadne novum.

- Aby odizolować sprawcę przemocy od ofiary, prokurator może wydać zakaz zbliżania się i to jest stosowane od dawna - przypomina Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Teraz jednak to sąd rodzinny może orzec o zakazie zbliżania się do pokrzywdzonego. I jeśli sprawca nie będzie się do tego stosował, może na trzy lata trafić do więzienia.

Jednak w Wielkopolsce jak dotąd odnotowano tylko jeden przypadek odizolowania spraw-cy przemocy na podstawie nowych przepisów. Zakaz zbliżania zastosowano wobec mieszkańca Piły, który rozwiedziony z żoną nadal znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie.

- Jest za wcześnie, by mówić o efektach - uważa Agnieszka Kozłowska-Raczejwicz, poznańska posłanka PO. - Do podania konkretnych liczb potrzeba miesięcy, a nawet lat. Teraz możemy za to mówić o zmianach świadomościowych i edukacyjnych, jakie nastąpiły podczas dyskusji nad nowelizacją.

Na razie potrzeba miesięcy, by nowe przepisy w ogóle zaczęły być w pełni stosowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski