Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwałciciel z Holandii chciał pracować ze studentkami?

Paulina Jęczmionka
Na holenderskiej stronie internetowej crime site opisane są czyny Johana S., za które został skazany
Na holenderskiej stronie internetowej crime site opisane są czyny Johana S., za które został skazany fot. www.crimesite.nl
Johan S., nazywany przez holenderskie media "gwałcicielem valium", podając się za doktoranta Uniwersytetu Amster-damskiego, nawiązał kontakt ze studentami z Poznania. Podając fałszywe dane, namawiał, głównie kobiety, do pracy w Holandii. U kilku dziewczyn mieszkał. Kiedy studentki poznały jego prawdziwe nazwisko, okazało się, że mężczyzna był skazany za gwałty.

Johan S. pojawił się w Poznaniu w maju. Z relacji kobiet, które miały z nim kontakt, wynika, że mężczyzna zamieszczał ogłoszenia w internecie i akademikach. Poszukiwał w nich studentów, którzy pomogliby mu przeprowadzić badania do pracy doktorskiej. Początkowo mieszkał w jednym z poznańskich hosteli. Jednak kiedy został z niego wyrzucony, według relacji poznańskich studentek, wykorzystał Couchsurfing - portal, na którym ludzie z całego świata wzajemnie oferują sobie darmowe noclegi. Studentki twierdzą, że Johan S. założył na Couchsurfingu fikcyjny profil. I jako Michiel Sandt, miał szukać noclegu.

- Michiel napisał do mnie, że poszukuje noclegu, bo nie znalazł miejsca w hostelu - opowiada prosząca o anonimowość studentka z Poznania. - Podczas pobytu nie sprawiał kłopotów. Moje zdziwienie budziły tylko mało składne opowieści o pracy doktorskiej.

Mężczyzna miał opowiadać studentce, że pisze pracę na temat życia polskich studentów w akademikach. Nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego wybrał taki temat, ani z jakiej literatury korzysta.

Sandt mieszkał u studentki kilka dni. Kiedy się wyprowadził, zgodnie ze zwyczajem panującym na Couchsurfingu, dziewczyna dodała na jego profilu pozytywny komentarz.

- Odezwało się do mnie wtedy kilka dziewczyn, informując, że ten mężczyzna wcale nie nazywa się Sandt - mówi studentka. - Kiedy wpisałam w internetową wyszukiwarkę jego prawdziwe nazwisko, doznałam szoku. Okazało się, że o Johanie S. pisały holenderskie media. Zamieszczały też jego zdjęcia. I to był właśnie ten mężczyzna, który u mnie mieszkał.

Do dziewczyny napisały inne studentki z Poznania. U niektórych Johan S. miał nocować, inne poznały go poprzez ogłoszenie o badaniach do pracy doktorskiej. Jedna z nich miała natrafić na prawdziwe dane mężczyzny, kiedy kopiowała materiały z jego nośnika danych. Po sprawdzeniu, że Johan S. nie jest wcale doktorantem z Amsterdamu, zawiadomiła policję.

- Studentka poinformowała nas o Holendrze, który, podając fałszywe dane, miał proponować dziewczynom pracę badawczą w Holandii - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu. - Policjanci pojechali do hostelu, w którym mężczyzna mieszkał. Podczas wylegitymowania podał już prawdziwe dane. Jednak i w hostelu, i w kontaktach z innymi osobami posługiwał się fałszywym nazwiskiem. Skontaktowaliśmy się z holenderską policją. Ta poinformowała nas, że mężczyzna był notowany za przestępstwa na tle seksualnym.

Jednak policja nie mogła zatrzymać Johana S., bo nie był on poszukiwany. Poza tym, w świetle prawa nie popełnił przestępstwa, bo nie posługiwał się fałszywymi dokumentami.

Studentki postanowiły jednak ostrzec inne osoby. O sprawie Johana S. informowały na portalu Facebook i Couchsurfing. Ale zrezygnowały z tego, kiedy na profilu jednej ze studentek pojawił się negatywny komentarz od Michiela Sandta. Mężczyzna pisał po polsku, że dziewczyna "publikuje w inernecie nieprawdziwe i nie- poparte żadnymi dowodami w postaci dokumentów czy wyroków sądowych informacje na temat Johana F. S.". Mężczyzna powołał się w komentarzu na Ewę Grandowicz-Szymańską - adwokata ze Szczecina. Kobieta w rozmowie z "Polską Głosem Wielkopolskim" potwierdziła, że Johan S. był w jednej sprawie jej klientem. Ale nie znała nazwiska Michiela Sandta, czyli tego, na którego profilu pojawił się komentarz z jej nazwiskiem.

Studentki usunęły wszystkie wpisy na temat Johana S. Dziś wiele z nich nie chce na ten temat rozmawiać. Tłumaczą, że Johan zna ich nazwiska, adresy, numery telefonów. I po prostu się boją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski