Jacek P., syn jednego ze znanych i cenionych mieszkańców miasta, nie żyje. Co prawda mężczyzna nie mieszkał już w Gołańczy, ale tam wszyscy go znali, tam się wychował, chodził do szkół. Do dziś mieszkają tam jego rodzice. Trzydziestoparoletni Jacek P. jest żonaty, ma trzy córki.
Informację o tragicznym wydarzeniu obwieściły gołańczanom liczne klepsydry, które zawisły na tablicach, słupach i drzewach w całym mieście.
Jeszcze tego samego dnia, ledwie kilka godzin później, mieszkańcy Gołańczy przeżyli kolejny szok. Ten, który miał już nie żyć, o którego zbliżającym się pogrzebie informowały wszechobecne nekrologi, pojawił się... osobiście na ulicach miasta!
- Jacek sam zaczął zdzierać te nekrologi. Chodził od jednego do drugiego słupa i zrywał - tłumaczy jeden z mieszkańców.
- Trzeba przyznać, że ktoś zadał sobie naprawdę dużo pracy. Te nekrologi wisiały w całym mieście. Przy kościele, na rynku i na osiedlach - wyjaśnia pani Joanna.
W Gołańczy aż huczy od plotek.
- Kto to powiesił? Po co? Czy to tylko głupi żart? A może poważna groźba? - zastanawiali się mieszkańcy .
Więcej w poniedziałkowym wydaniu Polski Głosu Wielkopolskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?