O ludziach, którzy wczoraj chcieli walczyć "w obronie krzyża" powiedziano już wczoraj wszystko. Że to ekstremiści, fundamentaliści, ludzie nawiedzeni, oszołomy. Ja w telewizyjnych relacjach dostrzegałem rodzaj religijnej ekstazy, która jak nic przypominała zachowania dawnych biczowników. Przerażające tym bardziej że... nie ma czego, kogo ani jak bronić. Ani przed kim. A jednak.
Krzyż w Polsce stoi na każdym zakręcie, na każdej ulicy, wisi w każdej szkole i w niemal każdym domu. Trudno więc mówić, że jest prześladowany. Nikt pewnie nie obraziłby się, gdyby zdemontowano krzyż, jeśli zechciałbym go ustawić samowolnie na poznańskim rondzie Kaponiera. Bo to żaden symbol.
W przypadku krzyża przed Pałacem wszystko poszło nie tak. Nie tak, bo o jego usunięciu powiedział prezydent elekt, który nie w smak sporej części z tych, którzy na przemian z "brońmy krzyża" skandowali nazwisko jego kontrkandydata. Nie tak, bo zawarto porozumienie z tymi, którzy krzyż stawiali, a nie zawierano z tymi, którzy się pod ideę krzyża podpięli.
Na tak jest decyzja, żeby wczoraj jednak tego krzyża nie przenosić. Jeszcze nam "męczenników spod krzyża smoleńskiego" brakuje. Wystarczy, że wczoraj w tłumie ktoś krzyczał o katastrofie pod Smoleńskiem: to morderstwo pozostaje wciąż niewyjaśnione. Morderstwo? Dla niektórych każdy argument, z którym się nie zgadzają, jest zły. Każda namiastka podejrzeń jest zaś dowodem niepodważalnym.
Czy tu naprawdę warto rozmawiać? Obawiam się, że tak. Choć sam nie czułbym się na siłach rozmawiać, bo niezwykłej cierpliwości trzeba, aby dojść do porozumienia tam, gdzie jedna strona porozumienia nie chce, bo drugą o szatańskie działania oskarża.
Czy Polska znów się podzieliła? Nie sądzę. Myślę, że ludzie, którzy wczoraj chcieli bronić krzyża w imię Kościoła - którego to Kościoła notabene słuchać jednak nie chcieli - są w sporej mniejszości. Z takimi ludźmi trzeba obchodzić się z delikatnością, powagą, potakiwać nawet, choć oczywista oczywistość jest widoczna jak na dłoni.
Bo widzicie... mimo że są ludzie, którzy absolutnie nie zgadzają się z tym, że inni nie podzielają ich zdania, większość powinna szanować ich prawo do takiego myślenia. Demokracja również dotyczy religii. I wykorzystywania symbolu religii pokoju w wojnie, której nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?