Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrona polityka zamieniona w cenzurę

Adam Pawłowski
W środę "Gazeta Wyborcza" opublikowała artykuł "Pomówieni przez gazety" autorstwa Piotra Żytnickiego. Powołując się na komunikat Obywatelskiej Komisji Dobrej Woli, działającej przy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, próbuje on udowodnić, że publikacje Krzysztofa Kaźmierczaka, które ukazały się w "Głosie Wielkopolskim" doprowadziły do zakończenia kariery politycznej Marcina Libickiego.

Po przeczytaniu artykułu poczułem się dotknięty. Nie dlatego, że Piotr Żytnicki pominął fragment komunikatu poświęconego mojej osobie a dokładnie komentarzowi z kwietnia ubiegłego roku. Napisałem wówczas, w odpowiedzi na zarzuty historyków broniących polityka, że lustracja powinna dotyczyć także tych, którzy głosili jej potrzebę ze względu na sens i metody realizacji, a oceną przeszłości pana Marcina Libickiego, w kontekście materiałów, jakie zostały odnalezione w archiwum IPN, powinno zająć się Biuro Lustracyjne. A może dlatego, że stwierdziłem, iż nie odmawiam zasług panu Libickiemu. Wiele miejsca poświęcaliśmy jego działaniom jako polityka PiS i eurodeputowanego, nadal prezentujemy jego poglądy dotyczące bieżących wydarzeń, o czym sam, choć nie wymieniając naszego tytułu, wspomina w wyżej wymienionym artykule.

Chodzi o dziennikarstwo, które jakby nie komentować środowej publikacji "Gazety" jest jej sensem. Panu redaktorowi Żytnickiemu życzę z całego serca, aby zrozumiał znaczenie słowa "pomówienie". Ważniejsze jest jednak to, aby pamiętał, że powoływanie się na różnego rodzaju komunikaty czy opracowania nie uprawnia dziennikarza do przemilczania faktów, o których - to tak na marginesie - informowała sama "Gazeta Wyborcza". Nie zwalnia także od dziennikarskiej rzetelności.

Gdyby redaktor Żytnicki sumiennie zajął się sprawą, zwróciłby uwagę na fakt, czy stanowiska OKDW wydano zgodnie z jej regulaminem. Mówi on o występowaniu do mediów o "przedstawienia materiałów, na podstawie których sformułowano sądy stanowiące przedmiot wyjaśnienia". Tymczasem komisja nigdy nie wystąpiła o to do nas i wydała zaoczny werdykt. Na tę istotną okoliczność zwrócił uwagę Krzysztof M. Kaźmierczak, udzielając odpowiedzi dziennikarzowi "Gazety Wyborczej". Pozostało to bez jakiejkolwiek reakcji.

Rok temu w alarmowym tonie "Gazeta" informowała, iż ustaliła, że o skreśleniu Marcina Libickiego z pierwszego miejsca na liście kandydatów na euro-posłów zdecydowały opinie historyków z Wrocławia przygotowane dla kierownictwa PiS. Teraz jednak stwierdza, zapominając o tamtych ekspertyzach, że to artykuły "Polski Głosu Wielkopolskiego" spowodowały, że polityk nie wystartował do europarlamentu.
Publikacja zarzuca nam złą wolę i bezpodstawność zainteresowania się przeszłością europosła. Tylko, że dokumenty budzące uzasadnione wątpliwości, co do charakteru kontaktów Marcina Libickiego ze służbami bezpieczeństwa w latach 60, istnieją. Gdyby nie istniały, to w katalogu osób publicznych IPN nie znalazłyby się zapisy na ten temat.

Piotr Żytnicki cytuje prof. Andrzeja Friszke, przemilczając co ten historyk powiedział "Rzeczpospolitej" w 2007 roku po umieszczeniu przez IPN w katalogu osób publicznych informacji o Marcinie Libickim. Zacytujmy: "W świetle kryteriów przyjętych przez ustawę lustracyjną te dokumenty nie najlepiej świadczą o zakrętach życiowych posła Libickiego" ("Europosłowie na listach IPN", Rzeczpospolita 20.11.2007).

Dla pełnego przestawienia kontekstu należy dodać, że artykuł "Gazety Wyborczej" opisuje także przypadek Bożeny Brzezińskiej, którą, co stwierdził sąd, niesłusznie o współpracę z SB oskarżył dziennikarz "Przeglądu Konińskiego" Krzysztof Dobrecki. Najbardziej paradoksalne w tym wszystkim jest to, że Krzysztof Kaźmierczak zajmował się problemem osób bezpodstawnie oskarżanych o współpracę, w tym także sprawą Barbary Brzezińskiej.

Redaktorzy "Gazety Wyborczej" konsekwentnie bronią Marcina Libickiego. Mają do tego prawo także atakując innych dziennikarzy. Ale tym razem ta obrona zamieniła się w cenzurę, bo trafiliśmy tam, gdzie wszelka krytyka, czy próba wyjaśnienia przeszłości polityka - do czego były podstawy - jest niedopuszczalna i z założenia jest traktowana jako kłamstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski