- Do sądu przychodzi się po to, by zadbał on o sprawiedliwość - uzasadniała piątkowy wyrok sędzia Julia Przyłębska. - W tej sprawie sąd, kierując się sprawiedliwością społeczną, zmienił decyzję wydaną przez ZUS. Odwołujący wpłacał składki i pieniądze znajdowały się na koncie ZUS.
Skąd więc całe zamieszanie? O sprawie pisaliśmy w "Polsce Głosie Wielkopolskim" w ubiegłym roku. W czerwcu 2008 roku Zygmunt Borowski, prowadzący zakład fryzjerski na poznańskiej Wildzie, otrzymał zawiadomienie, że zalega w ZUS ze składkami. Łącznie Borowski miał być winien prawie 32 tys. zł. Fryzjer udał się więc do poznańskiego ZUS, by sprawę wyjaśnić. Ale choć posiadał komplet dokumentów potwierdzających wpłaty, sprawa z inicjatywy ubezpieczyciela trafiła do sądu. A urząd skarbowy zajął należące do firmy Borowskiego auto i wszedł na hipotekę jego domu.
Dopiero w grudniu 2009 roku, czyli wiele miesięcy po rozpoczęciu sporu, pełnomocnik ZUS przyznał w sądzie, że Zygmunt Borowski nie zalega tej instytucji ani złotówki, a nawet ma nadpłatę. Ale słowa pełnomocnika ZUS nie były przyznaniem się do błędu. Jego zdaniem "w chwili wydawania decyzji wykazywano niedopłaty".
Marlena Nowicka, rzecznik poznańskiego oddziału ZUS, tłumaczyła w grudniu, że to płatnicy często popełniają błędy, a potem nie chcą współpracować. Innego zdania był sąd. Sędzia Przyłębska mówiła, że gdyby ZUS przeanalizował z Borowskim sytuację, sprawa nie trafiłaby do sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?