Rok temu 18-letni Mateusz N. był uczniem poznańskiego liceum, od kilku miesięcy trenował boks, a wieczorami wychodził z domu ze sprężynowcem. Obawiał się bowiem zemsty znajomego ze szkoły. Jednak tym właśnie nożem zabił Kamila K. i za to stanął przed poznańskim Sądem Okręgowym. Nie przyznał się do winy, bo jak twierdzi, bronił się przed atakiem nieznajomego mężczyzny i nie chciał go zabić.
W pierwszym dniu procesu sąd odtworzył ostatni dzień normalnego życia licealisty. Były w nim spotkania i spacery z kolegami, których potem zaprosił na męską popijawę do domu. Przyznaje, że był mocno nietrzeźwy, kiedy poszedł po północy na stację Shella przy Alejach Solidarności. Zabrał ze sobą gitarę i kolegę, który najdłużej dotrzymywał mu towarzystwa. Chcieli kupić papierosy, może coś do picia... W sklepie spotkali dwóch nieco starszych mężczyzn, którzy usiedli z nimi na krawężniku przed stacją. Mateusz grał na gitarze, wszyscy śpiewali.
Nie spodobało się to kilku młodym ludziom, którzy przechodzili obok chodnikiem. Były jakieś okrzyki: - Zamknijcie mordy, bo do was przyjdziemy! Przyszli. Zażądali papierosów. Grozili biciem. Mateusz zapamiętał, że jeden z nich tłukł go pięścią po głowie. Dlatego wyciągnął swój sprężynowiec i dźgał nim "na oślep". Mimo tego napastnik bił go nadal. Mateusz dźgał - ciosów nożem było 10 - jeden śmiertelny, w serce.
Na rozprawę w środę sąd wezwał świadków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?