Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamo, tato, nie jestem prymusem

Redakcja
Koniec roku szkolnego tuż-tuż - nasze dzieci przyniosą świadectwa. Czy będziemy umieli właściwie przyjąć ich sukcesy i porażki?
Koniec roku szkolnego tuż-tuż - nasze dzieci przyniosą świadectwa. Czy będziemy umieli właściwie przyjąć ich sukcesy i porażki? MARCIN OSMAN
Zrugać, dać lanie, a może zabronić korzystania z internetu czy odwołać zapowiedziane wakacje? Jaką karę wymierzyć, gdy zamiast świadectwa z paskiem nasza pociecha ma marne trójczyny? A może trzeba przede wszystkim zapanować nad emocjami i ułożyć plan na przyszłość. O tym, jak zacząć wakacje po kiepskim roku szkolnym, pisze Karolina Sternal.

Któż z nas nie zna tego uczucia, gdy po uroczystym zakończeniu roku szkolnego noga za nogą, wybierając najdłuższą drogę wracaliśmy do domu. Jeśli nawet w tym momencie rodzice byli jeszcze w pracy, to i tak było wiadomo, że w końcu padną te straszne słowa: Kochanie, pokaż świadectwo. Niby już wcześniej wiedzieli, że na tytuł prymusa to w tym roku nie zapracowaliśmy, ale co innego dowiedzieć się raz o słabych ocenach z biologii, innym razem z polskiego, a jeszcze innym z matematyki, a co innego zobaczyć cały sznur miernych cenzurek. I w tym momencie zaczynało się. W najlepszym razie mama podnosiła oczy i smutnym głosem pytała, dlaczego? W najgorszym - po tej pierwszej rozmowie przychodził czas na spotkanie z ojcem, który wiele nie dyskutując, spuszczał solidne lanie. Czasy się zmieniają, zmienia się szkoła, zmieniają się postawy rodziców, ale jedno pozostaje bez zmian. Problem, jak pokazać słabe świadectwo i jak rodzice powinni reagować na niepowodzenia dzieci tak, aby za rok było się z czego wspólnie cieszyć.

Jak mógł się nie uczyć?!

- Muszę się przyznać, że miałam wtedy dość sporo na głowie. Dom, nowa praca, choroba ma-my, więc sprawę szkoły syna odsunęłam na plan dalszy. Nie miał nigdy problemów z nauką, więc uznałam, że tak będzie nadal - opowiada Justyna, mama 10-letniego Adasia. - Z niecierpliwością czekałam na koniec roku, gdyż już był ustalony cały plan, gdzie i jak Adam spędzi wakacje. W ten sposób miał zapewnioną opiekę, a ja mogłam jakoś podołać obowiązkom. Gdy zobaczyłam świadectwo, na którym nie było żadnej piątki, tylko dwie czwórki, a reszta to tróje, to ogarnęła mnie złość, żal. Jak mógł tak zaniedbać szkołę, gdy ja w tym czasie stawałam na głowie, aby ze wszystkim sobie poradzić?
Justyna krzyczała, syn płakał, a ona jeszcze bardziej tym zdenerwowana kazała mu iść do pokoju i przemyśleć swoje postępowanie.

- Przychodziły mi do głowy różne pomysły, co tu z nim zrobić, aby doszło do niego, że nie można lekceważyć nauki. Zaleźć jakiś obóz harcerski, na którym będą go musztrować, a może zorganizować mu korepetycje na każdy dzień, gdy ja będę w pracy. To były głupie pomysły - przyznaje Justyna po roku od tamtej chwili. - Dobrze, że zamiast wywoływać kolejną awanturę, poszłam do mamy. Choć chora, to potrafiła trzeźwo spojrzeć na sprawę i uwiadomić mi, że świat się nie zawalił z powodu trójek na świadectwie Adasia, a za rok może być lepiej.
Ona nie jest głupia

Iga kończy właśnie gimnazjum i wszystko wskazuje na to, że nie będzie miała kłopotów z dostaniem się do liceum, które sobie wybrała. Ale dwa lata temu, gdy przyniosła świadectwo z pierwszej klasy, jej ojciec wpadł w szał. - Właściwie nie wiem dokładnie, dlaczego się wtedy zainteresował moim świadectwem. Wcześniej tego nie robił. Wystarczyło, że mama coś na ten temat powiedziała i na tym się kończyło - wspomina nastolatka.

- W tym dniu do pracy przyszło kilkoro dzieci ze świadectwami. Koledzy chwalili się, pokazywali te z czerwonymi paskami i pytali, jak tam poszło Indze - tłumaczy Szymon, ojciec Ingi. - Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc gdy wróciłem do domu, od razu chciałem zobaczyć świadectwo córki. Miałem jeszcze w oczach te czerwone paski, piątki od góry do dołu, a tu zobaczyłem sznurek słabych stopni. Co to jest? Przecież ona nie jest głupia!

Szymon ciskał się przez kilka dni, na zmianę oskarżając i rozliczając córkę i żonę. Na szczęście w miejscu pracy okazało się, że oprócz rodziców prymusów, pracują też rodzice dzieci, które naukę traktowały mniej ambitnie. - Taka prawdziwa chęć do nauki przyszła mi w połowie drugiej klasy. Wprawdzie miałam trochę zaległości, ale tym razem ojciec mi pomógł - kończy Inga.

Radykalny plan na wakacje

Adrian jedne przedmioty lubi, innych nie. Z jednych miał piątki, a z innych jakoś tam dawał sobie radę. I tak mijał rok za rokiem w szkole podstawowej. Rodzice przekonywali, prosili, zapowiadali nagrody, ale niewiele to dawało.

- Kiedy skończył piątą klasę i znowu przyniósł świadectwo, które nie różniło się od poprzednich, to zdecydowaliśmy z mężem, że trzeba podjąć radykalne kroki - opowiada Ewa, mama Adriana. - Odłączyliśmy inter-net, odebraliśmy rower, rolki, kieszonkowe. Zakazaliśmy wychodzenia z kolegami i wyjazdów na basen. Podzieliśmy między siebie przedmioty, z których syn miał słabe oceny i zaczęliśmy przerabiać z nim materiał.

Gdzieś w połowie wakacji cała rodzina miała dość. - Przemyślałam sprawę po rozmowie z koleżanką mojej kuzynki, której syn miał podobne wyniki w nauce. Mąż też dał się przekonać i uznaliśmy, że musimy wspierać Adriana, nawet jeśli nie ze wszystkich przedmiotów będzie miał piątki - mówi Ewa. - Mam nadzieję, że w kolejnych szkołach syn nie będzie miał gorszych kłopotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski