Krzysztof przyjechał do Poznania, by wspólnie ze znajomymi świętować zwycięstwo Lecha. Wieczorem był w pubie przy Starym Rynku, a gdy piłkarze przyjechali do centrum - razem z innymi wyszedł na zewnątrz. Po raz ostatni widziano go po godzinie 21, między ulicami Woźną a Wielką. Później tłum rozdzielił znajomych, mniej więcej o tej porze zamilkł telefon Krzysztofa.
Początkowo nikt nie spodziewał się najgorszego. Gdy jednak przez kilka dni Krzysztof nie skontaktował się z żoną zgłoszono jego zaginięcie.
W czwartek rano osoba przechodząca przy rzece w pobliżu ulicy Karpiej zauważyła w wodzie kształt przypominający człowieka. Natychmiast wezwano straż pożarną. Ciało wyłowiono. Było w stanie głębokiego rozkładu. Trudno było je zidentyfikować. Jak się jednak dowiedzieliśmy nieoficjalnie, elementy odzieży i dokumenty osobiste wskazują na to, że może to być Krzysztof.
Policja na razie nie chce komentować sprawy. - Nie mamy pewności, że to zaginiony kibic - urywają rozmowy funkcjonariusze. - Trzeba czekać - mówią.
Więcej w piątkowym wydaniu dziennika Polska Głos Wielkopolski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?