Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportowe patologie (część 24): Świat prowizji i handlu żywym towarem

Radosław Patroniak
A. Szozda
Im częściej ludzie mówią o pieniądzach, tym bardziej stają się niewiarygodni. Taki wniosek płynie z lektury wywiadu z menedżerem Roberta Lewandowskiego, Cezarym Kucharskim, zamieszczonym w piątkowej "Gazecie Wyborczej".

Były piłkarz Legii Warszawa w inteligentny sposób, tak przynajmniej jemu się wydaje, szantażuje władze Lecha, żeby nie utrudniały transferu króla strzelców polskiej ekstraklasy do Borussii Dortmund. To nic, że przebojowy menedżer chce skasować podwójną prowizję (od Borussii i Lecha) oraz dodatkowe wynagrodzenie dla swojego klienta (zapis o 10-procentowym udziale samego zawodnika w kwocie transferowej jest kuriozalny, ale został zaakceptowany przez prawników Kolejorza), skoro wszystko robi dla dobra sprawy, zwanej roboczo transferowym rekordem w historii polskiego futbolu (4,5 mln euro).

Przy okazji opowiada, że ewentualne fiasko transakcji nic nie zmieni w jego życiu i snajpera reprezentacji. - Jeśli nie dojdzie do transferu, zapewniam, że przez najbliższy rok Robert zrobi tyle, by na zakończenie sezonu kibice Lecha pożegnali go brawami na stojąco. Da z siebie wszystko - przekonuje Kucharski, po czym chwilę później mówi, że poza Borussią, Blackburn i Genoą nikt się Robertem nie interesował.

No to coś tu się nie zgadza. Jeśli przez rok "Lewy" może się rozwinąć w Lechu i nadal zachwycać kibiców, a na razie nie ma zbyt wielu propozycji, to nie ma sensu na siłę dążyć do transferu, tylko czekać jak jego cena wzrośnie do 10 mln euro, a sygnały zaczną płynąć z Bayernu, Liverpoolu i Interu. Scenariusz piękny, ale czy realny...

Raczej nie i dlatego Kucharski opowiada, że wierzy w rozsądek prezesa Jacka Rutkowskiego, w jego zdolności biznesowe, w jego słowo honoru i jeszcze w parę innych rzeczy, bo chce za wszelką cenę opchnąć Lewandowskiego, żeby nie stracić takiej szansy, jaką kiedyś miał Marek Citko, który zamiast w Blackburn, wylądował na stole operacyjnym...

"Kucharz" we wspomnianym wywiadzie stwierdził też, że przewidział, iż Lewandowski stanie się wielki graczem, który zostanie sprzedany za wielkie pieniądze. Trochę się zagalopował, bo wielkość w polskiej lidze nie ma nic wspólnego ze statusem gwiazdy na obczyźnie. Nie ma sensu straszyć 22-letniego napastnika twardością gry w Bundeslidze, ale różnicę jakościową pewnie poczuje już po kilku treningach. Na szok termiczny nie jest chyba za bardzo gotowy, skoro po wizycie w Genui twierdził, że to dla niego za słaby klub. Jeszcze rok temu trzeci sezon gry w nim kończył niejaki Diego Milito i nie słyszałem, żeby uważał to za dyshonor.

I jeszcze refleksja ku pokrzepieniu serc. Rządy menedżerów i ich prowizyjne zapędy to nie jest wymysł polskiej ekstraklasy. Nasi agenci wzorują się na zachodnich ligach, a tam handel żywym towarem kwitnie na potęgę. Z tego powodu Nemanja Vidic trafił do MU droższy o 6 mln euro, a mistrz Francji, Olympique Marsylia, kupił i sprzedał w ostatnich trzech sezonach ponad 20 piłkarzy. Nie tylko po to, żeby podnieść poziom sportowy drużyny...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski