- Sprawa dotyczy przestępstwa, które nie ulega przedawnieniu, zatem gdyby przed sądem przedstawiono nowe okoliczności dotyczące śmierci Piotra Majchrzaka sąd powiadomi o nich prokuraturę w celu ich zbadania. Takie są procedury - mówi Sylwester Napieralski z Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu, który przed kilkoma laty zajmował się sprawą Majchrzaka.
W piątek informowaliśmy, że z inicjatywy b. opozycjonisty S. świadkiem w sprawie o zadośćuczynienia za śmiertelne pobicie Piotra ma być rzekomy agent wywiadu Solidarności Walczącej, któremu w latach 80. milicjanci mieli przyznać się do pobicia nastolatka. Tymczasem ustaliliśmy, że ta organizacja nie miała w Poznaniu wywiadu i nigdy nie uzyskała informacji mogących być dowodem w sprawie śmierci Piotra Majchrzaka.
Na procesie o zadośćuczynienie za śmierć Piotra Majchrzaka ma zeznawać świadek, który w latach 80. rzekomo był agentem Solidarności Walczącej w Poznaniu i ustalił, kto śmiertelnie pobił nastolatka. Tymczasem członkowie kierownictwa "SW" twierdzą, że organizacja ta nie miała takiego agenta i kwestionują wiarygodność S., który zgłosił świadka.
S. tłumaczy, że o agencie i jego ustaleniach wiedział tylko on i... nieżyjący już Maciej Frankiewicz, szef "SW" w Poznaniu. Teresa Majchrzak wyklucza, by Frankiewicz ukrywał przed nią wiedzę na temat śmierci jej syna.
Rodzice śmiertelnie pobitego w 1982 roku Piotra Majchrzaka wystąpili o 1 mln zł zadośćuczynienia za tragiczną śmierć syna. Powołany przez nich na świadka były opozycjonista S. powiedział na ostatniej rozprawie, że "SW" miała agenta, który działał w środowisku milicyjnym i ustalił, kto pobił Piotra. S. po rozprawie prosił dziennikarzy, by "dla dobra sprawy" nie ujawniali w publikacjach nic o zgłoszonym przez niego świadku. Później jednak sam opowiedział o nim "Gazecie Wyborczej".
S. w rozmowie z "Polską Głosem Wielkopolskiej" stwierdził, że to on kierował wywiadem "SW" w Poznaniu, a agent o pseudonimie "Jęczmień" zbierał dla niego informacje. Podczas alkoholowych libacji w Kiekrzu miał rozmawiać z ZOMO-wcami, którzy mówili mu, że pobili Majchrzaka.
- Odbierałem od "Jęczmienia" meldunki. Przekazywałem je Maciejowi Frankiewiczowi - powiedział S. Zapytaliśmy, dlaczego dopiero po 28 latach mówi o agencie. - Bałem się o swoje bezpieczeństwo.
Natomiast dlaczego Maciej o tym nie powiedział, to już pytanie nie do mnie - oświadczył.
Wspomniał, że ma swoje zapiski z lat 80. dowodzące, że mówi prawdę. Poproszony o ich udostępnienie oraz skontaktowanie z "Jęczmieniem" uzależniał to od uzyskania za to rekompensaty. Kiedy S. dowiedział się, że zajęliśmy się weryfikacją jego roli w "SW" i sprawy agenta, odmówił dalszej rozmowy.
Na oficjalnej stronie poznańskiej "SW" S. nie figuruje wśród jej członków. W sierpniu 2008 roku roku szef organizacji Kornel Morawiecki wydał (po konsultacji m.in. z Maciejem Frankiewiczem) oświadczenie, w którym zaprzeczył, by ten był "szefem wywiadu".
- Nie mieliśmy komórki wywiadowczej w Poznaniu. Wykluczam, by "SW" uzyskała dowody w sprawie śmierci Piotra Majchrzaka. Gdyby takie były, to z całą pewnością zrobilibyśmy z nich użytek - zapewnił nas Morawiecki. Jego słowa potwierdzają to dawni członkowie organizacji z Poznania.
- Pośredniczyłem w kontaktach między Maciejem Frankiewiczem a S. Wiedziałbym zatem o tym, gdyby ustalono coś w sprawie Piotra. Nie zlekceważylibyśmy żadnej informacji - mówi Szymon Jabłoński, jeden z bliskich współpracowników Frankiewicza. - S. mówił i mówi różne rzeczy. My wiemy jednak, jak było naprawdę. Fakty przeczą temu, co S. twierdzi o swojej roli w naszej organizacji - dodaje Szymon Łukasiewicz.
- Dziwi mnie mówienie teraz, że ktoś ustalił, jacy ZOMO-wcy mieli pobić mojego syna. Przecież ich nazwiska są w aktach śledztwa w sprawie śmierci Piotra. Znam je na pamięć - powiedziała nam Teresa Majchrzak. - Nie wierzę w to, by Maciej Frankiewicz ukrywał wiedzę na temat śmierci Piotra. On tyle zrobił w jego sprawie. Traktowałam Macieja niemal jak syna - mówi poruszona matka ofiary stanu wojennego. Zapewnia, że zgłoszenie "Jęczmienia" jako świadka nie było uzgadniane z nią ani z jej mecenas.
- Zmarły nie może nic zdementować - komentuje sprawę Joanna Frankiewicz zniesmaczona mieszaniem jej zmarłego męża w sprawę rzekomego agenta. Stanowczo wyklucza, by Maciej Frankiewicz wiedział coś o śmierci Piotra, co ukrywał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?